To był kolejny koncert, pokłosie ogłoszonego przez Białostocki Ośrodek Kultury naboru chętnych do grania na scenie kawiarni Fama. I trzeba przyznać, że pracownicy tej miejskiej instytucji kultury robią wszystko, by taki koncert się udał. Oprawa wizualna, nagłośnienie, organizacja - młodzi wykonawcy mają do dyspozycji profesjonalistów. Im wypada tylko postarać się o publiczność, rozpuścić wici, że będą mieli okazję zobaczyć coś wyjątkowego.
Czy Białystok jest nieufny, czy niegotowy na naszych muzyków, którzy chcą grać nowoczesny, elektroniczny, a przy tym przebojowy pop - trudno powiedzieć. Tłumów nie było - raczej znajomi i rodziny z godnością zajmujący dostępne siedziska. A jest czego żałować. Od pierwszych taktów instrumentalnego intra można się było przekonać, że żywe i znakomicie nagłośnione bębny Kevina Mielewczyka wraz z elektronicznymi dźwiękami Arka Grygo brzmią potężnie. Wejście głównych aktorów widowiska - Gabrieli Kundziewicz i Adriana Woronowicza, także korzystającego z perkusjonaliów, rozpoczęło kalejdoskop udanych popowych piosenek, zaśpiewanych młodzieńczo, z werwą i z przekonaniem, że to ma sens. Zwłaszcza, że Gabriela Kundziewicz do tej pory odnajdowała się raczej w świecie poezji śpiewanej, czy piosenki aktorskiej. Z sukcesem wróciła niedawno z Wrocławia z Przeglądu Piosenki Aktorskiej - imprezy niegdyś kultowej, dziś niedocenianej przez mainstreamowe media.
Czy YUKAA już powinna nagrać płytę - nie wiem. Chciałoby się oglądać ich teraz w klubach, grających dla ludzi, którzy umieją się cieszyć muzyką tak jak sam zespół. Może jak skończy się post przed Wielkanocą?
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?