Co do nazw, jakie nosiła moja wieś wspaniała - pisze el-trebal. - Choć nazwa Uhowo, pojawiła się chyba w XVI w., to na dobre zakorzeniła się dopiero w wieku XX. Jeszcze na starych mapach austriackich z bodaj 1914 roku, figuruje jako Ugowo. W słowniku geograficznym Królestwa Polskiego z lat 1880-1910, wymieniane było Ugowo i Uhowo Nowe. Co ciekawe, pod hasłem Uhowo, jest wieś w powiecie Włodzimierskim, gmina Brany (dziś na Ukrainie). Mapy tych terenów z II Rzeczypospolitej, wskazują już nie Uhowo, ale Uhów. W przypadku haseł: Suraż, czy Narew wymieniane jest Uhowo, a nie Ugowo. (...) Spław drzew Narwią odbywał się już w XV wieku. Wspominają o tym źródła z Hiszpanii i Portugalii, państw w których maszty statków robiono z białowieskich sosen. Kto wie, z jakiego drzewa wykonano maszt statku, w którym Kolumb odkrył Amerykę? Spławne statki docierały nawet do Tykocina. W 1391 roku do Suraża dotarli statkiem Krzyżacy.
Nie tylko rzeka dzieli od Łap
Tartak w Uhowie, zlokalizowany był 150 m od mostu kolejowego. Między brzegiem, a głównym korytem rzeki było oczko wodne, do którego spławiano część płynącego przez Uhowo drzewa - pisze internauta. - Na brzegu ulokowany był właśnie ów tartak. Jakie było to drzewo? Dość powiedzieć, że mój dom już ponad stuletni, ma w części przedwojenną więźbę dachową wykonaną z białowieskiego drzewa. No i my z taką historią mamy teraz dać się wchłonąć sąsiadowi? Niedoczekanie. Nigdy się nie dowiecie, kto pędził najlepszą brymuchę! Przepisu też nie damy! I rzeki nie damy ! Ale fajnie być z wami w gminie...
Legenda o Sinym Ługu
W pobliżu Uhowa znajduje się nie Siwy lecz Siny Ług - tłumaczy forumowiczka. - Według legendy, kiedyś stał tam klasztor. Mnisi nie zawsze żyli w zgodzie z przykazaniami. I za to Bóg srodze ich ukarał. Klasztor zapadł się pod ziemię. W czasie rezurekcji wielkanocnych słychać ponoć głos dzwonów dobiegający spod ziemi. Legendę usłyszałam od mojego taty. Opowiadał też, że ilekroć wracał nocą obok Sinego Ługu, zawsze z lasu wychodził wielki pies i szedł za nim aż do Uhowa. Potem znikał.
- Nie wiedziałem, że to miejsce nazywa się Siny Ług - pisze kolejny internauta - a na jego skraju zaczyna się las i pastwisko należące do mojej rodziny. Tysiące razy tamtędy przechodziłem. Zawsze serce mi drżało. Nie wiem z jakiego powodu. Przed samym zakrętem jest duży kamień. Wielokrotnie widziałem człowieka, który tam przesiadywał. Miał długą, siwą brodę, ubrany w łachmany. I patrzył groźnym wzrokiem. Nigdy się nie odzywał i nikogo nie zaczepiał. Z kolegą, z którym prawie codziennie tamtędy przechodziłem, wymyśliliśmy, że to uciekinier z więzienia. Widywałem go przez parę ładnych lat. Gdy wybierałem się na grzyby, starałem się omijać to miejsce.
W Uhowie stał dwór
- Dwór należał do Toczki, który był miejscowym organistą lub zakrystianem Niestety, po budynku nie ma żadnego śladu. Pamiętam tylko ogromną piwnicę, murowaną, wkopaną w ziemię, tuż przy rzece. Bawiłem się tam jako dzieciak - pisze dalej internaauta. - Sam dwór, czy raczej to, co po nim zostało, też pamiętam. To był wtedy najstarszy budynek w Uhowie. Toczko przybył do Uhowa razem z nowym proboszczem. Ożenił się z miejscową panną. Dostał od księdza posiadłość, którą poprzedni proboszcz wygrał w karty od tutejszego wielmoży. Na ziemi którą otrzymał nie było już starego dworu.
- Dotychczas myślałem, że był organistą - ripostuje inny forumowicz. - Posiadłość, którą otrzymał Toczko zaczynała się od dzisiejszej drogi na plażę i ciągnęła, bodaj do drogi na "piaski". Dwór, drewniany, stał na górce. Pamiętam tylko część, może połowę, którą rozebrano jakis czas temu. Piwnica znajdowała się między dworem, a rzeką. Piwnicę pamiętam dobrze, takiej wielkiej nigdy nie widziałem. Teraz stoi tam nowy dom. Dom, który niedawno rozebrano nie był właściwym dworem. Miueszkał w nim ów Toczko z rodziną: - Babcia zawsze mówiła na tamte tereny za dworem - dodaje forumowicz. - Dlatego myślałem, gdzie zachowały się fragmenty dworu?
Odczytana fotografia
Zdjęcie na pewno wykonał pan Władysław Piotrowski. Mnie ciekawi - zastanawia się el-trebal. - Jak można było pobudować dom tak blisko rzeki, skoro często wylewała. Jak dobrze się przyjrzeć, na końcu drogi widać jaśniejszy punkcik. To kapliczka. Tylko jedną kapliczkę w Uhowie można zobaczyć, stojąc nad rzeką. Ta droga nadal istnieje. Czy ktoś kojarzy gdzie zrobiono zdjęcie? Z kobietą, nie wiem jakiego wtedy była nazwiska, jestem spokrewniony. Dom musiał należeć do Szulborskich. Zdjęcie zrobiono na dzisiejszej plaży. Kapliczka obecnie stoi przy sklepie. Z prawej strony zaczyna się posesja darowana kiedyś Toczce, a po lewej Kowalewiczów.
Nogi myli u Klary
- Po prawej widać ziemię Najeckich. Zdjęcie wykonano z miejsca, gdzie swego czasu stała tzw. ławka samobójców. Ten dom przy kościele należał do pani Klary. W podwórzu była studnia. Panny z Borowskich i Bojar, przed pójściem na mszę, myły przy niej nogi. Wcześniej szły do kościoła boso, a buty niosły w ręku. Mama mi opowiadała, (pochodzi z Zawyk), że nawet po wojnie, drogę na mszę pokonywało się boso. Buty, takie na niedzielę, nakładało się przed kościołem - wspomina internauta.
Ślady rzymskich legionów
- Sprawa sołtysa Zawady trochę nie pasuje - twierdzi nasz kolejny forumowy rozmówca. - On był sołtysem, góra, przez kilkanaście lat. Sklep w Uhowie tzw. spółdzielnia, był przy ulicy Kościelnej. Na pewno był tuż po wojnie. Przed wojną też musiał być sklep, bo ojciec opowiadał o Żydzie, który miał sklep w Uhowie. W szabas zachodzili do niego z kolegami pod byle pretekstem. Żyd był bardzo religijny i nikogo z domu tego dnia bez poczęstunku nie wypuścił. Chłopaki jeść nie chcieli, to ich gorzałką częstował.
Co do dworu, to napewno stał na ziemi Toczków Co najmniej 150 m od dzisiejszej drogi na plażę. Pod koniec lat 70. w Uhowie krążyła plotka, że Toczkowa garnek złota wykopała. Kilka lat później pokaźną chałupę wystawiła. Ludzie tam mieszkający znajdowali złoto, bo sam widziałem. Ojciec mojej koleżanki znalazł kiedyś w ogrodzie, który przylegał do ziemi Toczków, złote "świnki", czyli rublówki. Kilka lat później znalazł tam złotą monetę niewiadomego pochodzenia i podarował ją córce, aby zrobiła kolczyki.
Gdy dziewczyna pojechała do jubilera w Białymstoku, okazało się, że to starożytny, rzymski medal. Pokazała to znajomemu numizmatykowi-amatorowi, który stwierdził z dużym prawdopodobieństwem, że takie medale bili kiedyś Rzymianie z okazji zwycięskich bitew i wyręczali najbardziej zasłużonym legionistom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?