Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po szesnastu latach pociąg będzie jeździł do Walił. Aż do końca lata

Julita Januszkiewicz
Julita Januszkiewicz
Te zardzewiałe tory przeszły różne koleje losu. Ale jest nadzieja, że będzie normalnie, jak kiedyś - mówi Andrzej Kasperowicz.
Te zardzewiałe tory przeszły różne koleje losu. Ale jest nadzieja, że będzie normalnie, jak kiedyś - mówi Andrzej Kasperowicz. Andrzej Zgiet
Uparłem się. Cierpliwie wierzyłem, że nastąpi taki dzień. I pociąg znów wyruszy. Udało się - cieszy się Andrzej Kasperowicz z Sokola

Żal na to patrzeć - wzdycha Andrzej Kasperowicz, mieszkaniec wsi Sokole, w gminie Michałowo. Zagląda przez wybite okno do środka zniszczonego budynku. - O! I napis: tu był Białystok jeszcze został - ożywia się mężczyzna.

Na ścianie wisi zardzewiała tabliczka z napisem poczekalnia. Na schodach pełno pobitego szkła. Na dachu zalega porośnięty mchem azbest. A wokół torów rosną chwasty. - Jak je wytną, to będzie widać, że jedzie tędy pociąg - ma nadzieję Andrzej Kasperowicz.

I to już niedługo, bo 2 lipca. Wtedy lokomotywa gwizdem oznajmi mieszkańcom Sokola, że wraca. Pociąg do Walił wyruszy z nieczynnego dziś dworca Białystok Fabryczny. A potem kolejno będzie się zatrzymywał w Kurianach, Zajeziercach, Żedni i Sokolu. Tak będzie w każdy weekend. Do 25 września.

Prezydent sprawą się nie zajął

Reaktywacja pociągu to było marzenie Andrzeja Kasperowicza. To rodowity mieszkaniec Sokola. Przez 35 lat dojeżdżał do szkoły, a potem do pracy w Białymstoku. Na stacji zna każdy kąt. Pamięta, że był tu sklep. A pociągiem codziennie jeździły tłumy. Aż drzwi z trudem się zamykały. Aż 2 kwietnia 2000 roku nastąpił krach. Kolej zlikwidowała połączenie. Bo stało się nieopłacalne.

- Ostatni pociąg pożegnaliśmy uroczyście. Na tory wyszli ludzie z klepsydrą. Przyjechali dziennikarze. Smutek i płacz był na cały kraj - wspomina.

I życie w Sokolu stało się wtedy jakieś inne. A ludzie czuli się odcięci od świata. Bo do szkoły i pracy w mieście nie było jak dojechać. Nic tu nie jeździło, ani jeden autobus PKS. Trzeba było kombinować, jeden drugiego podwoził do pracy. Bo ze wsi do najbliższego przystanku PKS w Żedni są trzy kilometry. Dlatego na pociąg czekali jak na zbawienie.

- Gdybym wiedział co mnie czeka, nie podjąłbym się tej walki. Ale ryzykowałem. Byłem optymistą, nigdy nie miałem chwili zwątpienia. Cierpliwie wierzyłem, że kiedyś nastąpi taki dzień. I w końcu się uda - szczerze przyznaje Kasperowicz.

Dzięki jego zawzięciu wieś znowu będzie miała pociąg. Bój o jego przywrócenie nie był łatwy. Trwał aż 16 lat. Społecznik o pomoc prosił ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

- Ale dostałem odpowiedź, że to nie są jego kompetencje. I sprawą się nie zajmie - opowiada Kasperowicz. Po jakimś czasie pan Andrzej odważył się napisać do PKP. Ale co pismo, to były inne wyliczenia. Kolej udowadniała, że linia jest nierentowna.

Trudna walka o pieniądze

W tym roku mija 130 lat, odkąd powstała Kolej Poleska: Białystok - Żednia - Waliły - Wołkowysk - Baranowicze.

- We wrześniu w Sokolu zrobimy imprezę z pompą. Napisałem książkę z tej okazji - mówi pan Andrzej.

Jubileusz stał się ostatnim dzwonkiem, żeby znów powalczyć o pociąg. Ale nie obyło się bez problemów. Okazało się, że połączenia będą kosztowały aż 74 tys. złotych, w tym ponad 27 tys. zł (brutto) dostęp do infrastruktury kolejowej. Na szczęście pomysł Kasperowicza od razu poparły władze Michałowa, przez które będzie jeździł szynobus. Gmina dołoży 25 tys. zł. Także podlaski urząd marszałkowski obiecał dać pieniądze. Tylko gmina Gródek nie była tak od razu chętna, by dopłacić do pociągu. Ale po długiej dyskusji radni zdecydowali, że dorzucą 16 tys. zł. Przez to zamieszanie z pieniędzmi, zmieniały się też terminy uruchomienia pociągu. Najpierw był 25 maja, potem 18 czerwca. Teraz jest pewne, że szynobus ruszy 2 lipca.

Kasperowicz liczy też na wsparcie Białegostoku. Ale czy miasto dołoży, o tym zdecydują radni na sesji - 20 czerwca.

- Przecież przez sześć lat z Białegostoku do Walił jeździł pociąg Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tylko w tym roku dwa szynobusy przewiozły ponad 600 osób - przypomina Andrzej Kasperowicz.

Nadzieja na ożywienie wsi

Mieszkańcy Sokola jeszcze nie dowierzają, że niedługo tędy przejedzie pociąg. Że jest iskierka nadziei na to, że będzie jak kiedyś.

- Jeśli połączenie zda egzamin latem, to kto wie może będzie można pomyśleć o jakimś stałym? - uważa Barbara Pacholska.

Liczy, że jej wieś się ożywi. Jest tu zameldowanych 130 osób. Ale mieszka ich ze dwa razy więcej. Bo przyjezdni mają tu swoje domy.

- Turyści mogą u nas spędzać czas. Jest co oglądać. Mamy ładne tereny i urodzajne w grzyby lasy. Na wsi jest sporo bezrobotnych. Może założą działalność gospodarczą, będę lepić pierogi, piec ciasta... - rozważa Barbara Pacholska.

Kolej Poleska

Te tory pamiętają wywózkę na Sybir w 1941 roku. Gdy w 1944 roku wycofywali się Niemcy, wszystko zostało zniszczone - opowiada Andrzej Kasperowicz.

W latach 50. linia się ożywiła, ludzie dojeżdżali do Białegostoku, do lekarzy, do pracy i po zakupy.

Jeździło sześć składów pociągów osobowych, nie licząc towarowych. W 1960 roku w Sokolu wybudowano przystanek. Zrobiono to w czynie społecznym, peron usypano w ciągu jednej niedzieli - wspomina Kasperowicz.

2 kwietnia 2000 roku kolej wszystko zaprzepaściła. Połączenie zlikwidowano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny