Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plan B, czyli feel good movie. Kinga Dębska: chciałam zrobić w dzisiejszej Polsce taki film (zdjęcia, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Kino Helios Atrium Biała. Przedpremierowy pokaz filmu "Plan B" i spotkanie z twórcami
Kino Helios Atrium Biała. Przedpremierowy pokaz filmu "Plan B" i spotkanie z twórcami Jerzy Doroszkiewicz
Chciałam w dzisiejszej Polsce zrobić taki film – powiedziała Kinga Dębska, reżyserka filmu „Plan B”. To romantyczna historia czterech, a właściwie nawet sześciu osób, które muszą poradzić sobie w sytuacjach kryzysowych.

Mąż odchodzi od żony, skazany traci narzeczoną, jednorazowe przygody seksualne kończą się niczym, kochanek ginie w katastrofie, córka żyjąca życiem ojca – nie wiadomo, co gorsze, ale wiadomo, że świetnie zagrane. Bo na ekranie pojawia się plejada gwiazd polskiego kina. Wielowymiarowa Kinga Preis, krucha Edyta Olszówka, pełen samobójczych myśli Marcin Dorociński (świetna rola komediowa!), znerwicowana Roma Gąsiorowska i pełna niezwykłej energii Małgorzata Gorol i twarda jak skała Dorota Kolak. Grają koncertowo, a ich perypetie „podkręca” i scala rewelacyjna muzyka Michala Novinskiego. Z pogranicza kiczu, a jednocześnie pełna melodii, tak filmowa, jak tylko może być w komediach romantycznych. Bo w istocie „Plan B” swoim zamierzeniem nie jest tylko wymarzonym przez reżyserkę „feel good movie”, ale dobrym rozrywkowym kinem. Panie, które zostały po projekcji wyznawały, że bliskie im były perypetie nie jednej, ale kilku ekranowych bohaterek! Ale serca widzów i tak kradnie Kotlet – suczka rasy Australian Cattle Dog.

A jaki mógłby być „plan B” Kingi Dębskiej? Mogłabym nic nie robić, czytać książki, wyprowadzać psy, prowadzić małą kawiarenkę, rozmawiać z ludźmi. Również piszę książki to mi sprawia przyjemność, to daje poczucie wolności – gdyby nikt nie dał mi już więcej pieniędzy na kolejny film.

Kinga Dębska przyznała, że jej ulubionym aktorem jest Marcin Dorociński. Aktor zauroczył widzów swoim wyznaniem o pracy aktora.

- Bardzo lubię dziś, takie drobiazgi jak wypić rano kawę, wyjść z psami, uśmiechać się do żony, odprowadzić dzieci do szkoły, uśmiechać się do ludzi i rozmawiać z nimi. Nie chciałbym sobie zakładać jakiegoś planu. Myślę, że jestem takim barankiem bożym, który ciągle wierzy, że będzie po prostu dobrze. Gdyby życie mnie do tego zmusiło – byłbym w stanie wykonywać inne zawody. Byłbym pewnie dobrym taksówkarzem – znam dobrze miasto, umiem gadać, umiem słuchać, dobrze jeżdżę samochodem, pewnie bym sobie poradził. Strasznie szanuję mój zawód. Nie lubię tej celebryckiej otoczki. Jestem z małej wsi w województwie mazowieckim z Kłudzienka. Jestem potwornie nieśmiałym człowiekiem, a wykonuję zawód w którym często ludzie myślę, że jesteśmy ekshibicjonistami. Otóż nie. Ale ten zawód jest niesamowity, bo mogę załatwić sobie mnóstwo kompleksów, być kim chcę, rozliczyć się z niepozałatwianą piłką nożną, z niepozałatwianymi w życiu emocjami. Dostaję od ludzi głos, że jakiś film zrobił na nich wrażenie, że to co zagrałem, coś dla nich znaczy, a dla mnie to znaczy bardzo dużo. Kiedy o tym myślę – jestem mega szczęśliwym człowiekiem. Właściwie mógłbym robić co innego, ale jeszcze mnie to fascynuje i nie chciałbym stracić tej naiwności do tego świata i do tego zawodu – zakończył Dorociński. I zebrał gromkie brawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny