Anna Mieszkowska, która od wielu lat zajmuje się tematyką międzywojennego kabaretu tym razem postanowiła zestawić życiorysy dwóch wybitnych osobowości – syna pół Węgra pół Chorwata i zasymilowanej Żydówki z synem polskich Żydów ze Lwowa. Pierwszy miał wielkie zdolności językowe i zwiedził pół Europy, nim wybrał na swoją nową ojczyznę Polskę, drugi bezwzględnie wierzył w potęgę słowa. Pierwszy reżyserował przedstawienia kabaretowe, pisał skecze, grał w filmach, ale przede wszystkim był wyjątkowym konferansjerem, kochankiem i odkrywcą talentu Hanki Ordonówny, drugi – tworzył przebój za przebojem, a tantiemy za przedwojenne piosenki z ZAIKS-u przez rodzinę odbierał nawet od komunistów.
Marian Hemar, bo pod takim pseudonimem poznał świat talent Jana Mariana Heschelesa, dzięki skrupulatności autorki, i dziś mówi do nas z kart jej książki, jak osiągnąć sukces w kabarecie. „...wszystko powinno być łatwe. Rytm piosenki, puenta w trzeciej zwrotce, dowcip konferansjera i bezczelna muzykalność finałowego refrenu”. Siebie samego określał hodowca piosenek. Kiedy Sowieci napadli na Polskę, uciekł do Rumunii, a gdy dostrzegł zagrożenie ze strony hitlerowców, za ostatnie pieniądze zwiał do Palestyny, gdzie zaciągnął się do polskiego wojska. I po wojnie został w Londynie, później nawiązał współpracę z Radiem Wolna Europa.
Fryderyk Járosy zapisał piękną okupacyjną kartę. Był w getcie, ukrywał się, w ukryciu uczył innych Żydów, jak zachowywać się w obliczu hitlerowców i szmalcowników, by przeżyć, walczył w Powstaniu Warszawskim. Jak wielu musiał opuścić spaloną stolicę i także pozostał na emigracji w Londynie. Przed wojną niezwykły konferansjer i szef teatrów był też uznawany za wzór elegancji. W bogato ilustrowanych „Mistrzach kabaretu” można zobaczyć okładkę tygodnika „Kino”, który okrzyknął go królem mody 1935 roku. Są archiwalne zdjęcia gwiazd kabaretu, programy, okładki nut piosenek, zachowane afisze. Wspaniale czyta się też tekst z wizyty Polskiego Radia na planie filmowym, gdzie „stanął wyniośle rozparty na trójdzielnej podstawie, błyskając w świetle jupiterów metalem swej sześciokątnej twarzy. To mikrofon radiowy”. Prawda, że chciałoby się tam być, zwłaszcza, że piszący te słowa Józef Steiner podglądał prace przy filmie „Jaśnie pan szofer” z Eugeniuszem Bodo w roli głównej.
Anna Mieszkowska z dużą kulturą śledzi romanse i koligacje rodzinne obu kabareciarzy. Okazuje się, że Hemar był spokrewniony na przykład ze Stanisławem Lemem, a w ogóle, choć chrzest przyjął w 1935 roku, po wojnie przez wiele lat według prawa był… bigamistą! Pięknie ilustrowana, ze swadą napisana książka może być nie tylko upominkiem dla fanów serialu „Bodo”, ale też świetną podróżą w czasy, kiedy świat był jakiś taki… ładniejszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?