Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Natalia Rybicka to nowa Blondynka

Julita Januszkiewicz
Julita Januszkiewicz
Natalia Rybicka jest zauroczona Supraślem
Natalia Rybicka jest zauroczona Supraślem Wojciech Wojtkielewicz
Nie jestem ani Julką Pietruchą, ani Asią Moro. Na pewno nie będę ich kopiować, a wniosę coś nowego do tej postaci - zapewnia Natalia Rybicka, aktorka. W piątej edycji telewizyjnego serialu „Blondynka” zagra główną bohaterkę - Sylwię Kubus

Kurier Poranny: Jak to się stało, że w serialu „Blondynka” w roli tytułowej zastąpiła Pani Joannę Moro?

Natalia Rybicka: Stało się to naturalnie, jak za każdym razem w moim zawodzie. Odbył się casting. Chociaż rzeczywiście był tajemniczy, bo nie wiadomo było, dlaczego jest ten casting. Potem okazało się, że go wygrałam. Dostałam telefon z propozycją zagrania w serialu. I przyjęłam ją.

Czy jakoś szczególnie musiała się Pani przygotowywać do roli Sylwii Kubus, serialowej weterynarz?
Wciąż przygotowywałam się czytając scenariusz, który jest nieustannie zmieniany. Pracujemy nad nim również na planie z reżyserem oraz z innymi aktorami. Praca jest niezwykła. Dawno nie byłam na wyjazdowych zdjęciach. A piękno okolicznej przyrody sprzyja zdjęciom i całej atmosferze. Jest to bardzo fajny wyjazd z aktorami, których cenię i lubię. Jest mi miło spotkać się z nimi, chociaż z niektórymi po raz pierwszy. Z innymi wiele razy już pracowałam. Atmosfera na planie jest cudowna. A jeśli chodzi o przygotowania, uczyłam się jeździć na koniu.

Wcześniej Pani nie jeździła?

Pewne podstawy w jeździe konnej miałam. Musiałam je odświeżyć do granej przeze mnie postaci.

Czy ta rola wymagała od Pani nabycia jeszcze jakiś innych, nowych umiejętności? Gra Pani przecież lekarkę weterynarii.

Na planie pracuje się dosyć szybko. Mamy fachową opiekę i doradztwo na temat leczenia zwierząt. Instrukcje są podawane dosyć klarownie. Wiadomo, że panuje magia kina i prawda czasu i ekranu, więc nad pewnymi sprawami pracuje się dużo technicznie. Czas jest przecież istotny, więc trzeba się spiąć.

Czytając scenariusz poznała Pani swoją bohaterkę. Jaka jest Sylwia Kubus? Za co Pani ją lubi ?

Sylwia jest takim dobrym duchem, który zaraża energią i chętnie niesie pomoc innym. Ma w sobie jakąś dozę naiwności, ale podoba mi się to. Jest w niej taka czystość i takie niepoddawanie się, mimo zawodów miłosnych, które ją spotykają. Mężczyźni nieraz złamali jej serce, ale ona jednak cały czas wierzy w dobro ludzkie. I prze do przodu pomagając innym.

No właśnie, Mirosław Gronowski, reżyser, zdradził mi, że w życiu Sylwii Kubus pojawia się nowa miłość. Czy Pani bohaterka w końcu się jakoś ustatkuje?

Zobaczymy. Życie czasami płata figle. Trzeba łapać to, co dobre. Ale nic więcej nie zdradę, co będzie dalej…

Czy Pani w jakiś sposób jest podobna do swojej bohaterki? Wspomniała Pani, że lubi ją za naiwność i tę czystość.

To jest trochę tak, że coś się buduje w trakcie pracy. A myśmy ją dopiero zaczęli, więc moja sympatia do Sylwii rośnie z każdą sceną, z każdym spotkaniem z nowym aktorem. Jeszcze wszystkich tutaj nie poznałam. Myślę, że może nadamy mojej bohaterce kilka nowych cech.

A czego jej według Pani brakuje?

Niczego. Ja nie oceniam swoich postaci, idę za nimi. Bronię ich wszędzie i zawsze - od początku i do końca. Sylwia Kubus ma swoje wady i jakieś słabości. Ale w niej jest także siła, która wraz z rozwojem sytuacji będzie się rodzić. Ale nie będę zdradzała swoich technik aktorskich, ani tego, jak zagram panią weterynarz.

Czy miała Pani obawy przed przyjęciem tej roli? Wcześniej przez dwa sezony grała ją Julia Pietrucha, przez kolejne dwa - Joanna Moro. Teraz w piątym pojawi się Pani. Czy nie obawia się Pani, jak widzowie zareagują na zmianę aktorki?

Wydaje mi się, że ten serial ma taką formułę, że aktorki się zmieniają co dwie transze. Widz jest więc przyzwyczajony do tych zmian i wciąż z nami jest. To wspaniale, że producent daje wielu blondynkom szansę na spotkanie z całą ekipą serialu i sprawdzenie, jak tutaj jest. A jest super. Dlatego się cieszę. Nie jestem ani Julką, ani Asią. Na pewno nie będę ich kopiować. Będę grała inaczej. W zawodzie aktora jest bardzo różnie, praca albo jest, albo jej nie ma. Los przyniósł mi teraz rolę „Blondynki”, bardzo się z tego cieszę. I mam nadzieję, że wiele się przy tym nauczę.

Wspomniała Pani, że trochę zmieni bohaterkę.

Na pewno wniosę coś nowego. Ciężko mi powiedzieć co, bo sama siebie nie oceniam. Wiem, jakie są moje mocne, a jakie słabe strony.

A czego ta rola Panią nauczy?

Każda praca w serialu uczy cierpliwości. Za każdym razem zapominam, jak długo trzeba czekać, zanim zacznie się grać.

W Supraślu jest Pani pierwszy raz?

Tak. I bardzo mi się tutaj podoba.

Czy słyszała Pani wcześniej o Supraślu?

Wiedziałam, że były tutaj kręcone „Blondynka” oraz filmy „U Pana Boga w ogródku” i „ U Pana Boga za piecem”

A z czym Pani wcześniej kojarzyło się Podlasie?

Na Podlasiu byłam już wcześniej. Słyszałam o „duchu puszczy”, który krąży. Ale jeszcze nie wiem z czym on krąży (śmiech). Słyszałam, że mieszkają tutaj cudowni ludzie. I rzeczywiście, jak się tutaj przyjeżdża czuć ten spokój. To, co mogę powiedzieć po dwóch spacerach po Supraślu, to, że jest tu bardzo pięknie. Uspokaja mnie klimat.

Na co zwróciła już Pani uwagę w Supraślu?

Do tej pory byłam nad zalewem, na tej ulicy (3 Maja) oraz przed kościołem. Spotkaliśmy harcerza, który miał za zadanie zamienić się z kimś ubraniem, więc dostał moje spodnie, a ja jego. Następnego dnia zamieniliśmy się nimi. Nie wiem, czy ci harcerze byli stąd, a może skądś przyjechali. Ale rzeczywiście, to miejsce wpływa na pogodę ducha.

Wspomniała Pani o niezwykłych ludziach mieszkających w Supraślu. Czy to miasto wyróżnia się jakoś od tych innych, w których Pani już była?

Każde miasto jest inne. Te osoby, które tu spotkałam mają jakąś pogodę ducha, otwartość i dobroć, które płyną z serca. Tutaj się to czuje.

Ma Pani czas na odpoczynek w Supraślu?

Niestety, cały czas pracujemy. Odpoczynek może zaplanuję w listopadzie. Jestem tutaj bez przerwy w pracy, więc nie ma zbyt wiele wolnych chwil na spacery. Uważam też, że fantastyczni są tutejsi statyści.

Supraśl słynie z babki ziemniaczanej. Spróbowała już jej Pani?

Tych smacznych kartaczy czy placków ziemniaczanych już popróbowałam. Trudno tutaj być na diecie, a przecież aktorka musi dbać o linię. W Supraślu będziemy długo, więc lekko nie będzie.

Dlaczego została Pani aktorką?

Dzięki mojemu tacie, który chciał mnie zapisać do zespołu tanecznego, a okazało się, że jest nabór dzieci do musicalu „Piotruś Pan”. Jako dziecko miałam wielką wyobraźnię. Pamiętam, że to spotkanie w musicalu „Piotruś Pan” z dzieciakami, które mają podobne marzenia i wyobraźnię sprawiło, że zaczęłam dalej się rozwijać w tym kierunku. Poszłam do szkoły teatralnej. I tak zostałam w teatrze, potem filmie, serialu. Moja droga do aktorstwa była więc bardzo naturalna. W końcu trafiłam tu gdzie teraz jestem.

Na zakończenie jeszcze raz uparcie zapytam, jak to będzie z Sylwią Kubus w wydaniu Natalii Rybickiej? Zmieni ją Pani, by nadać jej trochę więcej kolorytu, wyrazistości?

Specjalnie nie trzeba jej zmieniać. Trzeba grać to, co scenarzyści przygotowali i dawać z siebie wszystko. Sylwia nadal będzie szczęśliwą poszukiwaczką. Miejmy tylko nadzieję, że nie będzie przeżywała kolejnego zawodu miłosnego. Chyba, że ona komuś złamie serce... (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny