MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ludowa impreza pod Jurowcami. Z ziołami każda potrawa lepiej smakuje (wideo)

Fot. Piotr Czaban
Len służy teraz jako ozdoba, ale kiedyś ludzie przy nim ciężko pracowali – mówi Helena Wasiluk z Siemiatycz
Len służy teraz jako ozdoba, ale kiedyś ludzie przy nim ciężko pracowali – mówi Helena Wasiluk z Siemiatycz Fot. Piotr Czaban
Skansen pod Jurowcami pachnie żurawiną, maliną i pieprzem - mówi Dariusz Szczuka. Wspólnie ze swoją narzeczoną i siostrą w niedzielę wybrali się na festyn do Muzeum Wsi. I nie żałowali.

Właśnie pod hasłem "Podlaskie ziołami pachnące" odbywała się ludowa impreza w skansenie pod Jurowcami. Frekwencja, jak przypadku tego rodzaju imprez, była imponująca. Wśród straganów uginających się od tradycyjnych podlaskich wyrobów, przechadzały się tłumy ciekawskich.

- Bardzo smakowicie pachną sery z Korycina - uważa Karolina Okułowicz. - No i jest tu wiele naturalnych ziół - dodaje jej narzeczony Dariusz Szuka.

Ziele jest wszędzie

Amatorów do skosztowania wyrobów opartych na ziołach było wielu. I tak na przykład nalewką "zielną" raczyła się chętnie Emila Czyżewska z Białegostoku.

- Znakomicie rozgrzewa. Jest słodka i wyśmienita - tłumaczy Emila, trzymając kieliszek w ręku. - Akurat ta nalewka pachnie miodem.

- Miód, powstaje nie tylko dzięki znojnej pracy pszczół. Zioła w jego produkcji są niezbędne - podkreśla Eugeniusz Dmochowski, producent miodu. - Pszczoły korzystają z ziół i są z tego bardzo zadowolone - uważa pszczelarz. - Siejemy im specjalnie i nostrzyk lekarski, i facelię.

Jak dodaje, niektórzy sąsiedzi, przy obecnej cenie zboża, pukają się w czoło i śmieją się z niego, że zielska nasiał: - Ale mnie za to pszczoły się odwdzięczają - cieszy się Eugeniusz Dmochowski.

Oset to też zioło

Podchodzimy do stoiska, gdzie wcześniej pani Emila kosztowała nalewki.

- Robimy ją na miodzie, spirytusie z bukietem korzennych przypraw. To bardzo stary przepis rodziny Tołwińskich - wyjaśnia Nina Tołwińska. - To przepis naszej babci, która żyła 106 lat. Codziennie piła kieliszeczek naleweczki.

- A jaki to bukiet przypraw znajduje się w tej nalewce? - dopytujemy.

- To tajemnica - pada odpowiedź.

Bardziej skory do wynurzeń jest mąż pani Niny: - Oset, skrzyp polny - raczej żartuje Józef Tołwiński. - Ten oset zbieram sam, gołą ręką.

Zapewne to po spożyciu tejże nalewki człowiek robi się bardziej odporny na ból, w tym na ukłucie ostu.

Ziół, a dokładnie lnu (tego dnia każda roślina zasługiwała na miano zioła) nie brak też na stoisku Heleny Wasiluk z Siemiatycz.

- Len teraz służy jako ozdoba, ale kiedyś ludzie ciężko przy nim pracowali. Tkano, robiono z lnu olej - wylicza pani Helena. - A siemię lniane wpływa chociażby dobrze na żołądek.

Z ziołami trzeba rozmawiać

Jak mówi mieszkanka Siemiatycz, hodowla lnu to trudna sprawa: To bardzo pracochłonne - twierdzi pani Helena. - Trzeba je posiać, pielić, doglądać, rozmawiać do niego.

- O czym są te rozmowy? - jesteśmy ciekawi.

- Żeby roślina rosła pięknie, że jest cudna i że wcale mi nie dokucza - zdradza pani Helena. - Im więcej komplementów się powie, tym lepiej roślina rośnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny