Tak widzi go przynajmniej Jaco Van Dormael, reżyser i scenarzysta błyskotliwej komedii „Zupełnie Nowy Testament”. Nie ma tu nic obrazoburczego. Stwórca w swoim sekretnym pokoju umieszczonym gdzieś w Brukseli wygląda jak samotny gnom w gigantycznej Szuflandii. Domowy tyran, swoją złość przenosi na świat. Nie wierzy w powrót syna, ale JC (tak nazywa się filmowy Jezus) potrafi ożyć i dobrze doradzić swojej siostrze. Bo w tym filmie Bóg ma i żonę i córkę. Dorastająca dziewczynka buntuje się, jak to nastolatka, i robi ojcu psikusa. Wysyła wszystkim posiadaczom telefonów komórkowych informację z dokładną datą śmierci. Któż wtedy bałby się kary boskiej?
Jest zatem zabawnie, a jedynym przekroczeniem dobrego smaku są wspomniane wcześniej białe skarpetki zakładane do tanich klapek z kosza z hipermarketu jak zwykło czynić wielu rodaków nie tylko na wakacjach. Ale pod pozorem komedii pojawia się też całkiem fundamentalne pytanie: Co ja zrobiłbym znając godzinę śmierci? Tu nastolatka, która dzięki szybkoobrotowej pralce przenika z boskiego mieszkania do ludzi, zaczyna poznawać dzięki ich historiom różne odpowiedzi. Reżyser nie waha się zestawić z komediową wymową filmu naprawdę wzruszających historii o samotności, niezrozumieniu, wkodowanych uprzedzeniach. Korzysta z retrospekcji, oddaje głos swoim bohaterom, przyrównuje ich życie do konkretnych utworów muzyki klasycznej. Odkrywa i przybliża nowe smaki życia.
Srogą nauczkę za stworzenie wszystkich wrednych reguł otrzyma też sam Bóg. Zwali na przykład na syna treść przykazania o miłowaniu bliźniego. To skopią go skinheadzi, bezdomni przegonią z kolejki po darmowy posiłek, a kiedy wyrwie małemu murzynkowi pajdę chleba z masłem i dżemem, ta wypadnie mu z ręki, wiadomo którą stroną do ziemi. Bo to on wymyślił takie prawo i sam, schodząc na ziemię, odczuje jego skutki. Kiedy władzę nad boskim komputerem przejmie żona, świat stanie się piękniejszy, a ludzie paradoksalnie znów zaczną bać się kary boskiej, bo stracą informacje o swojej dacie śmierci. Bóg jest kobietą?
Jedno jest pewne, jeśli po skończeniu prania z szybkością 1200 obrotów w temperaturze 40 stopni, będzie wam brakowało skarpetki do pary, szukajcie jej w publicznej pralni gdzieś w Brukseli. Ale wcześniej koniecznie musicie poznać „Zupełnie Nowy Testament”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?