Macewy w Parku Centralnym i w fontannie. Prezydent obiecywał zabrać je na kirkut

Wydaje mi się, że to macewa. Kamień jest ociosany, tak jak żydowskie nagrobki. Hebrajskich napisów co prawda nie widać, ale mogą się one znajdować po drugiej stronie - mówi Stanisław Pankiewicz, miłośnik lokalnej historii.

Pokazał nam kamień leżący w Parku Centralnym między drzewami od strony ul. Młynowej. Próbował go podnieść, ale jest zbyt ciężki. - Moim zdaniem został całkiem niedawno wypłukany przez deszcz. Często tędy przechodzę i wcześniej go nie widziałem - twierdzi Stanisław Pankiewicz.

W tej części miasta zaczął mieszkać jako kilkuletni chłopiec.

- W 1957 roku wprowadziliśmy się do bloku przy dzisiejszej ul. Kalinowskiego 4. Dawny żydowski cmentarz, na którym w początkach lat 60. stworzono Park Centralny nazywaliśmy "gruzami". Wszędzie leżały porozrzucane macewy - opowiada nasz Czytelnik.

O jego odkryciu poinformowaliśmy urzędników magistratu, którzy obiecali zająć się sprawą. Tymczasem prezydent miasta odniósł się do opisanej przez "Poranny" sprawy macew, którymi wyłożona jest nieczynna fontanna na Plantach. Władze miasta już w 2007 roku obiecały, że fragmenty żydowskich nagrobków trafią do lapidarium, które ma powstać na kirkucie przy ul. Wschodniej. - Może mam słabszą pamięć, ale nie pamiętam tej sprawy. O tym, że macewy są częścią fontanny dowiedziałem się z publikacji prasowej - twierdzi Tadeusz Truskolaski, prezydent miasta.

Tymczasem grupa mieszkańców działających pod szyldem Normalny Białystok poprosiła władze miasta o szybką decyzję. Już 16 sierpnia obchodzimy wszak 70. rocznicę powstania w getcie. - Zajmiemy się tym tematem - obiecuje prezydent.

Macewy stały się częścią fontanny w czasach PRL, kiedy żydowskie nagrobki wykorzystywane były jako materiał budowlany. Wiesław Wróbel, białostocki historyk mówi, że w przypadku tej fontanny nastąpiło to w 1955 roku. - W "Gazecie Białostockiej" z tego roku jest artykuł o planie budowy brodzika z fontanną pośrodku. Miał powstać przed 1 maja - twierdzi historyk.