Nie przyszedł na nie ani poseł i szef partii na Podlasiu Robert Tyszkiewicz, ani żaden przedstawiciel wojewody.
A spotkanie, aby dopasować terminy samorządowców i polityków, było przekładane dwa razy. I tak nie udało się na nie przybyć przedstawicielom PO. Pojawił się jedynie Jarosław Dworzański, marszałek województwa.
Poseł czekał na posła
- PSL musiało nas źle zrozumieć. To było jedynie spotkanie ludowców z marszałkiem - wyjaśnia Zbigniew Nikitorowicz, szef gabinetu marszałka.
- Z naszej strony byli wszyscy. Nawet poseł Jan Kamiński, który też, tak jak poseł Tyszkiewicz, ma obowiązki w Warszawie - komentuje Wojciech Borzuchowski, szef klubu radnych PSL w sejmiku.
Ale to nie pierwszy dowód, że koalicjanci źle się rozumieją. Do tej pory PSL nie wybaczyło Platformie, że nie dała mu fotela dyrektora generalnego sejmiku. Oliwy do ognia dolała wiadomość, że dyrektorem Ośrodka Doradztwa Rolniczego ma zostać radny PO - Sławomir Gromadzki, a nie przedstawiciel PSL.
- Ustalenia koalicyjne były inne. To dotyczy również wicekuratora czy szefa Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Nie chcemy być w ten sposób traktowani. Liczymy na dialog, jak równy z równym - dodaje Borzuchowski.
PSL grozi
Ale o dialog na razie niełatwo. Sytuacja może odwrócić się pod koniec kwietnia, tuż przed głosowaniem nad absolutorium dla marszałka. Ludowcy zapowiadają, że jeśli nie będzie koalicyjnej zgody, to mogą zbojkotować głosowanie. A jeśli marszałek nie uzyska absolutorium, może pożegnać się ze stanowiskiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?