Dość odważnym pomysłem stało się obsadzenie w roli detektywa niewidomego. Archeolog jest pewny siebie, nie rozczula się, każe się nazywać ślepym, bo… jest ślepy. Po prostu. Ale za to ma zegarek, telefon z funkcją odczytywania esemesów i wybieraniem głosowym i dziesiątki dziś już powszechnych udogodnień. Oraz świetną pamięć i wyczulone powonienie, by rozpoznawać ludzi. Czy nos nigdy go nie zawiedzie?
Kiedy podczas wykopalisk w niewielkiej miejscowości na greckiej Krecie znajdzie dwa świeże trupy małżeństwa z Polski, dostanie esemesa z informacją że to gra. I jeśli nie odgadnie szczegółu nie pasującego do ofiar. Czas rusza, a za pierwszym trupem pojawią się następne. Jako że główny bohater jest facetem i, zdaje się, w dodatku całkiem przystojnym, spędzi kilka nocy z różnymi damami biorącymi udział w wykopaliskach. A i miejscowa patolożka zagnie na niego dość odważny parol. Tymczasem nie z powodu nieumiarkowania w seksie kobiety będą w tej powieści przypominały modliszki, ale cicho, sza.
Marta Guzowska swojego bohatera obdarzyła idealną porcją sarkazmu, a przy okazji nieźle oddała odczucia niewidomych. Zastrzega, że nie należy jej jednak całkowicie wierzyć. Jeśli znacie jakiegoś niewidomego, który jest nałogowym palaczem, pewnie zrozumiecie dlaczego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?