Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostoczanki chętnie wymieniają się ciuchami na swapping party

Agata Sawczenko
Justyna Miszkiel i Anna Wołyniec lubią modę. Dlatego zaciekawiły je spotkania, na których można wymieniać się ubraniami.
Justyna Miszkiel i Anna Wołyniec lubią modę. Dlatego zaciekawiły je spotkania, na których można wymieniać się ubraniami. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Co tydzień robią w szafie porządki. Niepotrzebne ciuchy zabierają na spotkanie. Potem jest przymierzanie, oglądanie i wymiana. Ciuch za ciuch.

Świat oszalał na punkcie swapping parties, czyli spotkań organizowanych w celu wymienienia się ciuchami. W cudzych spodniach zaczęły chodzić już nie tylko Amerykanki, ale i Angielki, Francuzki, Niemki, Polki. Ubraniami wymieniają się torunianki, warszawianki, łodzianki. W końcu nawet - nieśmiało - i białostoczanki.

O co chodzi? Supersukienka po przyniesieniu do domu okazuje się nic niewartą szmatką. Spodnie - za długie, a bluzka za szeroka w ramionach albo zbyt obcisła w biuście. Albo ten fioletowy materiał, z którego została uszyta, wcale nie jest tak twarzowy, jak się wydawało w przymierzalni w sklepie.

Każda kobieta ma w swojej szafie ciuchy, w których była raz, dwa - co najwyżej trzy razy w życiu. Zakupowe wpadki zdarzają się przecież każdemu. Wtedy zaczynamy się zastanawiać, co robić z tymi ubraniami. Oddawać, wystawiać na aukcjach internetowych, próbować odsprzedać koleżankom?

Problem już kilkanaście lat temu rozwiązała pewna Amerykanka - Suzanne Agasi, założycielka i dyrektorka firmy Clothing Swap. To właśnie ona zaprosiła po raz pierwszy swoich znajomych na spotkanie, gdzie mieli wymienić się swoimi nienoszonymi ubraniami. Pomysł chwycił nie tylko za oceanem.

To nie jest passe

- Jeszcze w tamtym roku lubiłam fiolety - mówi Aneta Kolendo-Borowska. - I tylko to kupowałam. I nagle przestały mi się podobać. Po prostu ich nie znoszę. Teraz wolę błękity, granaty.

Aneta sięga po błyszczącą granatową bluzkę: - O takie jak ten. Rozmiar mojej mamy. Biorę - uśmiecha się. Aneta uwielbia modę. To jej praca. Jest wizażystką i stylistką. Kilka lat temu założyła też w Białymstoku szkołę dla dziewczyn, które interesują się tym samym, co ona: Make-Up Artist. To właśnie przede wszystkim je zaprosiła na wymienianie się ciuchami.

- Każda z nas ma w domu mnóstwo ciuchów, biżuterii, których już nie nosimy. Przewracają się nam po szafach, bo już przestały się nam podobać, bo kupiłyśmy je przez przypadek, bo przytyłyśmy, bo schudłyśmy. Szkoda wyrzucić, bo jeszcze całkiem fajne - tłumaczy ideę spotkania. - A moda wcale nie zmienia się w tak szalonym tempie.

Właściwie te ciuchy sprzed dwóch lat można sobie spokojnie nosić. Bo przecież nie ma bezwzględnie dominujących w sezonie kolorów - że to trzeba nosić koniecznie, a to już jest całkiem passe. Aneta rozmawia, wita nadchodzące dziewczyny, ale wzrok cały czas kieruje ku stołowi, gdzie leżą ubrania do wymiany. Wreszcie nie wytrzymuje. Sięga po szpilki we wściekle żółtym kolorze.

Ach ta moda

- Świetne są - rozmarza się. - Ale, niestety, na mnie za małe. Ale co to dla mnie za małe buty! Czego się nie robi dla urody. Modelki często chodzą w za małych. Nawet o dwa numery. Więc ja też spokojnie powinnam dać sobie radę! - żartuje.

W końcu odkłada buty i mierzy szary żakiecik. - 36 rozmiar! Jestem w szoku- cieszy się. Widać, że się świetnie bawi. A takich fascynatek modą ma wokół kilkanaście. Niemal każda przyniosła coś ze swojej szafy. Każda zaś ma nadzieję, że upoluje jakiś ciuszek.

- Uwielbiam oglądać gazety z najnowszymi trendami - mówi Katarzyna Kortun. - I lubię doradzać koleżankom. Wiem, kiedy wyglądają dobrze. Znam się na tym. Mam wyczucie proporcji, koloru.

Kasia studiuje socjologię, ale to nie jest to, co chciałaby robić w życiu.
- Jak dobrze wyglądać nago, Czary-mary Goka. Marzę o tym, by kiedyś poprowadzić tego typu program - zdradza.

Pasją Izy Redlińskiej są buty. Nie liczyła nigdy, ile ma par. Wie jedno - nie mieszczą się jej w szafie. Na wieczór wymianek przyniosła cztery pary: wszystkie szpilki.

Co nie mieści się w szafie

Iza lubi wszystko, co oryginalne. - Za to niekoniecznie to, co jest supermodne - mówi. Dlatego taka wymiana ubraniami to dla niej nie nowość. Od lat praktykuje to z koleżankami. To, że ubrania są używane, zupełnie jej nie przeszkadza. Za to nie lubi tradycyjnych ciucholandów. - Wszystko przez ten specyficzny zapach - krzywi się.

Oprócz butów Iza przyniosła jeszcze sylwestrową spódnicę sprzed lat - teraz znów supermodną, sukienkę, żakiet. Miała nadzieję, że je wymieni na czarny pasek. Ale nie udało się. - Za to znalazłam sobie okulary. Niebieskie - uśmiecha się.

Fanką ciucholandów jest za to Asia Stefanowska. - Tam można znaleźć wiele niepowtarzalnych rzeczy - przekonuje. I pokazuje spódniczkę i bolerko w panterkę: - Kupiłam za grosze.

Natalia Nesteruk przyniosła całą torbę ubrań. Ona też kupuje w secondhandach. Kupuje, ale mierzy dopiero, jak przyniesie do domu - po wypraniu. Dlatego pół szafy ma ciuchów albo za małych, albo za dużych.

Tylko Ania Sokół przyszła, by sobie po prostu popatrzeć, z ciekawości.
- Moda? To mnie nie kręci. Bardziej patrzę na twarz. Jeżeli twarz jest promienna, piękna, to kobieta cała będzie ładnie wyglądała - uśmiecha się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny