Debiutująca w Polsce powieścią „Szpadel” belgijska 30-latka Lize Spit poraża brutalnością opisów. Zaprasza czytelników na wakacje 2002, choć retrospekcje sięgną wspomnianego roku 1995, 2000, aż do czasów nam współczesnych, czyli stałej obecności na facebooku. Opisując dzieciństwo i dojrzewanie na belgijskiej wsi ta scenarzystka i poetka nie bawi się w owijanie czegokolwiek w bawełnę. Tam rodzice są niewydolni wychowawczo, dzieci mają dostęp do alkoholu, uświadamiają się same, a dziewictwo u dziewczynki z podstawówki jest czymś wstydliwym. To kraina pozbawiona Boga i zasad, choć akceptująca rytuał bierzmowania.
Lize Spit skonstruowała „Szpadel” jak klasyczny thriller. Błyskawicznie wciąga czytelników w mętny wir przeszłości, sugerując że doprowadzi do odkrycia mrocznych sekretów pozwalających głównej bohaterce opowieści uprawiać seks bez zobowiązań z sąsiadem. Właściwie jako mechaniczną czynność, gdzie jedynym kryterium jest wymuszona higiena przygodnego partnera. Opakowana w czerń książka z tytułowym szpadlem na okładce przywodzi skojarzenia z jakąś kryminalną historią. I rzeczywiście – cień śmierci jednego z nastolatków ściele się nad losami wiejskiej paczki, jednak to tylko zasłona dymna. Rzeczywistość okażę się o wiele bardziej ohydna i pozbawiona głębszego sensu.
Dojrzały czytelnik ma prawo pomyśleć i powiedzieć, że w jego czasach to byłoby nie do pomyślenia. Ale czy dawne dmuchanie żab nie było czymś równie nieludzkim jak dzisiejsze wzorce przenoszone przez pozbawionych kontroli, niewydolnych społecznie rodziców, do realnego życia? Mocna, wstrząsająca książka, gdzie największą zbrodnią nie jest gwałt czy samobójstwo, ale zaniechanie.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?