Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Zaprutko-Janicka – Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania

Jerzy Doroszkiewicz
Aleksandra Zaprutko-Janicka otwiera przed czytelnikiem domowe kuchnie, zaplecza restauracji, zatęchłe spiżarnie, podgląda uliczne targowiska i kryjówki szmuglerów z czasów II wojny światowej.
Aleksandra Zaprutko-Janicka otwiera przed czytelnikiem domowe kuchnie, zaplecza restauracji, zatęchłe spiżarnie, podgląda uliczne targowiska i kryjówki szmuglerów z czasów II wojny światowej. ciekawostkihistoryczne.pl
Stary refren okupacyjnej piosenki to najlepsze motto książki traktującej o polskiej kuchni czasów 1939-1945.

Autorka, posiłkując się nie tylko własną wiedzą, ale i wieloma dostępnymi źródłami i wspomnieniami swoją pełną humoru opowieść rozpoczyna od sylwestra 1938/1939. To wtedy w Polakach zaczęło się rodzić przeświadczenie, że wojna z Niemcami jest nieunikniona. Jedni, pamiętający koszmar I wojny światowej, systematycznie zaczynali robić zapasy, nie tylko konserw, cukru i mąki, ale też i przygotowując własnoręcznie suchar czy przetwory. Wielu, także ważnych urzędników państwowych czy osób będących w stolicy blisko władzy, dawało się przekonać propagandzie o „nieoddaniu ani guzika” i kpiła z przezornych. Kto miał rację, przekonali się po kilku dniach września 1939 roku.

Zdaniem autorki hitlerowcy po cichu planowali zagłodzenie Polaków, od początku przecież traktowanych przez Hitlera jako podludzi. Wyznaczone racje żywnościowe według obliczeń dietetyków zaspokajały zaledwie w jednej trzeciej potrzeby energetyczne ludzi, o ile w ogóle mieli oni pieniądze by owe wiktuały wykupić. Dlaczego zatem Polacy przeżyli. Tu autorka nie ma wątpliwości. Zdecydowała odwaga, przebiegłość, spryt, rozbudzona żyłka handlowa. Praktycznie cały kraj łamał narzucone przez okupanta prawo. Wieś ukrywała plony i hodowlę, trwał szmugiel, czyli nielegalny handel żywnością pomiędzy miastem a wsią, co sprytniejsi dorabiali się fortun. Zaprutko-Janicka przypomina świetną anegdotę ze wspomnień Moniki Żeromskiej, która miała widzieć, jak pociągiem podróżował zarżnięty wieprz przebrany za schorowaną staruszkę, którą cała rodzina wiozła do miasta do szpitala.

Mając w pamięci powodzenie, jakim dziś cieszą się kucharze i programy o gotowaniu wypada uchylić kapelusza przed pomysłowością polskich gospodyń. Poczynając od kawy z żołędzi, czy znanej wcześniej z cykorii, po przepis na herbatę z obierek jabłek – od środków zastępczych i szczegółowych przepisów na nie może się zakręcić w głowie. Głównie z podziwu dla ludzkiej pomysłowości. Autorka przypomina, że w czasie Powstania Warszawskiego z miasta „znikły” niemal wszystkie gołębie, psy i koty.
Zasiadając do wigilijnej wieczerzy z pewnością spróbujemy barszczu, który udawało się ugotować i w czasie okupacji. Rybę faszerowaną zastępowała pod okupacją na przykład soja, a mieszczuchy pałaszowały kartofle pod różnymi postaciami. W cieście jaja zastępowano dynią, pierniki zamiast miodu miały dodatek z marchwi, a kto nie miał bądź nie było go stać na mak, mógł zrobić struclę z soją bądź marchwią. „Marcepanki bez marcepanu”, „sucharki bez jaj i masła”, „tort z fasoli”, „kotlety z jarzyn”, czy „budyń z kapusty” to rozliczne przepisy, które autorka przypomina za wydanymi podczas okupacji książkami ułatwiającymi przeżycie.

Może warto pamiętać, ile już lat zasiadamy do uroczystych kolacji w kraju, który cieszy się pokojem. Niech te przepisy będą tylko cząstką portalu ciekawostkihistoryczne.pl, który „Okupację od kuchni” wydał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny