Harmonijkowy Atak w białostockiej kawiarni Fama. Zagrają Kamiński, Kielak, Łęczycki i Wiśniewski

Na okładce była sfatygowana walizka z żółtą naklejką. Na niej widniała harmonijka i napis „harmonijkowy atak”. Do tego cztery nazwiska, tajemnicze słówko „harpcore” i to wszystko. Fani i tak wiedzieli, o co chodzi.

Po raz drugi w historii polskiego bluesa, a i w skali świata to też wielka rzadkość, na jednej płycie spotkało się czterech harmonijkarzy – z natury solistów, by wspólnie muzykować. I to nie na zasadzie – ja gram solo, ty czekasz, a potem na odwrót. Najlepsi polscy harmonijkarze zdecydowali, że stworzą prawdziwą sekcję dętą. W końcu nie na darmo Amerykanie nazywają niepozorne organki „Mississippi saxophone”. I jak zamyślili – tak zrobili.

Zobacz też Pałac Branickich w Białymstoku. Co wiesz o tej magnackiej rezydencji? [QUIZ]

Pierwszy raz Polska usłyszała o pomyśle na Harmonijkowy Atak w 2004 roku. Do nieistniejącego już pubu Fabryka Tomek Kamiński i Bartek Łęczycki zaprosili wówczas Tomasza Kiersnowskiego i Sławka Wierzcholskiego. W trzy dni nagrali kilkanaście kompozycji. Na „harpcore” mieli więcej czasu i do dyspozycji studio Radia Białystok. Ich aranżacje nie tylko bluesowych piosenek (w programie znalazł się przebój Donny Summer „Bad Girls” czy „Steamy Windows” Tiny Turner) podbiły świat. Po premierze krążka podczas Jesieni z Bluesem, wystąpili na Jimiway Blues Festival, katowickiej Rawie, reprezentowali Polskę na największym festiwalu w Niemczech – w nadmorskim Eutin. Po kilku latach milczenia postanowili o sobie przypomnieć.

We wtorek w kawiarni Fama, oprócz piosenek dobrze znanych z płyty, zapowiadają kilka premier. – Pracujemy nad „Let the Good Times Roll” czy „Everybody Needs Somebody” – zdradza Michał Kielak, były harmonijkarz Kasy Chorych.

Ty tu nie wejdziesz. Teatr Dramatyczny