- Tak jest zapisane w regulaminie Mini Tour de Pologne. Od trzech miesięcy czekamy na nagrody. I nic - żalą się uczniowie i nauczyciele z SP nr 37 przy ul. Jaworowej. I się nie doczekają. Bo nagrody dostaną tylko najlepsi w kraju.
Piotr Sewastioniuk i Adam Kubiak chodzą do szóstej klasy. Razem z czterema kolegami reprezentowali swoją szkołę w Mini Tour de Pologne w Białymstoku. Przygotowywali się do tego poważnie.
- Najpierw były szkolne eliminacje. Ci, którzy mieli najlepszy czas, wystartowali w wyścigu - opowiada Adam.
Zawiedli najmłodszych
- Potrzebne były kaski na głowę. Nie miałem, więc musiałem go kupić - dodaje Piotrek. Nie trenuje kolarstwa, ale lubi jeździć rowerem. W wyścigu poradził sobie bardzo dobrze. Na mecie był siódmy. Jeszcze lepiej poszło jego drużynie. Zajęła trzecie miejsce. Radość była olbrzymia. I nagroda miała być poważna.
- Przed wyścigiem dostaliśmy regulamin, w którym organizatorzy Mini Tour de Pologne, czyli Lang Team, zapewniali nagrody dla zwycięskich drużyn. My mieliśmy dostać dwa tysiące zł na zajęcia dodatkowe. I to dwa tygodnie po wyścigu. Minęły trzy miesiące i nic. Skandal - denerwuje się Elżbieta Ignatowicz, zastępca dyrektora SP przy ul. Jaworowej.
- Nasza szkoła, zgodnie z regulaminem, miała otrzymać trzy tysiące zł. Bo nasza drużyna była druga. Nie dostaliśmy nawet złotówki. Dzieci nadal pytają, czy już jest nagroda. I co im mamy odpowiedzieć? - zastanawiają się nauczyciele ze Szkoły Podstawowej nr 52 przy ul. Dojlidy Górne.
Pieniądze dostał tylko Zespół Szkół nr 3 przy ul. Jesiennej. Uczniowie z podstawówki wygrali wyścig w Białymstoku. Wysokie miejsce zajęli też gimnazjaliści.
- W sumie dostaliśmy tylko dwa tysiące zł. Kupiliśmy za to m.in. stół pingpongowy. Choć liczyliśmy na większą nagrodę. Za pierwsze miejsce miało być pięć tysięcy zł - przyznaje Jolanta Górska, dyrektorka szkoły.
Niejasny regulamin
Dlaczego więc Lang Team nie wyróżnił naszych szkół? Jego szef Czesław Lang nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Regulamin jest jasny. Pieniądze dostały tylko te szkoły, które zajęły pierwsze trzy miejsca w generalnej klasyfikacji, a nie etapowej w danym mieście - tłumaczy. - Trudno sobie wyobrazić, że mielibyśmy wypłacić nagrody każdej szkole. Wydalibyśmy na to więcej niż na zawodowców - dodaje Lang.
Sęk w tym, że nie wynika to tak jasno z regulaminu. Bo przewidywał on nagrody dla szkół, których reprezentacje zajmą od pierwszego do trzeciego miejsca. Bez szczegółowego opisu, o jaką klasyfikację chodzi.
- I tym zasugerowały się nasze szkoły. Myślały, że chodzi o zwycięstwo etapowe. Chyba każdy tak by to odczytał. Natomiast szkoła przy ul. Jesiennej dostała pieniądze, bo jej gimnazjaliści zajęli trzecie miejsce w kraju - mówi trener Wiesław Grabek, który pomagał firmie Lang Team w organizacji wyścigu dla uczniów. - Teraz szkoły do mnie mają pretensje. A ja odpowiadałem tylko za techniczną część wyścigu. Nie ustalałem regulaminu - przypomina.
Dyplom na pocieszenie
- Możliwe, że także w przyszłym roku będziemy mieli u siebie Tour de Pologne. Wtedy postaramy się, by wszelkie procedury były bardziej czytelne - dodaje Artur Wojtkowski z biura sportu i rekreacji w magistracie.
Białostockim organizatorom wyścigu udało się tylko wywalczyć dyplomy dla naszych zwycięskich szkół. Kiedy je dostaną? Nie wiadomo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?