Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawosławni są lekceważeni

Rozmawiał Bartosz Wacławski
Sokrat  Janowicz
Sokrat Janowicz
Sokrat Janowicz: wojewoda podlaski już od piątku powinien przestać być wojewodą. Popełnił błąd ignorancji, braku szacunku do współobywateli innego wyznania.

urier Poranny: Czy biskup Jakub dobrze zrobił, że wysłał ostry w tonie list do wojewody podlaskiego? Oskarżył go tam o wrogość wobec prawosławnych...
Sokrat Janowicz, znany białoruski pisarz, twórca Stowarzyszenia Villa Sokrates: Według mnie, nie miał już wyjścia. Stosunek władz, wojewody, jest tak obojętny, tak parafialny, że w moim odczuciu, nic innego mu już nie pozostało. Trudno mi się wypowiadać w sprawie tego listu, bo on wystąpił w imieniu wyznawców prawosławia, ale w imieniu Polaków. Ja jako Białorusin, raczej nie powinienem w tych sprawach polsko-prawosławnych zabierać głosu. Bo to jest jakby inna sfera, bo tylko część prawosławnych czuje się Białorusinami. Trzy czwarte z nich czuje się Polakami. Jest to konflikt polsko-polski. Ale własną ocenę mam.

To znaczy?
- Pogłębia się marginalizacja prawosławia. Ono się kurczy i to szybko. I jeśli biskup Jakub zabiera głos tak kategorycznie, to może znaczyć to, co on zresztą zdefiniował. Że się pogłębia lekceważenie tego wyznania.

Na czym polega takie lekceważenie?
- Nie bierze się już pod uwagę uczestnictwa społeczności prawosławnej w życiu narodowym. Bo jeśli w liście biskupa mówi się o mszy w katedrze i ta msza jest niedostrzegana przez wojewodę, to może świadczyć tylko jedno: że władza przestaje się liczyć z tą społecznością. Ignoruje, nie dostrzega znaczenia tej społeczności i dlatego ja rozumiem zdenerwowanie władyki Jakuba. Bo on chce nadal być ważny. A tutaj się stwarza sytuację, że otóż i niekoniecznie...

Ale czy ta sprawa z niewpisaniem nabożeństwa w białostockiej cerkwi do obchodów wojewódzkich Święta Wojska Polskiego jest taka poważna? Czy biskup nie przesadza wysnuwając na tej podstawie wniosek o wrogości wojewody do prawosławnych?
- To tylko kropla, która przelała czarę goryczy. Bo sam fakt niewpisania nabożeństwa można różnie interpretować, że to przez nieuwagę, czy jeszcze inaczej. Jednak ze strony Polaków, którzy należą do większości, czyli rzymskich katolików zaczyna się - i to już nie od dzisiaj - ignorowanie mniejszości prawosławnej. Psychologia mniejszości, i to bez względu na to czy religijnej, czy narodowej, czy innej, jest zawsze taka, że da się ją scharakteryzować pojęciem nadwrażliwości.

Ale co ma z tym wspólnego wojewoda?
- Wojewoda, proszę pana, już od piątku powinien przestać być wojewodą. Powinien się oddać do dyspozycji premiera. Bo popełnił błąd, który go dyskwalifikuje jako zarządcę województwa. Popełnił błąd ignorancji, braku szacunku do współobywateli innego wyznania. Bo w tym konflikcie nie chodzi o Białorusinów. Bo chodzi tu o Polaków. Jeśli wojewoda tego nie rozumie, to znaczy, że nie ma kwalifikacji do pełnienia funkcji wojewody podlaskiego. Podlasie ma taką, a nie inną specyfikę, o której on powinien pamiętać dzień i noc. Nawet we śnie. Powinien rozumieć, że jeśli mniejszość, w tym wypadku religijna, w osobie hierarchów źle się czuje, to znaczy, że coś jest niedobrze. Bo mniejszość zawsze będzie wydelikacona na wszelkie nieprawidłowości. To swego rodzaju sejsmograf. Mniejszość spełnia bardzo ważną rolę w zdrowiu społecznym.

A dlaczego nie większość? Mamy demokrację.
- Bo większość może się zachować jak krowa, która nadepnęła na żabę. Ona nadepnęła, ale o tym nie wie. Nawet tego nie poczuła. Żaba jest taka malutka, że się tego nie czuje, więc dla krowy ma to małe znaczenie. Dla żaby jest to koniec... życia. Wojewoda Dobrzyński powinien sobie wkuć do głowy raz na zawsze, że jest źle wtedy, gdy mniejszość czuje się źle. To poczucie może być jakoś nieuzasadnione, może być sztuczne, ale jeśli mniejszość czuje się źle, to Pan Dobrzyński powinien postawić sobie pytanie: Dobrze, ale skąd to się bierze? Tymczasem Pan Dobrzyński ma to dokładnie gdzieś! Dziennikarzy odsyła do radców i rzeczników i zaczyna się znieważania ciąg dalszy. Wojewoda udaje, że władyka Jakub coś sobie ubzdurał, że to wszystko jest nieprawda, że to jest durnota jakaś i on nie ma się zamiaru tym zajmować. Szkoda wojewodzie na to czasu. Jeśli wojewoda się tak zachowuje, to z własnej woli powinien przestać być wojewodą. Jeśli ma oficerski honor, który zresztą powinien mieć. Wojewoda nie ma prawa się zachowywać zarozumiale. Co to znaczy, odsyłanie do pełnomocników, do jakiegoś Czepego (poseł PiS, społeczny pełnomocnik wojewody do spraw mniejszości narodowych - red.), który się ponoć opiekuje nami, jakiegoś Koleśnika (też pełnomocnik, ale etatowy - red.), o którym też pierwsze słyszę, o których zainteresowaniu mniejszościami nic nie wiem.

Nie pomagają?
- Ja, jako działacz białoruski odczuwam wsparcie władz, ale warszawskich, nigdy białostockich. Czasami mam takie wrażenie, podobne do wrażenia władyki Jakuba, że gdyby białostockie władze mogły, to by mnie zadeptały.

Biskup Jakub napisał w liście o możliwych niepokojach społecznych w związku z działaniem wojewody. Tak rzeczywiście jest?
- Takiego zagrożenia nie widzę, z tego prostego powodu, że wyznawcy prawosławia są z pochodzenia chłopami, są elementem chłopskim w mieście. Nigdy nie było tak, by z czymś tam wystąpili na ulicy. To jest diaspora czyli rozproszenie, po drugie są to zakompleksieni chłopi, którzy w mieście czują się szczęśliwi.

Mówił Pan o marginalizacji prawosławia. Co to oznacza?
- Prawosławie się kurczy. Przewiduję, że skurczy się z obecnych 200 tysięcy do 40-50 tysięcy. Skalą dorówna protestantom czy innym wyznaniom. Zniknie też mniejszość białoruska, skurczy się tylko do inteligencji. To nieuniknione.

To może list biskupa Jakuba, z tego punktu widzenia, był bezsensowny?
- Miał sens wewnętrzny. Przez ten list władyka Jakub buduje sobie wizerunek wśród wiernych, bo w kontakcie z władzą chyba był bez sensu. Obecna władza pójdzie teraz na rękę prawosławnym, tylko, jeśli będzie do tego zmuszona, a Pan Dobrzyński zapamięta ten list do końca życia. Bo to jest polityk parafialny. Ot, jakiś Jakub mu dokucza, wielkie rzeczy! Paradoksalnie list ten był jednak plusem dla wojewody. Bo elektorat Dobrzyńskiego, to ludzie, którzy teraz mogą powiedzieć: O nareszcie mamy wojewodę katolika! Prawdziwego. To się dla katolickich moherów spodoba. Oni pomyślą, mamy rządy większości, to niech prawosławni nie podskakują. Tutaj jest tylko jeden istotny szczegół. Jeśli nie szanujemy i nie liczymy się z mniejszością, to nie ma mowy o demokracji, a po drugie jest to bardzo niebezpieczna bakteria, która zarazi większość. Jeśli mniejszość dla większości przestaje mieć znaczenie, to zmierzamy do faszyzmu. Zaczyna dominować mentalność totalitarna, przekonanie, że jednostka jest zerem, jak pisał Włodzimierz Majakowski. Wówczas człowiek przestaje się liczyć, a zaczyna być postrzegana masa, ogół. Zaczyna stawać się to, co nazywamy faszyzmem lub komunizmem. I jest to głęboko przeciwne chrześcijaństwu, w którym najważniejszy jest człowiek, dusza...

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny