Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

OiFP. Agnieszka Wilczyńska, Andrzej Jagodziński Trio i kwartet im. Aleksandra Tansmana

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
OiFP. Agnieszka Wilczyńska, Andrzej Jagodziński Trio i kwartet im. Aleksandra Tansmana
OiFP. Agnieszka Wilczyńska, Andrzej Jagodziński Trio i kwartet im. Aleksandra Tansmana Michał Heller/OiFP
Andrzej Jagodziński od czasu nagrania płyty „Chopin” jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych pianistów i aranżerów. Agnieszka Wilczyńska i kwartet im. Aleksandra Tansmana dodali brzmieniu tria szlachetnych nut i pasji muzykowania.

Program koncertu miał swoją dramaturgię. Rozpoczynająca zestaw ludowa melodia „Matulu moja” z miejsca dawała szansę na zaśpiewanie Agnieszce Wilczyńskiej scatem. Trzeba było odczekać kilkanaście minut, zanim Andrzej Jagodziński zdecydował się na granie solówek fortepianowych, ale to on był przecież mistrzem ceremonii – głównym aranżerem przedstawionych w filharmonii przy Podleśnej utworów. Wplatając do nich intra napisane specjalnie dla kwartetu smyczkowego (w Białymstoku zagrał Kwartet im. Aleksandra Tansmana w składzie: Rafał Dudzik – skrzypce, Magdalena Grzyb – II skrzypce, Jakub Grabe-Zaremba – altówka i Joanna Dudzik – wiolonczela) pokazał swój talent łączenia jazzu i swingującej piosenki z klasycznymi brzmieniami, Agnieszka Wilczyńska miała zaś okazję do zaśpiewania sporych partii tylko z akompaniamentem smyczków.

Punktem kulminacyjnym koncertu, stało się wspólne wykonanie przez trio z kwartetem „Svantetic” Krzysztofa Komedy. Smyczkowe intro i outro, oraz dobrze rozplanowane akcenty kwartetu pomiędzy improwizacjami jazzmanów dodały blasku tej bardzo znanej kompozycji. „Oberek” zagrany na koniec właściwego programu, w iście latynoskim klimacie, był świetnym pokazem energii rodzącej się na scenie, w której swój udział miał i białostocki kwartet. Wracając do kwestii aranżacyjnych, momentami zdawało się, że to kontrabas Adama Cegielskiego był pierwszoplanowym instrumentem. Niespożyta energia Czesława „Małego” Bartkowskiego wypływała nawet z momentów, kiedy grał tylko na werblu z odłączoną sprężyną, czy niuansował rytm korzystając niemal wyłącznie z hi-hatu. Po ruchu membrany widać było, że gra też na bębnie taktowym, ale usłyszeć go było nieprawdopodobnym. Bo o dziwo, mimo wybitnej akustyki tej sali, nagłośnienie występu pozostawiało wiele do życzenia. Od ustawienia barwy głosu i efektów mikrofonu wokalistki, po proporcje pomiędzy poszczególnymi instrumentami. Wydaje się, że na widowni także zarysowały się podziały. Umiarkowany entuzjazm pierwszych kilkunastu rzędów kontrastował z radością, jaka płynęła z gardeł słuchaczy siedzących w ostatnich rzędach.

Agnieszka Wilczyńska przypomniała, że z triem koncertowała trzy lata wcześniej. Program „Muzyka polska” przypomniał zaś nie tylko, że mamy w kraju znakomitych kompozytorów, ale także rolę wybitnych tekściarzy – Agnieszki Osieckiej i Wojciecha Młynarskiego. Szkoda, że nie zawsze można było usłyszeć, o czym pisali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny