Bartek Kosiński miał zaledwie 10 lat, gdy przez pięć dni, wspólnie z tatą, spędzał poranki i wieczory w czatowni, położonej na brzegu płytkiego stawu. Fotografowali wspólnie żurawie, które w tym miejscu - na stawach Milickich, spędzały noc.
Żurawie w locie
- Pewnego ranka mgła była tak gęsta, że z trudem mogliśmy wypatrzyć ptaki - opowiada Bartek. - Po wschodzie słońca żurawie zaczęły odlatywać, a mnie udało się zrobić zdjęcie parze młodych ptaków, które leciały prosto w kierunku naszej czatowni.
Zdjęcie Bartka zajęło pierwsze miejsce w konkursie Wildlife Photographer of the Year w kategorii do 10 lat. To największy i najbardziej prestiżowy w świecie konkurs w dziedzinie fotografii przyrodniczej - na ostatnią edycję nadesłano ponad 40 tysięcy zdjęć z 96 krajów. Jej efekty można oglądać w siedzibie Opery i Filharmonii Podlaskiej, właśnie otwarta została wystawa Fotografia Dzikiej Przyrody. Prezentowane są najlepsze fotograficzne przedstawienia natury. Wystawę organizują od 1965 roku dwie brytyjskie instytucje: Muzeum Historii Naturalnej w Londynie i BBC Wildlife Magazine.
W Białymstoku została zorganizowana staraniem Miejskiego Ośrodka Doradztwa Metodycznego, we współpracy z Operą i Filharmonią Podlaską. Mamy się czym pochwalić. W ostatniej edycji Podlasianie wypadli świetnie - laury zdobyli Cezariusz Andrejczuk z Białegostoku i Bartosz Kosiński, dziesięciolatek z Białowieży.
- Fotografia to moja pasja - przyznaje Bartek. - Najbardziej lubię fotografować zwierzęta, bo lubię, gdy coś się dzieje.
W jego rodzinie zdobywanie nagród na tej wystawie to już tradycja - dziesięć lat temu tata Bartka też został wyróżniony w konkursie, za zdjęcie karmiących perkozów.
Oboje rodzice Bartka są przyrodnikami, zafascynowanymi naturą.
- Ja bym bez tego żyć nie mógł - mówi tata Bartka.
Brzozy eksperymentalne
Koneserem zdjęć przyrody jest także Cezariusz Andrejczuk, inny z wyróżnionych w konkursie.
- Moim zadaniem jest przekazanie piękna, tajemnicy, magii natury w postaci kunsztu fotograficznego - mówi Cezary Andrejczuk. - Fotografia nie jako dokumentacja czy rejestracja, ale jako plastyczna dokumentacja.
Podstawą jego zdjęć jest zachwyt naturą. Interesują go zwierzęta, ale jako element epicki, głównie żurawie w locie. Nader często utrwala je latając obok samolotami czy innymi statkami powietrznymi.
- Magia lotu stada typu opary o wschodzie słońca nad Biebrzą, to coś wspaniałego. Pokazują coś, czego normalnie się nie wypatrzy, nie zobaczy.
Cezariusz Andrejczuk stosuje zespół bardzo wyrafinowanych środków i technik artystycznych, które sam wynalazł, na przykład zdjęcia na bardzo długi czas, migawki aparatem znajdującym się w ruchu.
Fotografowaniem przyrody zajmuje się już 30 lat. Efektem dotychczasowej pracy są dwa albumy: Obrazy znad Narwi i Biebrza wydany przez National Geographic kilka lat temu.
- To było 10 lat wyjętych z życia, bo większość fotografii na poziomie robi się tylko i wyłącznie o wschodzie słońca - opowiada Cezariusz Andrejczuk. - Bo tylko wtedy jest odpowiednio szlachetne światło.
W konkursie doceniona została właśnie jego fotografia eskperymentalna. Pracując nad jej wykonaniem, zaczął od znalezienie najpiękniejszych brzóz w regionie.
- Następnie przez okno jadącego pociągu błyskawicznie wycelowałem obiektyw na zbliżające się drzewa i prowadziłem je w kadrze w trakcie długiej ekspozycji - opowiada artysta o powstaniu wyróżnionego zdjęcia.
Zdaniem Cezariusza Andrejczuka takie zdjęcia odkrywają ukryte i mistyczne wibracje przyrody. Marzeniem jego jest kiedyś wyprawa fotograficzna na Islandię: utrwalenie obiektywem gejzerów, wulkanów w zimowym pejzażu, wszystko fotografowane z góry. Liczy, że znajdzie się sponsor, który to sfinansuje.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?