Pomysł to zaiste szatański – połączyć folkową energię z dostojeństwem symfoników. A jednak – możliwy do zrealizowania, kiedy do pracy przystępują muzycy dojrzali i zdyscyplinowani wsparci przez utalentowanego aranżera.
Zanim Klezmafour przystąpili do nagrań partiami orkiestrowymi zajął się znany z dyrygowania w Białymstoku projektem upamiętniającym 100-lecie rzezi Ormian, Nikola Kołodziejczyk. Wydaje się, że dyrygent idealnie czuje zarówno puls współczesnego świata, umie otworzyć się na nieco inne skale wykorzystywane w muzyce etnicznej i ma jednocześnie wyobraźnię pozwalającą malować iście filmowe pejzaże dźwiękowe.
Otwierający krążek „5th Element” znany z wydanej w listopadzie 2011 roku płyty pod takim samym tytułem przenosi klezmerskie nuty właśnie w wymiar przebogato zdobnego orientu z fantastycznym zakończeniem wykorzystującym niemal w soulowy sposób sekcje instrumentów dętych.
Fani, którzy znają materiał z płyty „W górę” z pewnością nie będą zdziwieni, kiedy w piosence „Evet evet” usłyszą melorecytację Andrzeja Czaplińskiego, skrzypka Klezmafour. Zamiast sampli, filharmonicy szczecińscy z zapałem grają orientalne linie melodyczne, a całość pieczętują puzony i tuba. Świetny miks orkiestry z zespołem powstał w studiu Sonus w Łomiankach.
Klezmafour nagrali płytę z wokalami: Klezmafour - W górę (CD, 2014)
Legendarny już „Psalm” w wersji symfonicznej staje się prawdziwym polem do popisu nie tylko dla skrzypka, ale też emanacją wrażliwości całego zespołu. Nikola Kołodziejczyk znakomicie panuje nad orkiestrą włączając i wyłączając poszczególne sekcje, w zależności od charakteru danej części utworu.
Muzycy powracają do krążka „W górę”, którego koncert promocyjny w Filharmonii Szczecińskiej stał się zaczynem tak owocnej współpracy. „Nomad” eksponuje pracę dwóch perkusistów grupy – Kamila Siciaka i Tomasza Waldowskiego wraz z zaproszonym do współpracy perkusjonalistą Adebem Chamuonem. Kołodziejczyk – aranżer do tej polirytmicznej mozaiki dołożył jedynie orientalizujące riffy smyczków zachowując tym sposobem oryginalny, rozedrgany charakter kompozycji.
Kolejną ważną kompozycją w historii grupy jest „Golem Fury”. Tu filharmonicy zostali poprowadzeni w pierwszej części w sposób niemal transowy, by później wzmacniać podstawę rytmiczną improwizacji klarnecisty Wojciecha Czaplińskiego i skrzypka – Andrzeja Czaplińskiego. W drugiej części kompozycji to orkiestra przejmuje pałeczkę we wprowadzaniu słuchaczy w świat owej furii legendarnego tworu praskiego alchemika. Świat zasnuwa mrok, wyczuwa się potęgę nieznanych mocy, które z pięciolinii wydobył Kołodziejczyk.
Spojrzeniem na Bliski Wschód zdaje się być „Dance (Marhaban)”. Tu także pojawiają się ludzkie głosy, mniej lub bardziej przetworzone, a orkiestra została początkowo zredukowana do grania krótkich riffów. Kiedy kompozycja nabiera barw, odzywają się też odważniej instrumenty symfoniczne wspólnie z muzykami Klezmafour dążąc do kulminacji.
Swoistym tańcem można określić „Ten numer” z płyty „5th Element”. Charakter kompozycji sprawia, że partie symfoniczne zdają się być naturalnym uzupełnieniem klezmerskich meandrów, jakim poddają temat muzycy Klezmafour. Akordeonista Rafał Grząka, podobnie jak skrzypek i klarnecista, znakomicie brzmi z filharmonikami kierowanymi przez Kołodziejczyka. Dyrygent i aranżer idealnie wzbogacił i tak pełne szalonych nut takty tej kompozycji. Orkiestra musi nadążać za improwizującym klarnetem, choć wiemy, że w istocie to zespół musiał później we wspomnianych Łomiankach scalić swoją energię z zarejestrowanymi już partiami symfonicznymi.
Cały aparat orkiestrowy zaangażowany został do stworzenia potężnej introdukcji do kompozycji „The Temple”. Tu na syntezatorach niemal kosmiczne elementy wprowadza Gabriel Tomczuk czyniąc z utworu brakujący element ścieżki dźwiękowej do jakiejś kosmicznej sagi, odwołującej się rzecz jasna do bliskowschodnich korzeni. Filmowcy o tę wersję powinni się zabijać, by towarzyszyła ich obrazom – tak niezwykłe możliwości interpretacji stwarza nagrana przez Klezmafour z orkiestrą symfoniczną.
Miastem, w którym przecięły się drogi muzyków tworzących Klezmafour jest Lublin, tak przynajmniej głosi mit założycielski formacji. Trudno się zatem dziwić, że na płycie pojawiły się dwie z najstarszych kompozycji grupy – właśnie „Lublin Station” i „Bialystok Station”. Tu szaleństwo klezmerskich nut granych przez skrzypka, akordeonistę i klarnecistę idealnie splotło się z orkiestrą momentami brzmiącą głosem niemal biblijnych trąb jerychońskich. Fantastyczne zakończenie, które zwyczajnie wbija w fotel.
Rok 2015 był niezwykłym czasem w historii Filharmonii Szczecińskiej. 16 stycznia 2015 roku we wspaniałym gmachu odbyło się prapremierowe wykonanie utworów Klezmafour w oryginalnych aranżacjach, z udziałem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie. W maju budynek zdobył główną nagrodę Unii Europejskiej im. Miesa van der Rohe 2015. W sierpniu filharmonicy nagrali w tym wyjątkowym budynku swoje partie, a jesienią do studia weszli muzycy Klezmafour. Efekt zachwyca, a płyta będzie jednocześnie niezwykłą promocją samej filharmonii, która jest współwydawcą pięknego edytorsko albumu.
Szkoda, że takiej szansy nie wykorzystała opera i filharmonia podlaska. Wszak ten sam Klezmafour, w sierpniu 2015 roku, korzystając z talentu tego samego dyrygenta i aranżera Nikoli Kołodziejczyka, przygotował specjalny program w 100-lecie ludobójstwa Ormian w ramach festiwalu Wschód Kultury/Inny Wymiar.
Klezmafour w operze podlaskiej: 100-lecie ludobójstwa Ormian w OiFP (zdjęcia, wideo)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?