Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Michał Sopoćko - relikwie

Marta Gawina [email protected] tel. 085 748 95 13
Doczesne szczątki błogosławionego ks. Michała Sopoćki spoczęły w specjalnej urnie w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Zostały tu przeniesione z podziemia świątyni.
Doczesne szczątki błogosławionego ks. Michała Sopoćki spoczęły w specjalnej urnie w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Zostały tu przeniesione z podziemia świątyni. Fot. Anatol Chomicz
Pięćset. Na tyle kawałeczków podzielono część szkieletu ks. Michała Sopoćki. Każdy kawałek dostał certyfikat autentyczności.

Doczesne szczątki błogosławionego kapłana spoczywają w specjalnej urnie w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Obok płoną znicze. Jest też stolik z księgą, w której wierni dziękują albo proszą o łaski za wstawiennictwem ks. Michała. - Takich ksiąg mamy kilkanaście - mówi ks. Andrzej Kozakiewicz, proboszcz sanktuarium.
Nad urną stoi kapsuła, a w niej niewielki kawałek kości błogosławionego. Bo jeszcze przed uroczystą beatyfikacją specjalna komisja, powołana przez metropolitę białostockiego, razem ze specjalistami w dziedzinie anatomii wyjęła fragment szkieletu. Kość została podzielona na 500 małych części. Dla relikwii. Każdy fragment został oznaczony pieczęcią postulatora sprawy kanonizacyjnej ks. Sopoćki. Do każdej relikwii dołączono też certyfikat autentyczności. - Żeby nie było tutaj żadnych wątpliwości, czyj to fragment szkieletu. Wszystko odbyło się zgodnie z instrukcją Stolicy Apostolskiej, która przyszła do nas w lutym - tłumaczy ks. Andrzej Kakareko, kanclerz białostockiej kurii. - Na pewno tutaj żadnej drastyczności nie ma. Jest wielki szacunek. Dla zaspokojenia pobożności wiernych pobiera się naprawdę niewielkie części kości. To kiedyś pobierano duże fragmenty szkieletów bądź całe organy. Tak było choćby ze św. Antonim Padewskim. Wystarczy pojechać do Padwy. Z tego, co pamiętam, to relikwiarzem jest przedramię świętego, język świętego - dodaje kanclerz.

Sutanna w obrazku

Relikwie błogosławionego ks. Sopoćki już trafiły do niektórych parafii naszej archidiecezji. Pojechały też za granicę. Do Stanów Zjednoczonych, na Litwę, Białoruś, do Włoch, Chile. Na prośbę tamtejszych duchownych.

- Z tego, co wiem, abp Tadeusz Kondrusiewicz, metropolita mińsko-mohylewski, planuje peregrynację obrazu Jezusa Miłosiernego. Chce, żeby temu obrazowi towarzyszyły relikwie ks. Sopoćki - dodaje kanclerz białostockiej kurii.

Na niewielkie kawałki została też podzielona sutanna błogosławionego. Dołączono ją m.in. do obrazków z podobizną ks. Sopoćki. Te były rozdawane wiernym w czasie wrześniowej beatyfikacji. - Wspaniała pamiątka. Ksiądz Sopoćko jest mi bardzo bliski, choćby przez to, że był jednym z nas. Białostoczaninem. Ja wierzę, że będzie mnie wspierał. A dzięki tej relikwii czuję wyjątkową bliskość - mówi Bożena Zimnoch, która brała udział w beatyfikacji.

Zainteresowanie osobą ks. Sopoćki, także jego relikwiami, wyszło już poza granice Podlasia. Zaraz po beatyfikacji do kurii napłynęło dużo maili z całego świata. Brazylia, Kolumbia, Kanada.

- Ci ludzie dowiedzieli się, że w Białymstoku była beatyfikacja, choć tego wydarzenia nikt szeroko nie reklamował. Napisał do nas obłożnie chory mężczyzna z Kanady. Prosi o obrazek, relikwie ks. Sopoćki. Bo wierzy, że te pomogą mu godnie znosić chorobę - wspomina ks. kanclerz.

Ale relikwie, szczególnie te rzeczywiste, rzadko oficjalnie trafiają do prywatnych osób. Chyba że są to zaufani ludzie Kościoła. Na pewno starać mogą się o nie parafie, zakony, stowarzyszenia. - I nie ma tu mowy o jakiejkolwiek odpłatności. Jeżeli przy tej okazji składana jest jakaś ofiara, to nie można jej traktować jako zapłaty - dodaje ks. Kakareko.

Pamiątki po świętych

- Relikwie zawsze pomagały wiernym w drodze do Boga. Ludzie zdają sobie sprawę, że dana rzecz, czy to jest fragment ciała, czy fragment ubrania, była bardzo blisko osoby, za której wstawiennictwem wędruje się do nieba - przypomina ks. Andrzej Kołpak, proboszcz parafii św. Ojca Pio.

W jego kościele znajduje się fragment bandaża ze stygmatów, które święty nosił na rękach. - Mamy go u nas dzięki życzliwości ks. Krzysztofa Nitkiewicza, który pracuje w Watykanie. Kiedy powstała nasza parafia pod wezwaniem św. Ojca Pio, postanowił zdobyć dla nas te relikwie - wspomina ks. Andrzej Kołpak. Tu w każdą środę wierni uczestniczą w specjalnym nabożeństwie ku czci patrona. - Ludzie przychodzą do ołtarza, całują relikwie, oddają cześć. Wierzą, że święta osoba pomoże im. Doznają łask - podkreśla proboszcz parafii św. Ojca Pio.

Pamiątki po świętych i błogosławionych znajdziemy prawie w każdym kościele. Bo sam kult relikwii nie jest niczym nowym. Rozpoczął się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Już wtedy przyjęła się praktyka nawiedzania grobów męczenników. Chrześcijanie wielką czcią otaczali też narzędzia męki, które zadały śmierć danemu męczennikowi. Tak samo było z miejscami: domem, klasztorem i przedmiotami, które otaczały osobę uznaną za świętą. Niestety, potrzeba obcowania z relikwiami często powodowała nadużycia, chęć zysku. Od zawsze były osoby, które chciały i chcą zarobić na uczuciach religijnych innych. Już w średniowieczu można było kupić sianko ze żłóbka Jezusa, krople potu Chrystusa. Teraz też wystarczy wejść choćby na internetowe aukcje, żeby zdobyć włos wybranego świętego, część ubrania. Kilka miesięcy temu głośno zrobiło się o włoskiej aukcji e-Bay. 1600 euro wystarczyło na zdobycie relikwiarzu świętego Wincentego a Paulo, 30 euro kosztował pukiel włosów świętej Teresy.

Czy podobnie będzie z relikwiami ks. Sopoćki? Ludzie są przecież różni.

- Nie sądzę, by praktyka sprzedawania relikwii miała dziś miejsce. Pamiętajmy, że już w XIII wieku sobór laterański IV stanowczo zabronił takiego handlu. To, że taka praktyka jednak pojawiała się, nie oznacza, że Kościół ją akceptował. W kodeksie prawa kanonicznego używa się nawet zwrotu "nefas est", czyli "nie godzi się". Tylko w rzeczach najświętszych, najpoważniejszych zakaz kościelny wyrażany jest w ten sposób - przypomina ks. Andrzej Kakareko.

Uwierzę, jak zobaczę

Pytań jest więcej. Czy nadal wierzymy, gdy widzimy?

- Sądzę, że jest to odwieczny problem - na ile można czcić obraz. Z jednej strony, wiadomo, że ani ikona, ani relikwia nie są same w sobie niczym boskim. Natomiast pełnią funkcję symbolu. Uzmysławiają sacrum, które całkowicie nienazywalne, nieuchwytne, staje się czymś abstrakcyjnym. Dla podtrzymania uczuć religijnych zmysłowe elementy wiary są bardzo potrzebne - uważa prof. Małgorzata Kowalska, filozof. - Chodzi tylko o to, by nie stały się złotymi cielcami - dodaje.

- W tym już rola duchownych, żeby tłumaczyć wiernym, że kult relikwii to tak naprawdę kult Pana Boga. My nie mamy modlić się do danego świętego, tylko za jego wstawiennictwem - dodaje ks. Andrzej Kozakiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny