Pani Agnieszka z Łap wychowuje troje dzieci. Jak mówi, ma niskie dochody i ledwo wiążę koniec z końcem. Dotychczas jej rodzina korzystała z pomocy białostockiego stowarzyszenia "Ku dobrej nadziei", które zajmuje się, między innymi wydawaniem żywności najbiedniejszym.
- Ale przecież dojazd do Białegostoku po odbiór darów kosztuje - przyznaje pani Agnieszka.
Dlatego liczyła, że żywność dostanie w Łapach. Tak jak wielu najuboższych mieszkańców.
Na przeciw ich oczekiwaniom postanowili wyjść bezrobotni, którzy półtora roku temu w Łapach założyli spółdzielnię socjalną. Po wielu kłopotach z biurokracją udało im się założyć komis z artykułami dziecięcymi.
- Chcielibyśmy rozprowadzać żywność. Byłaby to działalność charytatywna. Nie chodzi nam o żaden zarobek - podkreśla Monika Nadolna ze spółdzielni.
Wolontariusze już w marcu zgłosili się ze swoim pomysłem do Banku Żywności w Suwałkach. - Szybko załatwiliśmy transport - opowiada Monika Nadolna. - Pisemnie poprosiłam też burmistrza Łap o nieodpłatne udostępnienie nam lokalu.
Wiktor Brzosko jednak nie podpisał umowy z bankiem. W piśmie burmistrza do spółdzielni czytamy, że warunki współpracy, w tym wsparcie finansowe akcji nie są możliwe do wdrożenia.
Decyzji władz Łap nie rozumie Romuald Turczyński, szef Banku Żywności w Suwałkach.
- 64 rodziny z Łap muszą jeździć po paczki żywnościowe do Białegostoku. Wysłaliśmy więc zaproszenie do władz Łap. Zresztą od kilku miesięcy próbujemy przekonać je do wsparcia naszej akcji. I nic. Nie dostaliśmy odpowiedzi - rozkłada ręce prezes.
Jak wyjaśnia, kosztowałoby to gminę 4 tysiące złotych rocznie. Magistrat musiałby też dołożyć trzy procent wartości dostarczonych darów. - W skali roku to niezbyt wiele - uważa prezes Banku Żywności.
- Przez bezduszność urzędników ponad czterysta osób zostało bez pomocy - nie kryje rozczarowania Emilia Nadolna.
Właśnie do tylu potrzebujących mogły trafić dary. Kobiety skarżą się, że niemal codziennie pukają do gabinetu Wiktora Brzoski w tej sprawie. Bezskutecznie.
- Burmistrz ciągle nas unika. Nie chce z nami rozmawiać - oburza się pani Emilia.
Tymczasem po mieście rozeszła się wieść, że spółdzielnia socjalna rozdaje żywność.
- Panie z opieki społecznej wysyłają ludzi do nas - twierdzi Monika Nadolna.
- To nieprawda - odpiera Małgorzata Wasilewska, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łapach.
I dodaje, że podpisanie umowy z bankiem żywności nie należy do gminy. - Powinny to zrobić panie ze spółdzielni, a potem przygotować listę potrzebujących - tłumaczy Małgorzata Wasilewska.
Tymczasem w Czarnej Białostockiej umowę z bankiem żywności podpisał Miejsko - Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej.
Zapytaliśmy w poniedziałek łapski magistrat, dlaczego gmina nie zrobiła tak jak inne samorządy.
- Po przeanalizowaniu warunków współpracy zaproponowanych przez Bank Żywności w Suwałkach okazało się, że zawarcie umowy byłoby niezgodne z ustawą o działalności pożytku publicznego i wolontariacie - informuje burmistrz Wiktor Brzosko. - Przekazanie pieniędzy dla organizacji pozarządowych następują w drodze konkursu ofert.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?