Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stacja Waliły znowu cieszy się pociągiem

Julia Szypulska
Anatol Chomicz
Na przyjazd tego pociągu mieszkańcy gminy Gródek czekali z utęsknieniem 16 lat. Przywitali go tłumnie, tak samo jak żegnali. Wtedy klepsydrą, teraz chlebem i solą. I mają nadzieję, że będzie jeździł w kolejnych latach

Mateusz mieszka przy ul. Towarowej w Białymstoku. Ze swojego mieszkania ma na tory doskonały widok. Cóż z tego, skoro to widok smutny. Tędy prowadzi trasa do Walił i dalej do granicy państwa, dawno nieczynna. Ostatni pociąg towarowy jechał tędy dwa lata temu. O tym, że kursował też pasażerski, co młodsi to nawet nie pamiętają. A kursował i to przez 130 lat. Przestał w 2000 roku. Za mało pasażerów, nierentowne połączenie - takie argumenty usłyszeli mieszkańcy. Ostatni pociąg pożegnali 2 kwietnia 2000 roku - był wieniec pogrzebowy i znicze. Tak zakończyła się historia linii kolejowej, która powstała za cara i to jej sąsiadujące miejscowości zawdzięczają czasy prosperity.

Ta kolej, jak piszą historycy, uratowała byt Gródka - mówi Andrzej Kasperowicz, członek Towarzystwa Przyjaciół Sokola, który przez lata walczył o przywrócenie pociągu. - Mianowicie po jej uruchomieniu powstało wiele zakładów włókienniczych, powstała kaflarnia, cegielnia, powstały tartaki i właśnie stąd były wywożone towary w głąb Rosji i na Bliski Wschód. Gródek i Michałowo dużo zawdzięczają tej kolei.

Także współcześnie znaczenie kolei było duże. To ona głównie łączyła Waliły, czy okoliczne miejscowości ze stolicą województwa. Pociągiem ludzie dojeżdżali do pracy, szkoły czy na zakupy.

Kiedy więc Mateusz dowiedział się, że 2 lipca na pustych torach znów pojawi się pociąg, musiał skorzystać z okazji. Razem z żoną Marysią, wzięli dwójkę swoich dzieci, rowery, przyczepkę i wszystko, co potrzebne na całodzienny wypad i zapakowali się do pociągu.

- Jedziemy do Walił, bo to ostatnia stacja. Gdyby to były Zubki, to pewnie pojechalibyśmy jeszcze dalej - mówi. - Chcemy spędzić ten dzień aktywnie.

Przed laty pociąg kończył trasę 10 km dalej, w Zubkach Białostockich. Dziś ma do pokonania 37 km. Na tej trasie będzie się pojawiał w każdy weekend aż do 9 października. Reaktywacja pociągu była z pompą. Na dworcu zebrali się przedstawiciele kolei i samorządowcy. Płacić za połączenie będą ci ostatni. W połowie - urząd marszałkowski, w połowie - gminy Gródek i Michałowo. Na odjazd zagwizdał Jerzy Leszczyński, marszałek województwa podlaskiego.

- Jest to historyczna chwila - nie ma wątpliwości. - Zapraszamy na te przejazdy żeby podziwiać Puszczę Knyszyńską i nasze piękne województwo.

W gorący sobotni poranek chętnych do przejażdżki nie brakowało. Podsumowanie, jakiego na stacji końcowej dokonała załoga wypada znakomicie: 112 pasażerów i 10 rowerów. A miejsc w pociągu jest 120. Ludzie dosiadali się po drodze. Historyczny przejazd ze zdziwieniem, ale i radością obserwowali mieszkańcy mijanych miejscowości. Mieszkająca nieopodal stacji w Kurianach starsza pani z uśmiechem wyszła przed dom. Zaskoczeni byli też kierowcy, którzy po latach musieli zatrzymywać się przed szlabanami. Na stacji Sokole Białostockie do podróżnych machało z peronu kilkadziesiąt osób. Ale prawdziwa feta była w Waliłach. Miejscowi witali wysiadającego marszałka chlebem i solą. Były też występy zespołu ludowego, a dla zgłodniałych podróżnych darmowy bigos. Na chętnych czekały też busy, którymi można było dojechać nad zalew w Zarzeczanach - jedną z atrakcji gminy Gródek. Niektórzy pasażerowie pociągu tam właśnie się wybierali.

- Synek bardzo lubi pociągi, stąd pomysł wyjazdu. Jesteśmy tu spontanicznie - mówiła podczas podróży Paulina Kuźmierowska, mama 4-letniego Piotrusia. - Uruchomienie pociągu to bardzo dobry pomysł, zwłaszcza w wakacje. W Gródku zamierzamy skorzystać z zalewu.

Gdyby nie pociąg, to do Walił pewnie nigdy nie wybrałaby się pani Ala, białostoczanka w średnim wieku. A tak zabrała swoją suczkę Sarę i obie pojechały na wycieczkę.

- Przeczytałam w „Kurierze Porannym”, że do Walił jest pociąg, a że nie byłam w tych stronach, to ciekawiło mnie jak tam jest - opowiada białostoczanka. - Uważam, że uruchomienie tego połączenia to dobry pomysł. Dla nas to przyjemność, ale dla ludzi, którzy tam mieszkają będzie na pewno wygodniej. Łatwiej się dostaną do Białegostoku. Nie wiem, czy to jest rentowne, ale dobrze byłoby, żeby chociaż raz czy dwa razy w tygodniu pociąg jeździł.

W podobnym tonie wypowiadają się też inni pasażerowie. Zwłaszcza ci, którzy są amatorami aktywnego wypoczynku. Teren gmin Gródek czy Michałowo, z licznymi lasami to wymarzona okolica to wycieczek rowerowych. Okolica jest przepiękna i wciąż dziewicza. Dlatego do pociągu wsiadł w sobotę także Marcin Adamski z żoną. Trochę go jednak zaskoczył tłok panujący w wagonie - ciągle ktoś się dosiadał.

- Wsiedliśmy trochę nieświadomie myśląc, że będzie mniej ludzi - przyznał. - Tak prawdę mówiąc gdybyśmy wiedzieli, że to dzisiaj jest debiut tego połączenia, to pewnie byśmy wybrali inny kierunek, np. pojechali do Czarnej Białostockiej. Staramy się raczej unikać tłoku, tłumów ludzi. Ale też siedzenia na kanapie, czy leżenia plackiem na plaży.

I opowiada, że na dworcu w Białymstoku było duże zainteresowanie tym pociągiem. Choć nie wszyscy, którzy przyszli na peron do niego wsiedli. Chcieli się po prostu przekonać, czy to prawda, że reaktywowano połączenie.

- Jeden pan bardzo się ucieszył i powiedział, że za tydzień na pewno przyjedzie tu na grzyby - opowiada Marcin Adamski. - Dotąd przyjeżdżaliśmy tutaj samochodem i był to chyba jedyny sposób żeby zabrać rowery. Teraz jest pociąg i to dobra alternatywa, żeby bezpiecznie i wygodnie dostać się na miejsce.

Dla mieszkańców Walił, ale także okolicznych miejscowości powrót pociągu po latach był ważnym momentem. Wielu obserwowało go z łezką w oku. Zwłaszcza ci, którzy przez dziesiątki lat korzystali z kolei dojeżdżając np. do pracy.

- Wokół kolei toczyło się życie - nie ma wątpliwości Dorota Sulżyk z Walił. - Ludzie mają do niej ogromny sentyment. Ja też, tym bardziej, że mieszkam niedaleko stacji. Przez te lata bardzo nam pociągu brakowało.

Wspomina też, z jaką radością mieszkańcy witali pociąg, który przyjeżdżał do nich w związku z finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- Ważne, że torów nie rozebrano - zauważa Wiesław Kulesza, wójt gminy Gródek. - Dziś udało się uruchomić pociąg weekendowy, a jutro być może zdołamy doprowadzić do regularnego połączenia.

Liczy, że w ten sposób do gminy przyjedzie więcej turystów. Zwłaszcza na imprezy, których w lipcu nie zabraknie. Jest to m.in. festiwal Basowiszcza.

Sobotni debiut pociągu był ważnym momentem także dla Andrzeja Kasperowicza. To on spotykał się, rozmawiał, pisał. Wydeptał wiele ścieżek. W końcu przekonał samorządowców do swoich racji. Radni gmin Gródek i Michałowo jednogłośnie podjęli uchwały o dofinansowaniu połączenia.

- Opłaciło się być upartym mimo wszelkich zawirowań, trudności, a nawet kłótni i pretensji - mówi członek Towarzystwa Przyjaciół Sokola. - Przełom nastąpił dopiero pół roku temu. A teraz, po 16 latach i 3 miesiącach, wrócił do nas pociąg. Jestem zadowolony i szczęśliwy, że nastał taki dzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny