Po co utrzymywać trzy zarządy, rady nadzorcze i administracje, kiedy można połączyć spółki w jedną? - mówi Mariusz Gromko z PiS, przewodniczący białostockiej rady miasta.
Radni jego klubu rozważają likwidację trzech białostockich spółek komunikacyjnych. Są trzy, bo władze miasta od lat powtarzają, że jeden podmiot to monopol na rynku, o wiele zdrowsze jest istnienie konkurencji.
- Białostocka komunikacja miejska jest jedną z najefektywniej zarządzanych w Polsce - przekonuje Robert Jóźwiak, wiceprezydent Białegostoku.
- Konkurencja między spółkami jest tylko na papierze. Wszystkie świadczą przecież usługi na rzecz miasta - ripostuje Mariusz Gromko.
Rozbicie miejskiego taboru na trzy podmioty było pokłosiem wielkiego strajku komunikacyjnego z 1991 roku. Wtedy miasto zostało sparaliżowane. Jedna spółka oznacza istnienie jednego związku zawodowego. Gdy są trzy, trudniej się dogadać. Z takiego założenia wychodzą radni, którzy rządzili w poprzedniej kadencji. PiS nie może liczyć na ich poparcie.
- Nie chcemy, by mieszkańcy byli wożeni wojskowymi ciężarówkami, tak jak w 1991 roku - mówi Zbigniew Nikitorowicz, szef klubu radnych PO.
Ekonomiści z Uniwersytetu w Białymstoku też twierdzą, że nie ma sensu monopolizowanie rynku przez utworzenie jednego podmiotu. - Najlepiej, gdyby istniało jak najwięcej spółek i były one w rękach prywatnych - uważa prof. Plawgo.
Podobnego zdania są prof. Henryk Wnorowski i prof. Robert Ciborowski.
Klub PiS, który ma w radzie większość, nie zraża się tymi opiniami i zamierza zgłosić projekt uchwały w tej sprawie. Jak mówi przewodniczący Gromko, trwają analizy. Być może zamiast utworzenia jednej, PiS poprzestanie na żądaniu utrzymania dwóch spółek komunikacyjnych.
Sprawdziliśmy, jak jest w innych miastach. Prywatny podmiot, a konkretnie spółka pracownicza wozi pasażerów w Kielcach. - Ogłaszamy przetarg i płacimy za wozokilometry. To bardzo proste rozwiązanie - mówi Barbara Damian z zarządu transportu miejskiego w Kielcach.
W Białymstoku byłby problem z wprowadzeniem takiego modelu. Spółki kupiły bowiem autobusy z funduszy unijnych. Muszą wozić nimi pasażerów przez 10 lat od daty zakupu. W przyszłym roku planowane są kolejne zakupy.
W Lublinie i Rzeszowie działają pojedyncze spółki komunalne. Ta w Lublinie odnotowała zysk, do rzeszowskiej samorząd musi dokładać.
Etaty i zyski
Zatrudnienie w spółkach i BKM:
W KPKM pracuje 320 osób, w tym 15 to administracja, w KZK - 220 osób (w administracji - 12), a w KPK - 340 osób (w administracji - 29). W każdej ze spółek są 2-osobowe zarządy i 3-osobowe rady nadzorcze. W magistracie działa też Białostocka Komunikacja Miejska z 84 pracownikami. Usłyszeliśmy, że tylko kilku z nich zajmuje się administracją. Większość to kontrolerzy, inspektorzy terenowi, projektanci linii, itd.
Wszyscy zarabiają:
Prezesi podkreślają, że wszystkie spółki odnotowały w zeszłym roku zyski: KPKM - 150 tys. zł, KZK - 1,2 mln zł, a w KPK wiedzą, że mieli zyski, ale jeszcze ich nie wyliczyli.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?