Właśnie takim mocnym akcentem, w autorskim opracowaniu Stanisława M. Jankowskiego rozpoczyna się „Wielka księga”. Przez całe dziesięciolecia przemilczany przez komunistów zryw Polaków jeszcze jako Związek Walki Zbrojnej ukazywał przecież determinację do walki w obronie niepodległości. Tyle, że miał on miejsce 21 stycznia 1940 roku we wspomnianym Czortkowie, przy ówczesnej granicy polsko-rumuńskiej, po wojnie będącym częścią Ukrainy. Dziś, także dzięki tej księdze, możemy poznać losy stu odważnych Polaków, którzy uzbrojeni w kilka rewolwerów, szable, bagnety i noże zaatakowali wartowników 17. Samodzielnego Zmotoryzowanego Lekkiego Batalionu Inżynieryjnego Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej stacjonujących w mieścinie. Rzecz jasna Sowieci nie nazwali wystąpienia setki patriotów powstaniem, ale uwięzionych uczestników skazali bądź na śmierć, bądź na długie lata łagrów. Dziś możemy zobaczyć nawet fotografie przedstawiające dwie odważne kobiety, które wraz ową setką bohaterów nie wahały się wzorem dziadów i ojców iść na Moskala.
W książce można poznać w przystępnej formie i początki Polskiego Państwa Podziemnego, i kluczowe postaci Armii Krajowej, ale też uśmiechnąć się czytając tekst Sebastiana Pawliny „Jak przetrwać, to tylko w podziemiu!” traktujący o życiu w konspiracji. Są oczywiście opisane słynne akcje AK, legendarne odbijanie więźniów, czy rozważania o szczupłości uzbrojenia. Publicysta Rafał Kuzak z portalu „Ciekawostkighistoryczne.pl” opisuje zaś najbardziej nietypowe metody walki z okupantem. Mięso na stołówkach doprawione solami uranowymi i wąglikiem, trujące kosmetyki czy wagony kolejowe „Nur für Deutsche” skażone śmiercionośnymi zarazkami. To tylko część z arsenału niekonwencjonalnych środków, wykorzystywanych w wojnie biologicznej, jaką dowódca Armii Krajowej wypowiedział Niemcom. Tym, którzy do tej pory nie poznali książki Stefana Dąmbskiego „Egzekutor” szczególnie polecić można pracę Wojciecha Lady pod pozornie szokującym tytułem „Bo my, proszę pana, po prostu dziurkowaliśmy ludzi”. Tym bardziej, że rozpoczyna się ona od jednego z najbardziej szokujących fragmentów wspomnień tego likwidatora, czyli zabicia pewnej szesnastolatki. Są opisane dokładne mechanizmy egzekucji, procedury, ale też wpadki, jak choćby zabicie wraz z konfidentem jego matki. Co ciekawe, wielu egzekutorom można spojrzeć w oczy, a to dzięki zachowanym zdjęciom z prywatnych archiwów. Nawet po pół wieku od zakończenia II wojny światowej jeden z żołnierzy AK użył w rozmowie określenia „po prostu dziurkowaliśmy ludzi”. Zdaniem historyków ta junacka poza skrywała kompleksy związane z niegdysiejszą działalnością.
To wbrew pozorom, łatwe w odbiorze, a przy okazji piękne edytorsko dzieło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?