W tej prozie słońca doprawdy niewiele. Więcej już spermy, przypadkowego seksu, pełnego niespełnienia. Życia, które jest udawaniem, ludzi, którzy latami żyją w kłamstwie. Najgorsze, że Tomasz Białkowski nie szuka odpowiedzi. Nie ma misji poznania prawdy, on raczej opisuje prawdę. i nawet jeśli to literacka fikcja - brzmi przekonująco.
Ciekawym zabiegiem jest rozpoczynanie kolejnego rozdziału od ostatniego słowa z poprzedniego zdania wcześniejszej historii. A zatem autor jawi się być gawędziarzem? Tyle, że jego gawęda bardziej przypomina najmroczniejsze baśnie braci Grimm. Żelaznego wilka zastępują esbecy, Babę Jagę esbecka kochanka, a to dopiero początek galerii postaci, które uwzięły się na młodego matkobójcę.
W tej prozie jawa miesza się ze snem, wielka historia jest niczym w obliczu tytułowych "małych historii rodzinnych". I tu Tomasz Białkowski ma rację. A może przewidział, że ucieczka w prywatność może chronić przed dojmującym bólem egzystencji?
Katarzyna Bonda na Targach Książki w Białymstoku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?