Marek Zawadzki, były szef byłej organizacji związkowej w firmie ocenia, że wszystkim, tj. blisko 80 pracownikom firmy, jej właściciele są winni blisko milion złotych.
Pani Wiesława jest pełnomocniczką trzech pracowników Mostostalu, którzy dostali najpóźniej wypowiedzenia. Wobec każdego z nich firma ma ok. 25-30 tysięcy złotych zaległości. Na każdą kwotę, którą powinni dostać od Mostostalu mają od sądu pracy w Białymstoku stosowne nakazy zapłaty w postępowaniu upominawczym. – To jedyna sprawnie działająca instytucja, z jaką mamy w tej sytuacji do czynienia – chwali pani Wiesława. – Tyle tylko, że Mostostal Construction nic sobie z tych nakazów płatności nie robi. Nasze skargi i monity do inspekcji pracy w Białymstoku i Warszawie (gdzie jest siedziba właściciela byłego Mostostalu Białystok) też nic nie dają.
– Białystok twierdzi, że to nie jego zakres działania – pani Wiesława pokazuje stosowne pisma. – Warszawa nam nawet odpowiedziała, że nic nie mogą zrobić bo... nie udało im się spotkać nikogo z zarządu Mostostalu Construction. To jakaś farsa.
Zobacz: Mostostal Construction spłacił część długu wobec załogi
Niestety nie śmieszna. Ci trzej pracownicy mieli jeszcze szanse na odzyskanie swoich pieniędzy z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, gdyby doszło do ogłoszenia upadłości Mostostalu. Wniosek o to złożył Mostbud Kraków w Warszawie. Rozprawa miała się odbyć 6 marca br., ale sąd zdecydował o przekazaniu sprawy do Białegostoku. I od tej pory cisza – jak nas poinformował w ubiegłym tygodniu sąd w Białymstoku, sprawa do tej pory do niego nie trafiła.
22 kwietnia pan Mirosław, Michał i Zdzisław wysłali skargi do ministerstwa pracy i sprawiedliwości zaniepokojeni taką opieszałością wymiaru sprawiedliwości.
– Zgodnie z prawem – opowiada pani Wiesława – mają 9 miesięcy od zakończenia wypowiedzenia, kiedy FGŚP może im wypłacić część wierzytelności. Jeden z nich ma już tylko pięć miesięcy na skorzystanie z tego prawa. Jeśli do tej pory upadłości nie będzie, nie będzie też takiej szansy. Choć wszystkie kwoty, przypomnijmy, są zasądzone wyrokami sądu pracy z klauzulą wykonawczą.
Zobacz: Mostostal Białystok. Po sprawiedliwość są gotowi iść aż do Strasburga
Ministerstwo sprawiedliwości – jak wynika z dokumentów, którymi dysponuje pełnomocniczka – przesłało skargi trzech mężczyzn do sądu rejonowego w Białymstoku i Warszawie. Gdy zapytaliśmy, co dalej, białostocki sąd odpisał, że takowe pismo do tej pory do niego nie wpłynęło.
– Dwóch z tych panów zostało zwolnionych w okresie chronionym i są już 10. miesiąc bez poborów. 2 kwietnia dostali świadectwa pracy, zarejestrowali się i przynajmniej będą mieć zasiłek – przedstawia sytuację pani Wiesława. – Trzeci 31 stycznia przestał być pracownikiem MC i już ma pracę. Każdy z nich czeka na minimum 25 tysięcy złotych z Mostostalu.
– Wszystko, co do tej pory zrobił pracodawca jest niezgodne z kodeksem pracy i Europejską konwencją praw człowieka – podkreśla pani Wiesława. I zapowiada, że jeśli nie będzie upadłości, to swoje należności ludzie będą odzyskiwać przez komornika. A gdyby egzekucja była bezskuteczna – w Trybunale w Strasburgu.
Do drogi sądowej szykuje się też Marek Zawadzki. Co prawda w marcu były pracodawca rękami byłego prezesa firmy Mirosława Czeszela, przekazał części pracowników po 5 tys. zł tytułem zaległości, ale na tym się skończyło. Zapowiedzi odzyskania miliona od PLK PKP i przekazania ich ludziom rozpłynęły się w powietrzu. – Przedstawiciel MC, Cezary Liskiewicz przestał odbierać ode mnie telefony – mówi były związkowiec.
Zbigniew Sulewski, analityk ekonomiczny Centrum im. A. Smitha:
Niestety, pracownicy Mostostalu padli ofiarą złego prawa i niesprawnych instytucji państwa. Jeśli cały polski wymiar sprawiedliwości jest chory i wymaga głębokich zmian systemowych, to trudno się spodziewać, żeby akurat sprawnie działał ten jego fragment, który dotyczy ochrony praw pracowników i wypłaty należnych im świadczeń i wynagrodzeń. A przecież wiemy, jak nieskuteczne w praktyce jest dochodzenie swoich praw przed polskimi sądami. Z raportów międzynarodowych organizacji wynika, że nasze sądownictwo należy do najmniej efektywnych w Europie. Niestety polskie ustawodawstwo pozwala nieuczciwym pracodawcom nie realizować zobowiązań wobec pracowników. To z kolei powoduje konsekwencje wykraczające poza sferę ekonomiczną, bo jak potem tacy skrzywdzeni ludzie mają mieć szacunek do państwa, którego ostoją powinny być przecież właśnie sądy.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?