Zaczęło się trochę niemrawo. Jeden, dwa kawałki znane z wcześniejszych płyt i dwa nowe.
Grabaż opowiadał, że dawno już nie był w Białymstoku i że gra pierwszy raz w Spodkach. Zespół trochę się rozgrzał i wtedy się zaczęło.
Z kawałka na kawałek coraz więcej ludzi skakało pod sceną. Prawdziwy szał ogarnął fanów gdy Strachy zagrały swoje hity typu: "Czarny chleb i czarna kawa", czy "Piła tango".
Przez większą część koncertu tłum krzyczał: "Raissa! Raissa!". W końcu się doczekał. Zespół zagrał ten utwór na bisach, z głośników zaczęło więc lecieć: "Chodź, chodź ze mną do łóżka...".
Generalnie koncert oceniłbym pozytywnie, przede wszystkim dlatego, że zespół wciąż jest pełen energii i ma coś do ważnego do powiedzenia. Poza tym, można było usłyszeć kilka piosenek z niewydanej jeszcze płyty. Mnie spodobała się szczególnie ta o tytule: "Chory na wszystko", gdzie Grabaż śpiewa, że: "Polska przychodzi do mnie tylko po autograf". Wymowne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?