Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Roja , czyli w ziemi lepiej słychać (wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Wideo
od 16 lat
To pierwszy polski film portretujący losy powojennego podziemia antykomunistycznego. Wydaje się, że bez dokładnej znajomości niezakłamanej historii Polski, może być odebrany bardziej jako bogoojczyźniany western, niż próba refleksji nad tragicznymi polskimi losami.

Reżyser a zarazem scenarzysta Jerzy Zalewski przygotował kilkanaście scen walki, z reguły w formule slow motion. Huk wystrzałów, rozbryzgi krwi, strzelanie w plecy są w nich na porządku dziennym. Luźno połączone w całość bardziej pokazują determinację i bezwzględność zbrojnych, niż opowiadają losy malejącego w oczach oddziału. Do minimum sprowadzone jest też tło polityczne. Osoby znające historię oczywiście dopowiedzą sobie i znaczenie scen rekwirowania płodów rolnych i ateistyczną agitację, gorzej jednak może być z młodzieżą dla której stan wojenny już jest pojęciem całkowicie abstrakcyjnym.

Reżyser balansuje na granicy dobrego smaku filmując ruskich sołdatów gwałcących młodą Polkę na przemian z odmawiającym „Ojcze nasz” umierającym żołnierzem podziemia, który chciał ją uchronić przed Sowietami. Sceny, które prawdopodobnie „Rój” przeżywa w malignie, kiedy widzi skrwawione zwłoki na rękach własnej matki upozowanej na Pietę i rozmowy z innymi umarłymi wołają już o pomstę do nieba. Honor należy oddać aktorom, szczególnie Mariuszowi Bonaszewskiemu i Magdalenie Kucie, choć i grający dość jednowymiarowych ubeków Piotr Nowak i Tomasz Dedek są w swojej zawziętości, ale i swoistej determinacji przekonujący. Całości sekunduje duch zawodowej muzyki Michała Lorenca.

To zdecydowanie męskie kino, kobiety sprowadzone zostały do roli niezłomnych matek, bądź uwiedzionych przez komunistyczną ideologię wyzwolonych wieśniaczek. Groteskowo wypada postać wywłaszczonej szlachcianki, która poucza wykopanego z grobu „Roja” iż” nie wolno poddawać w wątpliwość słów "Bóg, Honor, Ojczyzna". Jego ostatni kompan - Bronisław Gniazdowski "Mazur" celnie odgaduje, że „Rój” nie umiał w 1951 roku znaleźć honorowego wyjścia z sytuacji, bo go zwyczajnie nie było. Szkoda, że ta tragiczna puenta została podana w formie koleżeńskich pogaduszek przy wódce, podczas kiedy wiele innych odstrasza patosem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny