Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Sawczuk przebiegnie ponad 100 kilometrów. Dla Marty... By mogła chodzić

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Piotr Sawczuk już przygotowuję się do niezwykłego, ultramaratonu na Grabarkę
Piotr Sawczuk już przygotowuję się do niezwykłego, ultramaratonu na Grabarkę Wojciech Wojtkielewicz
Marcie na leczenie i rehabilitację potrzeba ponad 150 tys. zł. Piotr Sawczuk z Białegostoku chce jej pomóc. W jej intencji pobiegnie na Świętą Górę Grabarkę. Będzie zbierał pieniądze dla dziewczyny - jego cel to 7 tys. zł.

Te 110 kilometrów będzie Piotrka pielgrzymką. Przebiegnie je z Białegostoku na Świętą Górę Grabarkę. A 7 tys. ma pomóc Marcie - młodej dziewczynie ze Szczytna - stanąć na nogi. I to dosłownie. Bo Marta urodziła się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Jej rodzice od razu zaczęli rehabilitację: specjalistyczne zajęcia pod bacznym okiem specjalistów, samodzielne ćwiczenia w domu, basen... I tak do dziś... Teraz Martę czeka leczenie i rehabilitacja w Stanach Zjednoczonych.

Problem trzeba wybiegać

- Próbuję się czasem wczuć w sytuację osób, którym jest ciężko w życiu - mówi 29-letni Piotr Sawczuk. - No ale wiadomo - oni to mają na co dzień, ja tylko chwilę o tym pomyślę. Ale i tak ta chwila sprawia, że chcę im pomóc.

Piotrek pochodzi z Bielska Podlaskiego. Mieszka w Białymstoku, pracuje w Warszawie. Pół tygodnia spędza w stolicy Polski, drugą połowę w stolicy Podlaskiego.

Gdy tylko ma wolną chwilę - biega. Choć tak naprawdę o wolnej chwili trudno tu mówić. Jest czas, czy go nie ma - Piotrek nakłada dresy, sportowe buty i wychodzi z domu. Wraca po 10, 15, czasem nawet 20 kilometrach.

- Kilka lat temu ważyłem 110 kilo - opowiada o początkach swego biegania. - Pomyślałem: jestem młody, a czuję się jak stary facet! Tak dłużej być nie może. Muszę coś z tym zrobić.

Wtedy biegał dla zdrowia i kondycji. Dziś mówi, że bieganie jest już jak nałóg. - Taki pozytywny nałóg - uśmiecha się.

Kilka lat temu przypomniał sobie o młodzieńczych marzeniach.

- Gdy miałem z 14-15 lat, bardzo chciałem iść na pielgrzymkę ze znajomymi. Ale jakoś lata minęły, wydoroślałem, przestałem o tym myśleć.

Przypomniał sobie o tym, gdy był już wytrawnym biegaczem. - Trzy lata temu przyszło mi do głowy, żeby pobiec z Białegostoku na Grabarkę. Zastanawiałem się, czy dam radę. Ale potrafię przecież przebiec 45 kilometrów, nawet w górach.

Wtedy nic z tego nie wyszło, bo złapał kontuzję. Prawie przez rok w ogóle nie mógł biegać. Musiał zrezygnować.

W ubiegłym roku znów pomyślał: pobiegnę. Ale przypomniał sobie, jak czytał o ultramaratończykach, którzy w trasę wyruszają w jakimś konkretnym celu. - By pomóc innym ludziom. Bezinteresownie - tłumaczy.

I dodaje: - Oczywiście. Pielgrzymka na Grabarkę jest dla mnie bardzo ważna. To mój cel. Ale jeśli przy okazji mogę zrobić coś dobrego dla innych...

Na portalu siepomaga.pl znalazł Michalinkę z Radomia, której rodzice zbierali pieniądze na operację serca. Postanowił dołączyć się do zbiórki. Zarejestrował swoją skarbonkę na portalu i zbiórka ruszyła.

- Nie zebrałem dużo. Ale ten mój ubiegłoroczny bieg był taki spontaniczny. Nie zdążyłem szeroko opowiedzieć o tym moim celu. Wiedzieli o tym tylko znajomi i rodzina. No i opowiedziałem o tym w pracy, położyłem kopertę. Kto chciał, to wspomógł finansowo moją zbiórkę i życzył mi powodzenia na trasie samotnego biegu. Potem pieniądze przelałem na konto Michalinki.

Wyruszył z Bielska Podlaskiego, skąd pochodzi. Dystans między Bielskiem a Grabarką przebiegł w 5 godzin i 40 minut. - I miałem taki niedosyt: że za krótko, że za szybko to wszystko się skończyło. Tata miał jechać na Grabarkę samochodem i na mnie tam czekać. Ja dobiegłem - a taty jeszcze nie było.

Zobaczyłem szczęśliwą rodzinę

Nie nazbierał wiele, ale przekonał się, że nawet to się liczy. Miesiąc później Michalinka była już po operacji. Pojechał do Radomia tuż przed swoimi urodzinami.

- To spotkanie to był najlepszy prezent urodzinowy, jaki mogłem dostać - mówi. - Zobaczyłem szczęśliwą rodzinę. Ojciec był zadowolony, mama zadowolona. A ja im tylko powiedziałem: ale ja nic takiego nie zrobiłem! Przecież nie zebrałem dużo pieniędzy.

Ojciec Michalinki uświadomił mu wtedy, że to nie zawsze o to chodzi. Powiedział: Piotrek, daj 100 takich osób jak ty, to byśmy bardzo szybko uzbierali potrzebną kwotę.

Dlatego w tym roku nie miał wątpliwości: znowu biegnie. Z jednej strony - znów na pielgrzymkę. Z drugiej - po raz drugi, aby komuś pomóc. Zaczął szukać: znów na portalu siepomaga.

Kilka osób go zapytało: czy jak ty jesteś prawosławny, to pomagasz też prawosławnym?

- A dla mnie to nie gra roli: czy ktoś prawosławny, czy nie. Tu wiara nie ma żadnego znaczenia.

Zaproponował pomoc Marcie ze Szczytna. Do tej pory się jeszcze nie widzieli: Marta jest w Stanach Zjednoczonych, miała operację. Teraz musi zapłacić za nią kolejną ratę. Czeka ją też kosztowna rehabilitacja. No i prawdopodobnie jeszcze jedna operacja.

- Rozmawiamy przez internet. Ale wiadomo - gdy u nas dzień, u niej noc. Utrudniony jest ten nasz kontakt - przyznaje. I zapewnia, że gdy będzie już po wszystkim, będzie chciał się z Martą zobaczyć.

Na razie przygotowuje się do biegu. Trenuje. Ale założył też profil biegu na Facebooku: „Samotny bieg dla Marty: Biegnę, by Marta mogła chodzić”. Założył też swoją skarbonkę na profilu Marty na portalu siepomaga: Wyprawa po nowe życie. Tam mogą wpłacać pieniądze ci wszyscy, którzy chcą wspomóc inicjatywę i dołożyć swoją cegiełkę do tego, by dziewczyna wyzdrowiała.

- Ja sam nie mogę zbierać pieniędzy. Do tego potrzebne są przecież dokumenty, pozwolenia. Internetowa skarbonka jest najlepszym rozwiązaniem - przekonuje.

Wyruszy 16 sierpnia. To trzy dni przed Świętem Przemienienia Pańskiego, na które pielgrzymują na Grabarkę wierni z całej Polski. - Chciałem pobiec 18 sierpnia. Ale wtedy mam wesele brata. Musiałem przełożyć - uśmiecha się.

- No, ale proszę aż tak dużo o mnie nie pisać - prosi. - Przecież to nie ja tu jestem najważniejszy. Najważniejsza jest Marta i jej powrót do zdrowia.

Życie to tor pełen przeszkód

A Marta... O zdrowie walczy praktycznie od urodzenia. Dzięki rehabilitacji w wieku pięciu lat samodzielnie stanęła na nogi. Potem było wiele ciężkich operacji. Tygodnie spędzone w szpitalu, nogi w gipsie, ból nie do opisania. Ale ciągłe starania dały upragniony efekt: Zaczęła samodzielnie chodzić. Radości nie było końca. Studniówkę przetańczyła do białego rana.

Niestety, jak pisze Marta na swoim internetowym profilu - życie czasem potrafi zaskoczyć. Nie zawsze pozytywnie. Ostatni zaplanowany zabieg kostny nie powiódł się. Nie wiadomo dlaczego. Po prostu coś nie wyszło, a ona znowu wylądowała na wózku. Spastyka (nieprawidłowe, nadmierne napięcie mięśni - przyp. red) spowodowała problemy w zroście i gojeniu ran. Przestała chodzić. Tragedia - wózek. Choroba znowu na chwilę zwyciężyła. Walka zaczęła się od początku.

„Każdy krawężnik, wejście do tramwaju, autobusu miejskiego, sklepu czy na uczelnię, to bariery, z którymi muszę sobie radzić - są dla mnie codziennością. Nie zrozumie tego ktoś, kto samodzielnie się porusza. Wyjście na spacer, to tor pełen przeszkód” - pisze Marta.

Na szczęście znalazł się ratunek - operacja w klinice w Stanach Zjednoczonych. Termin operacji zaplanowano na sierpień. „Wierzę, że uda mi się stanąć na własnych nogach” - pisze Marta.

I wierzy w to również Piotr Sawczuk. I już dziś planuje, że za rok znów pobiegnie. Jedno wie na pewno: nadal będzie pomagać.

Co czeka Martę

Operacja rekonstrukcji w nieprawidłowy sposób zrośniętych kości po operacji przeprowadzonej w Polsce, odbyła się 25 listopada i trwała aż 9 godzin. Marta po wielu latach otrzymała szansę na samodzielne chodzenie. Na tym wyprawa po nowe życie Marty się nie kończy. Po wykonaniu serii niezbędnych badań lekarz zdecydował, że operacji wymaga również odcinek lędźwiowy kręgosłupa Marty. Lekarze zgodzili się wykonać operację, mimo że Marta nie zebrała całej kwoty. Teraz musi wpłacić kolejną ratę. Potrzebne są również pieniądze na rehabilitację i dalsze leczenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny