Kurier Poranny: Skąd u Pana zainteresowanie kolarstwem?
Maciej Bielecki: Zaczęło od ojca, miał w Białymstoku klub sportowy. Treningi zacząłem, gdy miałem 13 lat w w klubie UKS Wygoda. Później poszedłem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Żyrardowie. Tam zaczęło się profesjonalne kolarstwo torowe.
Dlaczego nie został pan w Białymstoku?
- W Białymstoku nie mogłem się rozwijać, musiałem zmienić klub na żyrardowski.
Ojciec zasugerował?
- Nie. Ojciec wyjechał do Wielkiej Brytanii, zostałem z mamą. Praktycznie od osiemnastego roku życia mieszkam poza domem.
Dlaczego postawił pan na kolarstwo?
- Były naciski ze strony rodziny, że studia, typowe koleiny życia, a ja chciałem jeździć na rowerze. Powiedziałem, że zaryzykuję i mama zgodziła się. Reszta rodziny różnie to oceniała. Zmienili zdanie, gdy zacząłem regularnie startować w kadrze Polski, pojawiły się dobre wyniki.
Kolarstwo torowe to nie jest zbyt popularny sport.
- Szkołę w Żyrardowie skończyło zaledwie dziewięć osób, bo tam, jeżeli się nie ma wyników np. z mistrzostw Polski, to wyrzucają ze szkoły. Z tych 9 osób z mojego rocznika, do tej pory jeżdżę tylko ja. Fakt - kolarstwo torowe jest niszowym sportem w Polsce. Na mistrzostwach startuje zaledwie 30-40 osób.
Ale jest to też dyscyplina niesamowicie szybka, dynamiczna.
- Tu można wygrać lub przegrać tysięcznymi ułamkami sekundy.
Nie to co piłka nożna.
- Wszystko jest nagrane, nic się nie oszuka. Jedziemy z prędkością 60 - 70 km na godzinę, muszę oddać zmianę koledze, na odcinku 15 metrów, a rower ma 1,5 metra. Przy tej prędkości jest to 0,2 sekundy i trzeba się zmienić.
Czyli jest duży stres.
- Na początku wszystko jest stresujące. Potem ważne, by ten stres przekuć na coś pozytywnego. Pamiętam takie zdarzenie. Brałem udział w zgrupowaniach szerokiej kadry, zawodników było więcej. Trenerzy patrzyli, jak zawodnik trenuje, jak wygląda. Po jednym takim zgrupowaniu wróciłem do domu i trener kadry do mnie zadzwonił, że za kilka miesięcy jadę na puchar świata, do Sydney. Miałem wtedy 19 lat. Pomyślałem sobie: "jadę na mistrzostwa świata, do zdobycia są laury". Od razu zadzwoniłem do trenera klubowego, on powiedział: "Przyjeżdżaj, ćwiczymy do pucharu świata". Tam bardzo dobrze się zaprezentowałem i potem już tak poszło, że stałem się podstawowym zawodnikiem kadry.
Najdłuższy dystans w sprincie na torze to kilometr. Najkrótszy to 200 metrów. Nawet nie ma gdzie się nawet rozpędzić.
- Te 200 m przejeżdża się w ok. 10 sekund. Tu decydują szczegóły - czasami jeden zawodnik się zagapi, a dogonić już się nie da. Ważny jest moment zaskoczenia. Dlatego tak istotne jest całkowite skupienie na tym, co się robi.
W Hajnówce mistrza kolarstwa torowego jeszcze nie było. Bardzo się cieszę, że pan będzie tutaj mieszkał. Czy u nas da trenować tę dyscyplinę?
- Jak najbardziej. Trasy bardzo mi odpowiadają, bo jest dosyć pusto, da się rowerem jeździć spokojnie, bezstresowo. Nawet na tych najbardziej ruchliwych drogach powiatu hajnowskiego jeździłem bez problemu.
Kiedyś w Hajnówce była sekcja kolarstwa szosowego. Jeździł m.in. Andrzej Nikiforuk. Pamiętam, że bardzo rozrosły mu się mięśnie ud. Ale widzę, że pan też może się swoimi mięśniami pochwalić.
- Ćwiczę na siłowni, bo sprint jest bardzo dynamiczny i wymagający dużej siły. Szosowcy są bardziej szczupli, a u nas siła jest bardzo ważna.
Jakim rowerem Pan jeździ?
- Tutaj jeżdżę rowerem szosowym, takim normalnym, ale mam też treningowy rower na ostre koło, czyli bez hamulca nożnego - cały czas muszę kręcić nogami. W rowerze torowym, jak wiadomo, nie ma żadnych hamulców i przerzutek.
Da się żyć z kolarstwa torowego?
- Jeżeli ma się wyniki, tzw. minimum ministerialne, to tak. Co roku takie minimum trzeba zrobić, żeby otrzymać stypendium. Żeby dostać pieniądze za mistrzostwa Europy, trzeba być w szóstce, a za mistrzostwa świata w ósemce. Za mistrzostwa Polski nie ma żadnych pieniędzy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?