Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Predators to ukłon w stronę pierwowzoru. Mimo że Adrien Brody udaje macho.

Adrian Kuźmiuk
Kadr z filmu
Kadr z filmu Fot. Mat. dystrybutora
Grupa najtwardszych zabójców z Ziemi trafia nieoczekiwanie na obcą planetę. Uzbrojeni po zęby zawodowcy wkrótce stają się zwierzyną łowną kosmicznych myśliwych. Walczą o życie i powrót do domu.

W niejasnych okolicznościach grupa najemników, żołnierzy, zabójców jakuzy, skazańców i porywaczy ląduje w tropikalnej dżungli. Każdy z nich jest wytrenowanym zabójcą, który na Ziemi jest mistrzem swojej profesji. Ale dżungla, w której się znaleźli, wcale nie znajduje się na Ziemi.

Bohaterowie szybko odkrywają, że zostali porwani przez obcych i są na innej planecie. Dlaczego? Aby stać się zwierzyną łowną dla pozaziemskiej rasy myśliwych.

Predators to oczywiste nawiązanie do pierwowzoru z 1987 roku. Podobne miejsce akcji, podobni bohaterowie. Fabuła też niewiele odbiega od Predatora. Najtwardsi spośród ziemian walczą o życie stawiając czoła nie tylko predatorom, ale i innym gatunkom, które na planetę sprowadzili myśliwi.

Każdy z bohaterów jest inny i pochodzi z innego zakątka Ziemi. Mimo to wszyscy jednoczą się przeciw wspólnemu wrogowi (o dziwo wszyscy też znają angielski i na planecie okazują się miękcy). W rolę głównego bohatera wcielił się Adrien Brody. Patrząc na niego zastanawiałem się, co tu robi zabiedzony Władek Szpilman, czy literat Jack Driscoll. Mimo że przypakowany, to w niczym nie przypomina kultowego macho, jakim był Schwarzenegger.

Film nie przytłacza nas efektami specjalnymi, co jest akurat na plus. To kolejny ukłon w stronę pierwowzoru. Choć trup ściele się gęsto, to Predators nie jest tak brutalny jak pierwsza część. Zabrakło mi scen polerowania czaszki dopiero co zmasakrowanego człowieka, czy odstrzeliwania rąk komandosom. Jest za to pojedynek Japończyka uzbrojonego w katanę (w pierwszej części był to Indian z wielkim nożem) z predatorem. Nie ma tu też ani jednej sytuacji, która przestraszyłaby widza. Może dlatego, że doskonale znamy potwora, który czai się w dżungli.

Obie rasy predatorów (bo okazuje się, że ta, z którą do tej pory mieliśmy do czynienia, jest podrzędna) robią dobre wrażenie. Myśliwi są przekonywujący. Od połowy filmu rozpoczyna się też ciekawy rozwój akcji. Niespodziewanie pojawia się zbzikowany Laurence Fishburne, który na chwilę wprowadza chaos do przewidywalnej fabuły. Samo zakończenie również jest ciekawe i pozwala na dokręcenie kolejnej części trylogii (jeśli nie zaliczymy do niej Alien vs Predator). Ale i tak żadna recenzja nie powstrzyma fanów Predatora przed obejrzeniem najnowszej produkcji. W końcu to powrót do korzeni sf.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny