Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książka "SB a Lech Wałęsa" mogła powstać dzięki odwadze Janusza Kurtyki

Hanna Sowińska ("Gazeta Pomorska")
- Nigdy z nikim nie miałem żadnego procesu - mówi dr Sławomir Cenckiewicz
- Nigdy z nikim nie miałem żadnego procesu - mówi dr Sławomir Cenckiewicz Fot. Jerzy Doroszkiewicz
Dr Sławomir Cenckiewicz to także autor książki "Anna Solidarność". Przypomina, że książka "SB a Lech Wałęsa" mogła powstać dzięki odwadze Janusza Kurtyki. Prezes IPN zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.

Obserwator: Prawo równi pochyłej jest jednakie dla wszystkich. Kto na nią raz wkroczy, toczy się dalej. Ten aforyzm Józefa Mackiewicza wybrał pan za motto swojej strony internetowej. Trochę mnie pan rozczarował. Spodziewałam się innej "złotej myśli" Mackiewicza: "Tylko prawda jest ciekawa".

Dr Sławomir Cenckiewicz, historyk, autor książki "Anna Solidarność": To oczywiście jest ważna maksyma, ale nieco wyświechtana. Teraz każdy się do niej odwołuje. Natomiast sytuacja, w której znalazłem się po roku 2008 bardziej odpowiada wybranemu przeze mnie mottu.

Dlaczego?

- Ze względu na to, że część kolegów i przyjaciół, którzy mają prywatnie identyczne poglądy jak ja, nie miała odwagi stanąć na wysokości zadania - nie miała odwagi bronić mnie, a tak naprawdę bronić sprawy. Można powiedzieć, że prawo równi pochyłej w jakimś sensie ich dosięgło. Oni są - że tak powiem, tu gdzie dzisiaj są. Nic z tego, co obiecali, że zrobią - nie uczynili. Więc jest to jak najbardziej zasadna maksyma.

W imię prawdy zaryzykował pan. Ale liczył się z tym, że to może się tak skończyć?

- Oczywiście. Jednak nie przypuszczałem, że tak wielu kolegów "ucieknie z pola bitwy". Że zostanę sam z tematem, który zrealizowałem.

Za publikację ujawniającą i dokumentującą współpracę Lecha Wałesy ze Służbą Bezpieczeństwa stracił pan pracę w IPN. Nie miał pan żalu do prezesa Janusza Kurtyki, że poświęcił pana na ołtarzu wielkiej sprawy, bo chciał ratować instytut.

- Zbyt mało czasu minęło od tamtych wydarzeń i od 10 kwietnia (Janusz Kurtyka zginął w katastrofie smoleńskiej - przyp. red.). Wciąż nie ma spokojnej dyskusji wokół IPN. To nie jest odpowiedni czas, by o tym mówić, ale przyjdzie taki moment. Pani pierwszej to powiem - pisałem w tamtym czasie dziennik. Kiedyś go opublikuję. Będzie w nim m.in. o politykach, którzy wtedy różne rzeczy mówili, naciskali, spotykali się z prezesem, a prezes mi to relacjonował.

Podczas promocji książki "Anna Solidarność" ujawnił pan kulisy związane ze znalezieniem w archiwach IPN akt dotyczących TW "Bolek" - mówił m.in. o powołaniu supertajnego zespołu, który miał zdecydować, co z nimi zrobić. Czy gdyby w 2005 r. prof. Leon Kieres ponownie został szefem IPN tej publikacji by nie było?

- To jest oczywiste. Książka "SB a Lech Wałęsa" mogła powstać dzięki odwadze Janusza Kurtyki. To był zupełnie inny człowiek, zupełnie inny prezes. Kieres uosabiał w IPN wszystkie najgorsze cechy polskiego dyskursu i życia intelektualnego III RP. Był niewolnikiem pewnych konwenansów i układów salonowych. Nie miał osobistej odwagi, żeby zmierzyć się z jakimkolwiek trudnym tematem. Przykładem sprawa o. Hejmy, którego prezes IPN, na konferencji prasowej, w skandaliczny sposób ogłosił agentem. To sytuacja bez precedensu. Nigdy nic takiego już się nie powtórzyło. Przez tę sprawę Kieres stracił szanse na bycie prezesem drugą kadencję.

Krytycznie ocenia pan swego pierwszego szefa. Przypomnę, że za kadencji prof. Kieresa kierowana przez niego instytucja musiała zmierzyć się ze zbrodnią w Jedwabnem.

- Sprawę Jedwabnego wywołała książka Tomasza Grossa. To, co robił IPN było reakcją na tę publikację. Wydane przez Instytut dwa tomy studiów i dokumentów nie wzbudziły większych kontrowersji, poza skrajnymi stanowiskami. Największa burza była wówczas, gdy Gross głosił efekty - w cudzysłowiu - swoich badań naukowych i IPN został tym zaskoczony.

Dwa lata, które minęły od wydania książki o Lechu Wałęsie, której jest Pan współautorem, i udowodniły, że jest zapis na tych, którzy "szargają narodowe świętości". Ktoś jednak pana zaprasza. Kto?

- Bardzo różne środowiska - od naukowych, studenckich, po sieć klubów "Gazety Polskiej", samorządowcy, domy kultury.

Niektórzy zapraszali, a potem odwoływali spotkania.

- Tak było w trakcie promocji książki o Wałęsie. Prezydent Opola mnie zaprosił, ale w wyniku nacisku kierownictwa Platformy Obywatelskiej odwołał spotkanie. Smutne jest to, że ataki personalne mają służyć zastraszeniu i w jakimś sensie skrępowaniu polskiej nauki. Idzie o to, by młodzi badacze, zanim podejmą się jakiegoś zadania, parę razy zastanowili się nad tym. Powiem pani, że to działa. Niektórzy mówią: - Sławek, popieram cię, ale opisz to, bo ja się boję. Nie będę tego robił ze względu na swoją sytuację życiową. Mam rodzinę, wziąłem kredyt. To jest zwycięstwo sił przeciwnych. Przejrzałem monumentalną historię "Solidarności". Chciałem zobaczyć, czy "zakazane książki" są tam cytowane.

I są?

- Dotychczas wyszły cztery tomy, a tylko jeden autor zacytował Pawła Zyzaka. Tak działa klasyczna autocenzura. Autor myśli, że nie wypada cytować zakazanych pozycji.

To jest bardzo groźne i bardzo niebezpieczne, kiedy z powodów politycznych i koniunkturalnych próbuje się zamykać usta tym, którzy ujawniają prawdę. Chciałoby się powiedzieć, że to chichot historii.

- Dotarłem do protokołów z posiedzeń Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego w sprawie zmarłego przed rokiem prof. Pawła Wieczorkiewicza. Konał na raka, o czym wszyscy wiedzieli, a mimo to panowie profesorowie i doktorzy habilitowani dywagowali nad tym, że mają do czynienia z neonazistą i że należy coś z tym zrobić. Jak umarł to w protokole znalazły się dopiski: "Usunąć". Cóż, głupio by było pokazać dokument, w którym jest mowa, jak wykończyć faceta, gdy on już umarł.

Lech Wałęsa zapowiadał w 2008 roku, że poda panów do sądu. I co? Mają panowie proces z byłym prezydentem?

- Nigdy z nikim nie miałem żadnego procesu. Słyszałem nawet o milionie euro, które mam zapłacić. Nic takiego nie było. Żadna z gróźb, nie tylko z jego strony, nie znalazła finału w sądzie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny