Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa pod Smoleńskiem: Krywlany to miejsce symboliczne - kopiec nie tylko papieski

Tomasz Maleta
Andrzej Chwalibóg pracował nad ołtarzem papieskim w 1991 roku
Andrzej Chwalibóg pracował nad ołtarzem papieskim w 1991 roku Fot. Archiwum
Każdego roku 2 kwietnia białostoczanie podążają z centrum miasta na Krywlany, by upamiętnić rocznicę śmierci Papieża. Wierzę, że 10 kwietnia będą podążać na lotnisko, by upamiętnić ofiary katastrofy pod Smoleńskiem.

Ronda, mosty, ulice, honorowe obywatelstwa, a nawet szlaki turystyczne. Dosłownie nazajutrz po tragedii pod Smoleńskiem polskie miasta rozpoczęły swoisty wyścig do upamiętnienia ofiar.

Na tym tle na uznanie zasługuje postawa białostockich radnych miejskich. Zgodnie uznali, że emocje i pośpiech nie służą godnemu upamiętnieniu białostoczan, ofiar smoleńskiej tragedii.

Zwłaszcza że już wcześniej nasi radni nie raz i nie dwa udowodniali, że mieli kłopot z patronami ulic i skwerów. Do tego stopnia, że między samorządowcami dochodziło do konfliktów.

Stąd zrodził się nawet pomysł na bank patronów.

Trudno jednak sobie wyobrazić, by zasadność upamiętnienia ofiar smoleńskiej tragedii budziła jakiekolwiek wątpliwości. Ale już właściwe miejsce, odpowiadające i randze osób poległych 10 kwietnia, i randze wydarzenia, mogłoby stać się przyczynkiem do niepotrzebnej licytacji.

A pęd do pospiesznego uhonorowania ofiar, bez głębszej refleksji, może przynieść odmienny skutek od zamierzonego. Tak jakby żyjący jak najszybciej chcieli odbębnić swoją powinność wobec tragicznie zmarłych.

Dlatego wstrzemięźliwość, którą na poniedziałkowej sesji wykazali białostoccy radni, zasługuje na uznanie. I budzi szacunek. Ale nie wszystko od nich zależy. Nazwy placów, ulic, skwerów, mostów - tak.

Ale równolegle pojawiają się i będą pojawiać inicjatywy obywatelskie, czy społecznościowe. Stąd propozycja, by Uniwersytetowi w Białymstoku patronował Ryszard Kaczorowski, czy też pomysł, by drogę z Białegostoku do Supraśla symbolicznie nazywać Traktem Arcybiskupa Mirona.

To oczywiste i pewne, że za jakiś czas będą oficjalne nazwy i miejsca upamiętniające tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Ale Białystok na tle kraju może już teraz zrobić coś znacznie więcej. Piszę o tym, choć zgadzam się z radnymi, że czas jest złym doradcą. W tym jednak wypadku za chwilę może się okazać, że będzie już za późno.

Od roku trwają prace nad upamiętnieniem papieskiej wizyty na Krywlanach. Skoro mniejsze miejscowości, a także osoby prywatne (dla przykładu podam kapliczkę w Tobołowie w otulinie parku wigierskiego) dawno już to zrobiły, tym bardziej powinien to uczynić Białystok.

Zwłaszcza że miejsce spotkania z Papieżem jest dziś zapomniane i zdewastowane, a główną tamtejszą atrakcją jest palenie gumy przez miłośników motoryzacji. I dlatego renowacja wydawała się racjonalnym pomysłem. Mimo nieszczęśliwej nazwy, którą określono pomysł.

Po roku prace projektowe są na ukończeniu. W najbliższych tygodniach miasto pokaże ostateczną wersję miejsca pamięci. I na pewno nie będzie to miało zbyt wiele wspólnego z kopcem (choć nazwa już zapewne została na zawsze).

Według wcześniejszych zapewnień miejsce upamiętniające wizytę Papieża w Białymstoku ma być gotowe w kwietniu przyszłego roku, w kolejną rocznicę śmierci Jana Pawła II. Może to ostatni moment, by dokonać w projekcie takich zmian, aby upamiętnić też kwiecień 2010.

To nie musiałaby być jakaś rewolucyjna korekta (może cztery drzewa, może cztery alejki, może cztery dzwony). Na tyle jednak symboliczna, by równoważnie (w ten sam sposób) upamiętniała ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. Złączone też miejscem lub czasem, które odzwierciedla 5 VI 1991 roku.

Bo też nie ma żadnej wątpliwości, że tamten dzień zapisał się na zawsze w historii Białegostoku. Być może najważniejszy w jego dziejach, choćby z powodu wizyty Papieża w cerkwi św. Mikołaja i spotkaniu z hierarchami polskiego Kościoła prawosławnego.

A wtedy arcybiskup Miron był archimandrytą i przełożonym klasztoru w Supraślu.

Dla prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego spotkanie z Janem Pawłem 5 VI 1991 roku na Krywlanach było największym podziękowaniem za lata emigracji. "Proszę przekazać rządowi w Londynie podziękowania za przechowanie suwerenności Rzeczypospolitej" - słowa te Papież wypowiedział do ostatniego prezydenta II RP właśnie na Krywlanach. I słowa te widnieją także na marmurowej tablicy, która przykryła trumnę z ciałem prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego w Świątyni Opatrzności Bożej.

Wizyta Papieża w Białymstoku była też niezapomniana dla Krzysztofa Putry, ówczesnego posła wybranego z listy Komitetu Obywatelskiego Solidarność. Nie wiem, czy tamtego dnia 6-letnia Justyna Moniuszko była z rodzicami na Krywlanach.

Nie wiem nawet, czy mieszkała wtedy w Białymstoku. Ale później to właśnie Krywlany stały się jej wielką pasją. Tu skakała ze spadochronem i tu zdobywała pierwsze szlify szybowcowe.

Każdego roku 2 kwietnia białostoczanie podążają z centrum miasta na Krywlany, by upamiętnić rocznicę śmierci Papieża. Wierzę, że 10 kwietnia będą podążać na lotnisko (jakże słowo to nabiera symbolicznego znaczenia), by upamiętnić ofiary katastrofy samolotowej.

Te dwa marsze będą nam też przypominały o tym niezwykłym czasie, który nastał zarówno w kwietniu 2005 roku, jak i w kwietniu 2010 roku. Gdy byliśmy wspólnotą, gdy obiecywaliśmy, że staniemy się lepszymi obywatelami, sąsiadami, bliźnimi.

I dlatego, jeśli jest to możliwe, warto zmienić projekt papieskiego kopca. Tak, by symbolicznie, ale refleksyjnie i równoważnie upamiętnić ofiary smoleńskiej katastrofy. Niezależnie od nazw ulic, budynków, placów, którym będą zapewne w przyszłości patronować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny