Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galeria Marszand. Renata Wojnarowicz - ...z podróży

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Galeria Marszand. Renata Wojnarowicz podczas wernisażu wystawy "...z podróży"
Galeria Marszand. Renata Wojnarowicz podczas wernisażu wystawy "...z podróży" Jerzy Doroszkiewicz
Renata Wojnarowicz urodziła się w Białymstoku, Teraz pracuje w Pile. Ale wciąż przyjeżdża tu na plenery, a na zaproszenie Galerii Marszand przygotowała cykl obrazów "...z podróży".

Piękne,klasyczne płótna na których są i ptaki w loci, i wzburzone morze i klify Rugii. Czasem ukryty dowcip, nawet w tytule. Widoki stworzone w pełni profesjonalnie, a jednocześnie mogące trafić do przechodnia. Wszak taki jest cel otwierania galerii przy deptaku.

- W porównaniu do klasycznych zasad malarstwo bardzo się zmieniło, raczej są tendencje by było coś zaskakującego, coś co wykracza z ram - tłumaczy swoją formę ekspresji Renata Wojnarowicz. Bo jej zdaniem dziś bardziej chodzi o zaskoczenie o pomysł

- Kroczę swoją drogą, wystawa z „Z podróży...” jest tylko fragmentem tego co robię - podkreśla autorka. - Gdybym miała perspektywę następnej wystawy malarskiej, zrobiłam coś innego, a może hapening, performans.

Renata Wojnarowicz zdradza, że poza podróżami interesuje ją sport. Na swoje hobby patrzy z dystansem.

- Czy malarstwo i sport są potrzebne do życia? - pyta retorycznie. - Nie , a przecież i sport i sztuka dają nam sporo emocji. Lepiej być człowiekiem wrażliwym, niż troglodytą.

Część obrazów w Marszandzie pełna jest ciepłych jesiennych barw, ale to może być tylko złudzenie spowodowane porą roku.

- Jestem spod znaku Wodnika i zawsze lubiłam chłodne kolory, zawsze skłaniam się w taką stronę - śmieje się Renata Wojnarowicz.

Oprócz lekko impresyjnych pejzaży, pełnych niedopowiedzeń, w oczy rzucają się raczej figuratywne przedstawienia okrętów. Okazuje się, że to malarskie zapiski z podróży do.. Grudziądza. - Może kiedyś były jakieś statki, przecież spławiano Wisłą zboże, były spichlerze - śmieje się Wojnarowicz. - Nieraz jakaś historia wkracza w naszą wyobraźnię i to też jest temat.

Bo przecież nie trzeba sztuki traktować śmiertelnie poważnie.

- W jakimś sensie malarstwo to jest dobra zabawa i jakaś odskocznia - zastanawia się Renata Wojnarowicz. - Zdarzało mi się, że bolała mnie głowa, wszystko nie ma sensu, ale kiedy spojrzałam na obraz w pracowni i pomyślałam, że trzeba byłoby coś zmienić, zaczęłam myśleć nad światłem, zapominałam o bólu.

Okazuje się, że nie technika a pomysł, to to co jest dla niej najtrudniejsze w malarstwie. Teraz otrzymała propozycję wystawy o tytule „W drodze”.

- Myślę, co by namalować - zwierza się malarka. - Będąc nad morzem, koło Dąbia, zobaczyłam na klifach, pionowe drzewa, które jakby szły – może powstanie cykl drzew będących w drodze? A może się w coś przeistoczą?

Plenery, podziwianie przyrody to chyba największa inspiracja do powstawania pomysłów na kolejne prace.

- Trudno powiedzieć, że maluję w pejzażu, ale na pewno jakoś tam go interpretuję i jeżdżę na profesjonalne plenery malarskie z myślą że jakieś miejsce mnie zaskoczy, da mi temat - zdradza kulisy powstawania obrazów Renata Wojnarowicz. - Nigdy nie jadę z przygotowanymi tematami, liczę że coś odkryję. I tak jeżdżę samochodem – od morza po Bieszczady – w zależności od zaproszeń – i odkrywam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny