Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedmiu wspaniałych i wdowa d'Arc (wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Kadr z nowej wersji filmu "Siedmiu wspaniałych"
Kadr z nowej wersji filmu "Siedmiu wspaniałych" Mat. dystrybutora
Remake "Siedmiu wspaniałych" to pomysł karkołomny. Jako widowisko jest naprawdę bardzo udany, a postać wdowy, która zadowoli się zemstą wprowadza ożywczy powiew w niedomyty świat autsajderów Dzikiego Zachodu.

"Siedmiu wspaniałych" w wersji amerykańskiej to tamtejsza opowieść z cyklu "jak hartowała się stal", a raczej - jak powstały nowoczesne Stany Zjednoczone. Krwiożerczy kapitaliści mordują dla zysku, biedni rolnicy i robotnicy giną w milczeniu, ale kiedy miarka się przebierze, miast rewolucji - wynajmują desperados. A ci już będą wiedzieli, co robić.

Nowa wersja "Siedmiu wspaniałych" to kino ze wszech miar poprawnie polityczne, czasem nawet zdarzają się akcenty humorystyczne. Obstawiam tu pióro mistrza - Nika Pizzolatto.

Czytaj też: Nic Pizzolatto – W drodze nad Morze Żółte

Niewiele osób wie, że oprócz serii "True Detectives" pisze wspaniałe, i dostępne w języku polskim, opowiadania. Jego siódemka plus wprowadzona jako nowość, świetnie strzelająca wdowa, to mieszkańcy Dzikiego Zachodu z krwi i kości. Oszust, zabijaka, łowca głów czy traper - każdy ma mroczną przeszłość, ale wszystkich zjednoczy najpierw forsa oferowana przez przepełnioną zemstą młodą wdowę, a później zwykła męska duma, by nie dać się silniejszemu.

W "Siedmiu wspaniałych", choć finale nie tylko z udziałem kartaczownicy, trup będzie słał się pokotem, krew lała strumieniami, a i wcześniej strzał w plecy czy w głowę nie będzie niczym nie zwykłym, polityczna poprawność wręcz wylewa się z ekranu. Chyba każdy kinoman już wie, że szefem siódemki straceńców jest czarnoskóry Denzel Washington, za kompana ma m.in. Azjatę, zaś pełna werwy wdówka, mimo zdecydowanego deficytu płci pięknej, przy jakby tu napisać - nadreprezentacji ladacznic - zachowa cześć jak owa Joanna d'Arc. Tyle, że nie ona spłonie na stosie, a miasteczko, które połączyła solidarna walka ze złem.

Fantastyczne widoki Dzikiego Zachodu, krwiste postaci i wciągająca finałowa walka z jak to mawiali czterej pancerni "przeważającymi siłami wroga" nie zawiodą. Film ogląda się bardzo dobrze, a płynąca w finale oryginalna melodia z "The Magnificent Seven" przypomina o czasach świetności westernu, ale też o upływie czasu. W kinematografii, mimo sentymentu, jest on widoczny gołym okiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny