Stary rok kończy się w białostockim Arsenale wystawami dwóch artystów znaczących - nie tylko dla lokalnego środowiska plastycznego. W przypadku Andrzeja Dworakowskiego i Wiesława Jurkowskiego można mówić nie tylko o wysokiej jakości, ale też o świadomym procesie twórczym, konsekwencji, indywidualnym stylu.
A to Polska właśnie...
Andrzej Dworakowski zawsze działał "w zwarciu z rzeczywistością" - jego prace były postrzegane jako wręcz publicystyczne. Podobny charakter ma najnowsza prezentacja, na co wskazuje już sam tytuł: "A to Polska właśnie...".
W jednej z prac Dworakowski wykorzystał zdjęcie z akcji performance przeprowadyonej dwadzieścia lat temu z Andrzejem Kaliną. - W miejscu dzisiejszego dołu pod operę, wykopaliśmy własnymi rękami jamę w ziemi - opowiada artysta. - Wokół dołu ustawiliśmy krzesła.
W trakcie akcji artystycznej Dworakowski i Kalina połamali wszystkie krzesła i wrzucili je do dołu i zasypali. Dzisiaj tamto zdarzenie stało się gorzkim komentarzem do obrad Okrągłego Stołu.
Konie kochane
Wiesław Jurkowski od lat wierny jest koniom. I kogutom. Zwierzęta te są leitmotivem jego obrazów i grafik. Do obecnej prezentacji w Arsenale artysta wybrał konie.
Zarówno większe kompozycje, jak i liczne portrety niewiele mają wspólnego z odwzorowaniem natury. To studia emocji i charakterów, operujące zaskakującą kolorystyką. Posataci w dziwnych pozach, z twarzami zamkniętymi w kilku mocnych liniach, niezwykle ekspresyjne, dramatyczne.
Jurkowski oprócz gotowych prac, prezentuje też drewniane matryce. Jednak nie chodzi tu czyba o pokaz samej techniki, co o wykorzystanie narzędzi w roli autonomicznych dzieł sztuki.
Wystawy czynne do 7 stycznia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?