Kto przeczytał „Lola” ten zna historię Karola Kota i jego sposób na odreagowanie niepowodzenia w kontaktach ze studentką, sam zaś „czerwony pająk” to podobno miejska legenda. Koszałka łącząc legendę o wampirze z rzeczywistym młodocianym seryjnym zabójcą z Krakowa stworzył intrygujący thriller psychologiczny.
Jest młody sportowiec, dysfunkcyjna rodzina, w której matka z ojcem śpią osobno i raczej nie uprawiają stosunków małżeńskich, jest też prasa, która szczegółowo informuje o ofiarach wampira.
Jest inna rodzina, w której to mąż piecze wspaniały tort, sprząta po gościach i owa rodzina nie może mieć dzieci. Prowadzą zwykłe życie w wiekowych krakowskich wnętrzach, przechowując produkty w lodówkach „Silesia” i podróżując po mieście rdzewiejącymi ogórkami. Ba, w tym filmie, w tym Krakowie, nawet dach milicyjnej nyski będzie naznaczony rdzą bardziej, niż odzienie seryjnego zabójcy krwią.
Jest relacja uczeń i mistrz – fascynacja młodego człowieka starszym mentorem zbrodni, któż wie czy nie wzajemna. Kiedy niespodziewanie pojawi się między nimi ona – jak zawsze magnetyczna Julia Kijowska, śmierć zacznie chichotać. Dlaczego? Kto będzie winien śmierci. Czy potrzebne będzie odkupienie, czy potrzeba trafienia na pierwszą stronę gazet i do telewizji?
„Czerwony pająk” to świetnie zagrany aktorsko – Adam Woronowicz i Filip Pławiak – obraz fatalnego zauroczenia, lecz czy dobry thriller? Raczej autorska wizja fikcji z niezwykle silnym, pulsującym gdzieś w trzewiach reżysera, psychologizmem. O wielorakiej interpretacji i nieco słabszej narracji. Intrygujący i konsekwentnie sfilmowany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?