Aleksander Teliga: Czasem dokładam do koncertów własne pieniądze. Ale to kocham

Czytaj dalej
Fot. A.Zgiet
Jerzy Doroszkiewicz

Aleksander Teliga: Czasem dokładam do koncertów własne pieniądze. Ale to kocham

Jerzy Doroszkiewicz

Teraz młodzi ludzie naprawdę mają rozeznanie w dziedzinie śpiewu klasycznego – zapewnia Aleksander Teliga, dyrektor festiwalu „Gloria”

Skąd pomysł na Europejski Festiwal Muzyczny „Gloria”?

Zaczął się w Supraślu, gdzie posługę pełnił nasz syn, Włodzimierz Prawdziwy. Był wikariuszem supraskiej parafii rzymskokatolickiej pw. Świętej Trójcy. W 2006 roku jechał na mszę do Warszawy, ale zginął w wypadku niedaleko Wyszkowa. Kiedy występowałem w Warszawie, często organizował autobusowe wyjazdy parafian na moje koncerty. On kochał operę i muzykę klasyczną. W 2007 roku, z pomocą ówczesnych władz Supraśla i urzędu marszałkowskiego stworzyliśmy festiwal. Koncerty odbywały się w... ujeżdżalni koni. Po kilku latach przenieśliśmy się do Białegostoku, ale z Supraślem cały czas mamy kontakt.[/b]

Jak powstaje program imprezy?

Z artystami trzeba kontaktować się znacznie wcześniej. Sam właśnie podpisałem kontrakt ma rok 2021! Za cztery lata będę występował w Santiago de Chile. Staram się zapraszać osoby, które są znane w Polsce. Na razie nie stać nas na gwiazdy z zagranicy. Wyjątkiem był Kałudi Kałudow. U nas występował za taką sumę, na jaką mogliśmy sobie pozwolić, a ja śpiewałem na jego festiwalu. Tak to działa na świecie. Chciałbym zaprosić choćby Annę Netrebko, z którą dobrze się znamy, ale tacy artyści mają swoje impresariaty, które często zarabiają więcej niż sam artysta.

Do kogo jest skierowany festiwal?

Głównie do osób, powiedzmy tak, po czterdziestce. Które już wiedzą, o jaki rodzaj muzyki chodzi i mają pewną życiową stabilizację. Nie ukrywam, że bardzo cieszę się, że z roku na rok na festiwalu „Gloria” na widowni pojawia się coraz więcej młodzieży. Uczę na Uniwersytecie Muzycznym i widać, że teraz młodzi ludzie naprawdę mają rozeznanie w dziedzinie śpiewu klasycznego. Namawiają kolegów i znajomych i nagle pół sali na koncercie wypełnia młodzież. Bardzo mnie to cieszy.

To już 11. edycja – czy ma pan sygnały, że mieszkańcy czekają na „Glorię” latem?

Za każdym razem uczestnicy koncertów pytają, czy będzie kolejna edycja. Prawdę mówiąc – zawsze odpowiadam „nie wiem”. Organizacja takiego festiwalu wymaga wiele pracy.

No i trzeba mieć zapewnione fundusze...

W ubiegłym roku nasz pomysł poparł urząd marszałkowski i miasto Białystok, teraz współpracujemy z Domem Kultury „Śródmieście” i to oni, w naszym imieniu, zarezerwowali 150 tys. zł na organizację festiwalu. Wraz z żoną przygotowaliśmy program, repertuar, zaprosiliśmy artystów. To bardzo udana współpraca.

Skąd pomysł na spotkanie z aktorką Teresą Lipowską?

Spotkaliśmy się z panią Teresą zupełnie przypadkowo. Powiedziała mi, że kocha Wschód, a nikt jeszcze nigdy jej nie zaprosił w te strony. Powiedziałem jej, że tradycją festiwalu „Gloria” są też spotkania z gwiazdą, a pani idealnie do nas pasuje. Zgodziła się i będzie w Białymstoku przez cały festiwal.

Część koncertów jest płatna – dlaczego?

Bo jednak zawsze brakuje pieniędzy, stąd bilety wspierają produkcję imprezy.

Świetnym pomysłem są promocyjne ceny dla osób 60+

Starsi ludzie często mają mało pieniędzy, ale kiedy dowiadują się, że dla nich cena biletu to 15 czy 25 zł to kupują na wszystkie płatne koncerty. Nie ukrywam, czasem dokładam własne pieniądze, ale kocham to co robię i rozumiem, że oprócz mojego wysiłku organizacyjnego czasem potrzebny jest finansowy.

Jerzy Doroszkiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.