Pan Kajzer przyjeżdża na stadion przy ul. Słonecznej dokładnie w rocznicę swojego "popisu", jaki dał 3 października 2008 roku w meczu Jagi ze Śląskiem Wrocław, zakończonego remisem 2:2.
Przypomnijmy nieudaczne wyczyny "sprawiedliwego" z Rzeszowa.
Na początku meczu Janusz Gancarczyk ze Śląska przewrócił się w polu karnym, a ku zdumieniu wszystkich pan Kajzer podyktował rzut karny, wykorzystany przez Sebastiana Milę. Decyzja ta została potem wyśmiana przez ekspertów w magazynie "Liga +" stacji Canal +.
W drugiej połowie sędzia nie zauważył faulu na Robercie Szczocie i zamiast podyktować "jedenastkę" na korzyść Jagiellonii Białystok, ukarał białostoczanina żółtą kartką, anulowaną później przez PZPN.
W ostatnich minutach, przy prowadzeniu gospodarzy 2:1, arbiter nie odgwizdał faulu Remigusza Sobocińskiego na Igorze Lewczuku. Gracz Śląska uderzył jagiellończyka łokciem w twarz (Lewczuk stracił ząb), a Kajzer puścił grę, chociaż nasz piłkarz zwijał się na murawie z bólu. W tej samej akcji Tomasz Szewczuk doprowadził do wyrównania.
Oby rzeszowski arbiter w meczu z Legią był lepiej dysponowany i pamiętał, że ma prowadzić spotkanie sprawiedliwie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?