Modelka, czyli głupota nie ma granic (wideo)

Urocza nastolatka z Danii wyjeżdża do Paryża robić karierę. Kiedy trafia na elitarne przyjęcie uświadamia snobom, że pokazywanie kobiet z diastemą potrafi leczyć kompleksy, i że ona sama swoim malutkim miasteczku była wyśmiewana ze względu na mały biust i długie, chude nogi. Nadal przecież taki właśnie stereotyp modelki obowiązuje, przynajmniej jak się okazuje w popularnym kinie. Dalej wszystko jest według schematu. I to tego z brukowców.

Skoro nie wyszło mi na sesji zdjęciowej, uwiodę fotografa, innemu sławnemu gościowi też nie odmówię wdzięków, zapomnę powiedzieć pozostawionemu za granicą chłopakowi, że zdradzam go z nowo poznanym znajomym z pracy. Niestety, Mads Matthiesen, nie wysilił się na nic więcej. Tytułowa „Modelka” okazuje się być ze sceny na scenę coraz bardziej zepsutą nastolatką, jakby potwierdzającą stereotyp o bezpruderyjności seksualnej Skandynawek.

Mamy tu nawet namiastkę pałacowej orgii, ale gdzież jej do „Oczu szeroko otwartych”. Ciekawym zabiegiem było skontrastowanie ciemnowłosej modelki z zajmującą z nią wspólny, wynajęty od obleśnego Francuza pokój, modelką z Polski. W tej roli pojawia się Charlotte Tomaszewski. Zdecydowanie za mało tu pokazania tajników powstawania pięknych zdjęć reklamowych czy modowych, zbyt wiele łzawego melodramatu.

„Modelka” to w dużej mierze film o głupiej nastolatce, która dzięki darowi natury mogła zrobić karierę w świecie modelingu, a swoimi decyzjami sama strąciła się z piedestału. Aha, bo jeśli już się schodzi na złą drogę, doświadczenie podpowiada, że wtedy lepiej iść w zaparte. Ale nie każda 16-latka o tym wie i tu scenariusz filmu nie mija się z prawdą.