Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józef Blicharski. Malarz zastrzelony bez sądu

Andrzej Lechowski
Józef Blicharski, Autoportret, około 1930 r.  Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Józef Blicharski, Autoportret, około 1930 r. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Był letni wieczór. Maria Blicharska wyszła przed dom zapalić papierosa. Na widok płomyka z zapalniczki wpadł rosyjski patrol. Sowieci z krzykiem uznali ją za szpiega, dającego sygnały niemieckim lotnikom bombardującym miasto. Kiedy jej mąż, Józef, znany w Białymstoku artysta malarz i nauczyciel, zaczął tłumaczyć, że to nieporozumienie, wyprowadzili go na sąsiednią posesję i zastrzelili jako wrogiego agenta.

To, co wydarzyło się 22 czerwca 1941 r. było zaskoczeniem dla wszystkich. Bombardowanie białostockiego dworca zapowiadało w mieście nową odsłonę wojny i okupacji. Sowieci, nieprzygotowani do odparcia niemieckiej ofensywy, zaczęli się gorączkowo ewakuować. W mieście panowała panika.

Białostoczanie z niepokojem, ale też i z rosnącą ciekawością, obserwowali co też wyniknie z tej sytuacji. Co starsi wspominali, jak to przed 26 laty, 13 sierpnia 1915 r. Rosjanie też uciekali, a do Białegostoku wkroczyli Niemcy. Opowiadano, jak to pierwsi na Lipowej pojawili się niemieccy rowerzyści. Było ich 6. Po nich na rynek wjechał oddział konny. Niemcy "dojechawszy do fontanny na rynku, uwiązali konie przy drzewach ulicznych i rozpoczęli pogawędkę z ludnością". Wkrótce pojawił się samochód, którym "jechał dowodzący generał wraz ze świtą. Auto zajechało przed gmach Magistratu, gdzie Komitet Obywatelski przyjął wojsko okupantów chlebem i solą".

W 1941 r. snuto więc domysły, czy czasy aż tak się zmieniły, że ci obecni Niemcy w niczym już nie przypominają tamtych sprzed laty? Co bardziej pamiętliwi studzili nastroje, przypominając jak po powitalnym chlebie i soli Niemcy zaprowadzili w Białymstoku swoje bezwzględne rządy. Nie było chyba w mieście domu, w którym by nie zadawano sobie pytania - co będzie dalej?

Józef Blicharski uznany za agenta

Paradoksalnie tym dramatycznym okolicznościom towarzyszył piękny, słoneczny czerwiec. Białystok spowity w ogrodach, wieczorami roztaczał wonie jaśminów i maciejki. W domu państwa Blicharskich, na Jagiellońskiej też panował nastrój wyczekiwania. Józef Blicharski, znany w mieście malarz, nauczyciel rysunków w Seminarium Nauczycielskim uspokajał żonę Irenę, polonistkę z tegoż seminarium, i trójkę dzieci (19-letnią Irenę, 17-letniego Tadeusza i 13-letniego Andrzeja).

Była środa, 25 czerwca. Józef wraz z Marią odwiedzili znajomych Jastrzębowskich, przy Jagiellońskiej 2. Było już ciemno, gdy pani Maria wyszła zapalić papierosa. Stanęła przed gankiem, wyjęła benzynową zapalniczkę i po chwili zapłonął niebiesko-żółty płomyk, który okazał się pożogą. Na widok ognika z Mickiewicza w Jagiellońską wpadł sowiecki patrol. Z krzyków zorientowano się, że uznali Marię Blicharską za szpiega dającego sygnały niemieckim lotnikom bombardującym miasto. Czujność Sowietów potęgowana była pobliskim położeniem lotniska na Krywlanach. Zrobiło się zamieszanie. Blicharski, który wybiegł z domu zaalarmowany krzykami, zaczął tłumaczyć oszalałym z nienawiści Sowietom, że są nauczycielami, żona chciała tylko zapalić papierosa i natychmiast wszyscy pójdą do swoich domów.

Sowieci nie przestając krzyczeć, szarpać i popychać zatrzymanych, jednocześnie widząc, że cała sytuacja zaczyna się gmatwać, postanowili działać bezwzględnie. Uznali, że to właśnie tłumaczący ze spokojem, statecznie wyglądający Blicharski musi być niemieckim agentem. Bez namysłu odepchnęli Marię i otoczyli jej męża. Przeprowadzili go na sąsiednią posesję, na Mickiewicza 83. Nie minęło nawet kilkadziesiąt sekund, gdy dochodzące stamtąd krzyki przerwał strzał. Zaległa cisza. Na podwórzu, przy ogrodzeniu leżał martwy Józef Blicharski. 30 czerwca 1941 r. został pochowany na cmentarzu farnym.

Od tamtej środy minęło 70 lat. Przez te wszystkie lata powstawała legenda Józefa Blicharskiego. Zawdzięczał ją swym uczniom, którzy pamiętali go jako niezwykłego, charyzmatycznego nauczyciela.
Na białostockich Plantach, których był współprojektantem, jego imieniem nazwano aleję. Obejrzeć tu można wystawę "Józef Blicharski 1886 -1941. Wspomnienie Artysty", którą przygotowało Muzeum Podlaskie w Białymstoku. Ale nie tylko o wspomnienie chodzi. Z postacią Józefa Blicharskiego związane są najpiękniejsze karty międzywojennego Białegostoku. Swoją pracą pedagogiczną i artystyczną budował nowe oblicze miasta. Trzeba o tym pamiętać, należy o nim uczyć w białostockich szkołach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny