Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie stać nas na luksusy

Barbara Likowska-Matys
Poród za siedem tysięcy, przedszkole za dwa tysiące, a mieszkanie za pół miliona? W Warszawie tyle się płaci za luksus. Stać ich, bo dobrze zarabiają. Białostoczanie muszą się obejść ze smakiem. Wciąż nie stać nas na jakość.

- Z wszystkim jesteśmy w tyle. Nawet akcji PKO akurat dla białostoczan zabrakło, bo system się zaciął. To ironia losu - ocenia Jan Małachowski z Podlaskiego Stowarzyszenia Rynku
Nieruchomości.
Jesteśmy jednym z najuboższych regionów Polski i Unii Europejskiej. Nie ma u nas przemysłu, dominuje drobne rolnictwo. Podlasie i województwo lubelskie to Polska B. Biedny krewniak Polski A. Ten podział - na zachodnią, bogatą część kraju i zacofaną - ekonomiści wymyślili w latach 30. Terminy na trwałe weszły do języka codziennego. I niestety, nic nie wskazuje na to, by mogły się zdezaktualizować.

Poród królowej
Piosenkarka Urszula swojego drugiego syna Szymona urodziła w najmodniejszej prywatnej klinice w stolicy - w Centrum Medycznym Damiana. Tam przychodzą na świat dzieci gwiazd, znanych dziennikarzy, biznesmenów i polityków.
- Z Tomkiem (ojcem dziecka - przyp. red.) wybraliśmy prywatną klinikę Damiana, gdzie kobieta jest najważniejsza i ma pełny komfort psychiczny. Lekarze zdecydowali, że z powodu mojej alergii najlepszym rozwiązaniem będzie cesarskie cięcie. Szymek urodził się wypoczęty i dostał pełne 10 punktów w skali Apgar - mówiła Urszula w wywiadzie.
Ten komfort psychiczny kosztował ją prawie 7 tys. złotych, bo taka jest cena "cesarki" i pobytu w klinice. Poród naturalny kosztuje tylko 4,5 tys. zł.
Białostoczanka Anna Kalicińska, szefowa działu sprzedaży w dużej firmie, właśnie urodziła syna w prywatnej białostockiej klinice. Za poród nie zapłaciła, bo szpital ma umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ale nawet gdyby musiała płacić z własnej kieszeni, na pewno by się zdecydowała. - Oczywiście, w granicach rozsądku - mówi.
Te granice to dla niej 3 tys. zł. - Poród za siedem tysięcy? Nie przesadzajmy. Nie jestem królową matką - śmieje się.
W Prywatnej Klinice Położniczo-Ginekologicznej w Białymstoku cennik jest o połowę niższy niż w Warszawie. Cięcie cesarskie kosztuje 3,2 tys. zł, a poród naturalny 2,5 tys. zł. Ubezpieczone pacjentki nie płacą, bo koszty pokrywa NFZ.
W przypadku porodu jakość usług jest podobna, co w stolicy - znieczulenie, nowoczesny sprzęt diagnostyczny, komfortowy pokój, całodobowa opieka, dobre jedzenie. Tylko cena się różni.
- U nas nie możemy wprowadzić cen warszawskich, bo ludzi nie byłoby stać. Siedem tysięcy to dla białostoczan cena nie do przyjęcia - mówi Janusz Tomaszewski, szef kliniki.
Ale tylko rodzić możemy w godnych i komfortowych warunkach. Nie ma u nas żadnego prywatnego szpitala, który proponuje szeroki wachlarz usług - od pediatrii po chirurgię. Nawet wyrostka nie wytniemy sobie w godziwych warunkach, czyli w prywatnej klinice, gdzie lekarz i pielęgniarka potrafią się do nas uśmiechnąć.
Dlaczego? Lekarzy, i to dobrych, u nas nie brakuje. Chorych też mamy, na dodatek w nadmiarze. Ale niezbyt bogatych chorych. Nie byłoby ich stać na leczenie w takich placówkach.
- Lepiej trzymać się jednej specjalizacji - stwierdza Tomaszewski.

Hodowla po angielsku
Kajtuś, syn Anny na razie tylko leży, je i śpi. No, i płacze. Gdyby mieszkał w stolicy czekałaby go świetlana przyszłość. Anna już teraz zapisałaby go do renomowanego przedszkola, które zapewni mu lepszy start.
Najlepsza placówka to taka, w której językiem wykładowym jest język obcy. Na przykład angielski. Maluch nauczy się tam biegle mówić i czytać w języku Szekspira. Pokocha muzykę klasyczną i balet. A po podwieczorku i przed "Muminkami" poćwiczy jogę. Jak typowy czterolatek. Po skończeniu przedszkola nie będzie analfabetą, bo poza angielskim opanuje również w stopniu średnim francuski lub niemiecki. Poza tym, pedagodzy sprawią, że dziecko będzie grzeczne, samodzielne, otwarte na świat i zdecydowane na jego zdobycie. Zaprogramowane na sukces. Jak maszynka.
Czesne w takim przedszkolu wynosi 2 tys. zł. I chętnych nie brakuje. W Casa dei Bambini Warsaw Montessori School na miejsce czeka się przynajmniej rok.
W Białymstoku Kajtuś takiej wiedzy w wieku przedszkolnym nie posiądzie. Nie ma u nas żadnej placówki dla maluchów z wykładowym językiem obcym. W przedszkolach co prawda uczą dzieci angielskiego, ale dwa, góra trzy razy w tygodniu pod 45 minut.
- Dwa tysiące czesnego?! To u nas niemożliwe - mówi Marzanna Góralewska, dyrektor Przedszkola Niepublicznego nr 7 Muzyczno-Tanecznego "Wesołe Nutki".
Za pobyt małych "nutek" w placówce rodzice płacą miesięcznie 280 zł (plus 300 zł wpisowego). Za te pieniądze ich dzieci uczą się gry na pianinie, tańca towarzyskiego, angielskiego, gimnastykują się i pływają na basenie. - Gdybym podwyższyła czesne o 100 złotych, straciłabym połowę dzieci - ocenia Góralewska.
Jej zdaniem, w Białymstoku bez problemu znalazłaby kadrę, która kształciłaby dzieci na tak wysokim poziomie, co w drogich warszawskich przedszkolach. - Tylko rodziców nie byłoby stać - mówi.

Ogród zimowy na klatce
Jeśli Kajtuś skończyłby przedszkole, potem szkołę, gimnazjum i studia - wyrósłby na Kajetana i zrobiłby karierę. Wszak wszystkie te placówki zaszczepiałyby w nim (za ciężkie pieniądze rodziców) chęć odniesienia sukcesu.
Kariera oznacza pieniądze. Kajetana stać byłoby na luksusy. A tych w stolicy nie brakuje. Jeszcze kilka lat temu 95 proc. stanowiły normalne, typowe mieszkania. A teraz aż 40 proc. to lokale o podwyższonym standardzie, a 8 proc. to apartamentowce.
Te pierwsze mieszczą się w budynkach zaprojektowanych przez pracownie architektoniczne, mają eleganckie elewacje, duże balkony i tarasy. Nawet klatki schodowe są ładnie wykończone. Są ładne, oryginalne i drogie. Ale ich cena nie zwala z nóg.
Apartamentowce to najwyższa klasa. Luksus za niebotyczne pieniądze. Stumetrowe gniazdko nasz Kajetan kupiłby za milion złotych!
Największe wzięcie mają duże mieszkania (nawet do 500 metrów!), położone na najwyższych kondygnacjach, czyli penthouse'y. Jeśli mamy gigantyczne dochody i zajmujemy wysokie stanowisko możemy kupić sobie takie lokum, w jakim Richard Gere uwodził Julię Roberts w "Pretty Women".
Ale trzeba mieć naprawdę duuuże pieniądze. W apartamentowcu "Willa Monaco" za metr kw. trzeba zapłacić aż 11 tys. zł, w "Morskim Oku" - 9-12 tys. zł. Zyskujemy nie tylko mieszkanie. W budynku jest basen, siłownia, ogród zimowy. Klatki wykładane marmurem, w hollu wita nas recepcjonista. Mieszkań pilnują ochroniarze i superczułe kamery. A w apartamencie też pełna wygoda - podłogi z egzotycznego drewna, wanna z hydromasażem, w ścianach panele, za pomocą których sterujemy klimatyzacją, światłem. Wideofon to standard.

Mieszkanie jak cztery domy
Budynki o podwyższonym standardzie znajdziemy już w Białymstoku, na przykład na osiedlu przy Akcencie ZOO. Apartamentowce możemy podziwiać jedynie w telewizji. U nas żaden inwestor nie chce ryzykować. Budowa bloku, w którym mieszkanie kosztuje tyle co dwie rezydencje lub cztery domy, to igranie z losem.
- Białostoczanie nie kupiliby tak drogich mieszkań. Jeśli ktoś ma milion, woli wydać go na budowę domu - ocenia Agnieszka Nowik, dyrektor oddziału Biura Obrotu Nieruchomościami "Polanowscy".
- To brak odwagi. Myślę, że developer znalazłby kupców na mieszkania w dwóch apartamentowcach - stwierdza Jan Małachowski z Podlaskiego Stowarzyszenia Rynku Nieruchomościami.
- Budowa takiego bloku to nie odwaga, a głupota. Mogłaby zachwiać płynnością finansową naszej firmy - mówi pracownica firmy developerskiej.

Gdzie jest wielbłąd?
Mimo że na Podlasiu apartamentowców brak, w prasie znajdujemy ogłoszenia o sprzedaży apartamentów. Wielbłąda nie ma, a wełna wielbłądzia jest?
Odpowiedź bardzo prosta. Białostockie apartamenty i te warszawskie łączy tylko nazwa. - Tak określamy u nas mieszkania duże, wygodne i komfortowo wykończone - wyjaśnia Agnieszka Nowik.
Mają powierzchnie ponad 100 metrów kw., duży salon (powyżej 60 mkw.), dwie lub trzy sypialnie, gabinet. I pokój kąpielowy. Taki pokój jest większy niż tradycyjna, banalna łazienka, ma okno, a wanna zazwyczaj jest wmurowana w podłogę. Stres i zmęczenie można odreagować w saunie. Nasze białostockie apartamenty zazwyczaj są dwupoziomowe albo powstają z połączenia dwóch mieszkań. Cena - do 400 tys. zł.
- Jednak trudno znaleźć klienta na taki apartament. W Białymstoku jest ich kilku. To cudzoziemcy lub ludzie z Warszawy. Przyjeżdżają do nas do pracy i kupują mieszkanie. Potem, gdy wyjeżdżają, sprzedają mieszkanie - mówi szefowa agencji "Polanowscy".
Łatwiej natomiast wynająć tak komfortowe mieszkanie. Czynsz wynosi 2-2,5 tys., ale chętnych nie brakuje. To zazwyczaj menadżerowie i szefowie zagranicznych firm, którzy wpadają na rok lub dwa do Białegostoku. Zależy im na wygodzie. Szukają mieszkania w centrum, koniecznie urządzonego. - Kiedy się wprowadzają, wnoszą tylko walizki. W mieszkaniu jest wszystko, od łyżeczek po mydło - mówi Agnieszka Nowik.
Ale ci klienci nie mieszkają na Podlasiu. To przedstawiciele Polski A. Wpadają z wizytą i wracają do siebie.
A białostoczanie? Ci szukają głównie mieszkań małych i tanich. - Bo u nas nie ma prawdziwej klasy średniej - zauważa Agnieszka Nowik. - Klienci generalnie dzielą się na tych, których stać na wszystko, i tych, którzy na mieszkanie w bloku muszą zaciągać kredyt.

Zapałka w tunelu
- Podlasie i województwo mazowieckie dzieli przepaść. Nie ma u was rozwiniętego przemysłu, dużych firm. Ściana wschodnia jest zdecydowanie biedniejsza od reszty kraju - mówi Marcin Peterlik z Instytutu Badań nad Gospodarka Rynkową.
Wejście do Unii Europejskiej niewiele nam pomoże. Włochy od lat starają się zniwelować różnicę między bogatą północą i biednym południem. Bez skutku. Mimo że wykorzystują programy unijne na wyrównywanie różnic między regionami.
- Podlasie nie powinno się ścigać z wysoko uprzemysłowionymi ośrodkami. Bo i tak ich nie dogoni. Lepiej postawić na specjalistyczne rolnictwo, agroturystykę - mówi Peterlik.
Na pocieszenie możemy dodać, że mogłoby być gorzej. A nie jest. W raporcie IBnGR, badającym poprzez ankietę koniunkturę województw we wrześniu, Podlasie jest na ... pierwszym miejscu. I to nie jest pomyłka. Właśnie u nas - w stosunku do sierpnia - najbardziej poprawiła się sytuacja gospodarcza. Światełko w tunelu, a przynajmniej zapalona zapałka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny