Nastoletnia wersja starego pomysłu, czyli „Gry” zmieszana z dramatyzmem „Igrzysk śmierci” i wiedzą czerpaną z „Social Network” dała całkiem sprawne kino rozrywkowe. Polegające na schematach, ale niezwykle sprawnie zrealizowane. Będzie zła brunetka i dobra blondynka (w tej roli bardzo wiarygodna Emma Roberts), będzie też królewicz z bajki (i z dwóch części „Iluzji” - to Dave Franco) – przystojny, ale też przebiegły. „Nerve” oprócz błyskotliwego montażu połączonego z planszami z tytułowej gry internetowej to klasyczna bajka o może niebrzydkim, ale zalęknionym kaczątku, która na oczach internautów staje się odważną królową sieci.
Czy owa odwaga się opłaca, czy ma w ogóle sens? Bez nadmiernej dydaktyki, dopiero w końcówce filmu, reżyserski duet Henry Joost – Ariel Schulman, postawią te pytania przed widzami. Wszak relacjonowanie swojego życia w czasie rzeczywistym i pogoń za polubieniami stała się już częścią pracy, nie rozrywki, wielu z widzów i czytelników, zatem paradoksalnie „Nerve” to rozrywka nie tylko dla młodszych nastolatków. Przy okazji, jeśli choć jeden z widzów na stu sięgnie po wyjściu z kina po klasyczną powieść Virginii Woolf „Do latarni morskiej”, a nie tylko wpisze ją jako swoją ulubioną na profilu społecznościowym, wypadnie szczerze pogratulować twórcom filmu. Jeśli tak się nie stanie – wtedy denerwujący być może dydaktyzm ostatniego kwadransa przekona nieprzekonanych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?