- Niedawno na naszym oddziale wszedł do sali jakiś mężczyzna i zaczął zagadywać jednego z pacjentów: jak się czuje, że jest z tej samej wioski, co on, a w tym czasie ukradkiem otworzył szufladę w szafce przy łóżku i wyjął z niej portfel - opowiada Anna Fedorów, pielęgniarka oddziałowa “interny" w opolskim WCM. - Jego brak pacjent zauważył niedługo po wyjściu tajemniczego nieznajomego. Było za późno, żeby go złapać...
Kiedyś chorych w szpitalu można było odwiedzać tylko w środy i niedziele, od 14.00 do 16.00 Obecnie można codziennie, od rana do wieczora, a personelowi trudno ocenić na pierwszy rzut oka, kto i z jakimi zamiarami pojawia się na oddziale.
- Nie jesteśmy w stanie tego upilnować, bo w odwiedziny przychodzi dużo osób, ale kiedy widzimy, że ktoś się podejrzanie zachowuje, to pytamy: do kogo i w jakim celu - podkreśla Anna Fedorów. - Ale to raczej złodziej nas pilnuje, wykazując się bezwzględnością, brakiem jakichkolwiek skrupułów. Kiedyś pacjent położył na szafce swój telefon komórkowy i odwrócił się tylko na chwilę, żeby zmienić pozycję w łóżku. To wystarczyło, by aparat zniknął. Z pożyczonego telefonu pacjent od razu wykręcił swój numer, ale widocznie złodziej wyłączył komórkę...
W WCM pacjenci mogą zostawić pieniądze i cenniejsze rzeczy w depozycie. Przeważnie jednak trudno rozstać im się z telefonem, czy laptopem, łącznikami ze światem.
- Zawsze informujemy pacjentów, żeby niczego nie zostawiali na sali, gdy idą na badania lub zabiegi - dodaje Anna Fedorów. - Jeśli chcą, laptop czy telefon mogą przechować u mnie w gabinecie lub w dyżurce pielęgniarskiej. To dla nas żaden problem.
Od początku roku policjanci odnotowali 8 przypadków kradzieży w szpitalach na terenie Opola. To dopiero pierwszy kwartał, a trzeba pamiętać, że poszkodowani nie wszystkie takie zdarzenia zgłaszają. Zwłaszcza, kiedy ginie im mała kwota, machają na to ręką.
- Sześć z tych kradzieży miało miejsce w WCM - informuje podinspektor Maciej Milewski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Wszystkie dotyczyły pieniędzy, od drobnych kwot po kilkusetzłotowe. Do kradzieży tych doszło, gdy poszkodowani byli na badaniach lub na chwilę wyszli do toalety.
W Szpitalu Wojskowym w Opolu pacjent stracił portfel, w którym było 400 zł. Zostawił go w sali na szafce, też poszedł na badania.
- Natomiast kilka dni temu pacjentka z opolskiego szpitala ginekologiczno-położniczego położyła wieczorem na szafce laptop, a gdy się rano obudziła, już go nie było - mówi podinspektor Milewski. - Personel zarzekał się, że to niemożliwe, by sprzęt zniknął. Śledztwo jest w toku, za kilka dni może już poznamy jego wyniki.
Podinspektor Milewski radzi pacjentom, by wartościowe rzeczy zostawiali w depozycie. - Błędem jest trzymanie komórki, laptopa czy portfela w widocznym miejscu, a nawet chowanie ich pod poduszką, bo złodziej i tam je znajdzie - podkreśla. - A jeśli gdzieś coś chowamy, to tak, aby inni pacjenci tego nie zauważyli...
- Oprócz ciśnieniomierzy znikają też komórki, dyktafony, które służą nam do codziennej pracy i nikomu do niczego się nie przydadzą, bo działają tylko po podłączeniu do systemu szpitalnego - mówi Sławomir Romanowicz, ordynator Oddziału Neurologii “A" dla dorosłych Wojewódzkiego Specjalistycznego Zespołu Neuropsychiatrycznego w Opolu. - Złodzieje, nie wiadomo po co, kradną też oftalmoskopy, przyrządy do oglądania ucha i oka. Ja sam dwukrotnie straciłem torbę lekarską oraz portfel.
Doktor Romanowicz pełnił dyżur, gdy został nagle wezwany do umierającego pacjenta. Nawet nie pomyślał, żeby zamknąć gabinet na klucz, a gdy po godzinie do niego wrócił, zniknął portfel z pieniędzmi i ważnymi dokumentami.
W ciągu ostatnich dwóch lat ze szpitala neuropsychiatrycznego ktoś wyniósł nawet dwa telewizory. W jednym przypadku złodzieje byli tak bezczelni, że zrobili to na oczach pacjenta, który myślał, że to pracownicy szpitala biorą go do naprawy.
- Wśród naszego personelu ginęły kiedyś nagminnie pieniądze, telefony komórkowe, portfele z dokumentami, ale teraz pilnujemy, żeby dyżurki lekarskie były zamknięte na klucz - podkreśla Jacek Mazur, ginekolog-położnik ze Szpitala Powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu. - Trudno jednak zamykać sale chorych...
Kiedyś złodziei podobno cechował swoisty kodeks honorowy, ale teraz nie ma dla nich żadnych świętości.
- Na naszym oddziale leżą w większości pacjenci w ciężkich stanach, po udarach - mówi dr Sławomir Romanowicz. - Tymczasem złodzieje potrafią się zakraść do sali i penetrować ich szafki. Kradną im nawet pastę do zębów...
Kradzieże nie omijają też przychodni, np. w jednej z poradni “Optimy" z marynarki lekarza zniknął portfel, gdy wyszedł on na chwilę z gabinetu. Z torebek lekarek stale giną różne kwoty.
- Ale najbardziej kuriozalne jest to, że potrafi zniknąć kostka zapachowa z sedesu - mówi Adam Szlęzak, prezes “Optimy". - Kradzione są też pojemniki na mydło. Od stycznia w naszej nowej przychodni w Prudniku ktoś oderwał już trzeci taki pojemnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?