Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arek Borowik - Z góry widać tylko nic

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Arek Borowik - urodził się pewnej mroźnej środy w 1969 roku i szybko stało się jasne, że ma do wyboru dwie drogi – zostać elektrykiem (jak chciał ojciec) lub inżynierem (jak chciała matka). Chcąc pogodzić zwaśnionych rodziców, ukończył politechnikę z tytułem magistra inżyniera elektryka. A następnie został scenarzystą.Pisywał różne rzeczy, od programów rozrywkowych począwszy (Daszek), słuchowisk radiowych (Zgryz), po seriale i filmy (m.in. „Samo Życie”, „Rodzina Zastępcza”, „Na Krawędzi”, „Jasne Błękitne Okna”). Współtworzył gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon” oraz „Wiedźmin 2: Zabójcy królów” i wiele innych rzeczy.A teraz napisał książkę.
Arek Borowik - urodził się pewnej mroźnej środy w 1969 roku i szybko stało się jasne, że ma do wyboru dwie drogi – zostać elektrykiem (jak chciał ojciec) lub inżynierem (jak chciała matka). Chcąc pogodzić zwaśnionych rodziców, ukończył politechnikę z tytułem magistra inżyniera elektryka. A następnie został scenarzystą.Pisywał różne rzeczy, od programów rozrywkowych począwszy (Daszek), słuchowisk radiowych (Zgryz), po seriale i filmy (m.in. „Samo Życie”, „Rodzina Zastępcza”, „Na Krawędzi”, „Jasne Błękitne Okna”). Współtworzył gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon” oraz „Wiedźmin 2: Zabójcy królów” i wiele innych rzeczy.A teraz napisał książkę. Wydawnictwo Dobra Literatura.pl
Arek Borowik według wydawcy miał udział w powstawaniu seriali „Samo Życie” i „Rodzina Zastępcza”,a także współtworzył gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon” oraz „Wiedźmin 2: Zabójcy królów”. Teraz napisał książkę "Z góry widać tylko nic".

"Z góry widać tylko nic" to zdecydowanie dziwaczna książka. Nawiązująca stylistyką do szkatułkowych powieści, w których jedna fabuła staje się zaczątkiem innej rozpoczyna się niezwykle intrygująco. Niejaki Strawiński (nazwisko raczej nie mające konotacji muzycznych, raczej chyba chodzi o dżentelmena jałowo trawiącego życie) uwielbia sypiać pod swoim biurkiem w korporacji. Jedna stronica książki dostarcza mnóstwa celnych uwag i wyraźnie czuje się, że Arek Borowik ma cięte pióro i lubi kpić. Niestety zamysłem autora było, iż z wszelakich opresji mają go, jak jakiegoś Onufrego Zagłobę, wybawiać niestworzone banialuki, które opowiada swojemu nienajinteligentniejszemu przełożonemu. A te momentami zamieniają się w niezrozumiałe historie. O ile małżeństwo pisarza nieudacznika nie wierzącego w sukces żony aktorki może wywoływać uśmiech, obiecany wszak czytelnikowi na pierwszych stronach książki, to im dalej w przysłowiowy las, tym opowieści owe stają się nużące.

Zwrotem akcji jest nawiązanie błyskawicznego romansu biurowego połączonego z konsumpcją owej znajomości w zaciętej między piętrami windzie. I znów - wprowadzenie do tego epizodu, skreślone zaledwie kilkoma tysiącami znaków przypomina, że Arek Borowik ma talent do błyskotliwych zdań i niesztampowych charakterystyk - szkoda, że ogranicza się jedynie do swojego bohatera - biurowego lesera i cwaniaka. Postaci w opowieściach tego korporacyjnego Szwejka są już przezroczyste, jak bohaterowie seriali. Chciałoby się czegoś więcej.

Czy "Z góry widać tylko nic" może być fajerwerkiem w polskiej prozie? Nie wydaje mi się. Kto jednak spędza wiele czasu w korporacyjnych open space'ach i otrzymuje zadania w tabelkach excela ma szansę znaleźć w tej prozie sibie, swoich znajomych, a może i coś więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny