Murawski relacjonował w stacji Canal + Family spotkanie żółto-czerwonych z Zawiszą i ani w trakcie meczu, ani po nim, nie szczędził białostoczanom pochwał. - Za wcześniej na daleko idące wnioski i ocenianie siły Jagiellonii, ale na pewno w białostockim zespole tkwią naprawdę duże możliwości - ocenia sześciokrotny reprezentant kraju.
Pierwszym pytaniem, narzucającym się po triumfie nad Brdą jest to, na ile wpływ na przebieg spotkania miało zmęczenie gospodarzy czwartkową potyczką w kwalifikacjach Ligi Europy z belgijskim Waregem.
- Nie da się ukryć, że kiedy się gra co trzy dni, nie pozostaje to bez wpływu na organizm. A kiedy jest do tego taki upał, to czasu na regenerację potrzeba więcej - zaznacza Murawski. - Ale nie doszukiwałbym się akurat w tym przyczyn porażki Zawiszy. Po prostu Jagiellonia była dużo lepsza, grała agresywnie, nie pozwalała rywalom na nic, a bydgoszczanie nie umieli sobie z tym poradzić. To ma niewiele wspólnego ze zmęczeniem - dodaje.
Zdaniem byłego zawodnika m.in. Lecha Poznań i Legii Warszawa, ważnym momentem była kontuzja Litwina Povilasa Leimonasa i pojawienie się na placu gry strzelca dwóch goli Mateusza Piątkowskiego.
- To był strzał w dziesiątkę nie tylko ze względu na bramki Piątkowskiego. Ze skrzydła na środek przesunął się Maciej Gajos, a to pozycja mu bardzie odpowiada. To było widać - przekonuje nasz rozmówca. - Co prawda, w takiej sytuacji znacznie bardziej obciążony w defensywie jest Rafał Grzyb, ale to na tylko dobry i doświadczony zawodnik, że bardzo dobrze sobie z tym poradził. Generalnie, gra defensywna białostoczan była bez zarzutu, jeśli nie liczyć krótkiego okresu rozprężenia przy prowadzeniu 2:0. Tylko wtedy gospodarze mieli coś do powiedzenie, stworzyli kilka sytuacji i zdobyli kontaktową bramkę - dodaje.
W bloku defensywnym trudno było nie zauważyć dobrej gry Radosława Jasińskiego. Były obrońca Floty Świnoujście wyróżniał się szczególnie imponującymi wrzutami z autu. Jak obliczyła stacja Canal +, prawy defensor żółto-czerwonym rzucał piłkę na odległość 36 metrów, z prędkości ponad 50 kilometrów na godzinę.
- Czasami wydawało mi się nawet, że rzuca za mocno i za daleko. Jeśli ktoś umie dorzucić wysoką piłkę do krótkiego słupka, to już jest dobrze, a on bez trudu rzuca na długi - dziwi się Murawski. - W Świnoujściu kibice śmieli się, że przerzuca on boisko wszerz i teraz uczy się, żeby przerzucić je wzdłuż. A już poważniej rzecz biorąc, wiadomo, jak ważne w dzisiejszym futbolu są stałe fragmenty gry. Jagiellonia do rzutów rożnych i wolnych może dodać także auty w wykonaniu Jasińskiego, z których prędzej czy później zaczną padać bramki - nie ma wątpliwości komentator.
Centralną postacią Jagi w Bydgoszczy było jego zdaniem Dani Quintana.
- Quintana nie tylko strzelił pięknego gola. Gdziekolwiek się na boisku nie znalazł, to i tak sobie radził. Na jego tle Paweł Strąk z Bydgoszczy wyglądał bardzo słabo, bo było wolniejszy i nie nadążał za rywalem - zauważa Murawski.
Ale druga linia Jagiellonii to nie tylko kreatywny w ataku Hiszpan i bardzo dobry w obronie Grzyb. Udział przy dwóch bramkach miał Nika Dzalamidze, który wreszcie spisał się na miarę oczekiwań.
- Jeśli Dzalamidze zacznie prezentować się tak, jak przed serią kontuzji, to Jagiellonia będzie miała aż dwóch ludzi, umiejących zrobić różnicę - Gruzina i Hiszpana. A taki luksus ma niewielu w lidze. Obaj nie boją się pojedynków, umieją je wygrywać i wiedzą, co zrobić z piłką. Właśnie między innymi dlatego mówiłem, że Jagiellona ma duże możliwości - kontynuuje nasz rozmówca.
Dobra gra Dzalamidze, o ile młodemu piłkarzowi uda się ustabilizować formę, poważnie odciąży Quintanę.
- W minionym sezonie jeśli ktoś umiał zneutralizować Hiszpana, to najczęściej ogrywał Jagiellonię. Teraz każdy rywal będzie musiał uważać także na Gruzina. Upilnować ich obu wcale nie jest prostym zadaniem - mówi Murawski, podkreślając także bardzo duże zaangażowanie całej białostockie drużyny w grę. - Obrońcy podłączali się do akcji zaczepnych i Jasiński zaliczył asystę przy trafieniu Quintany, a napastnicy wracali i pracowali w odbiorze. To musiało zaprocentować - wylicza.
Murawski odnotowuje też wkład trenera Michała Probierza.
- Zespół trzeba przygotować, umotywować, ważna jest selekcja. Zachwycając się wrzutami z autu Jasińskiego warto zauważyć, że trzeba było go znaleźć, sprowadzić, wkomponować do składu, nauczyć innych zachowania przy tych autach. To efekty pracy trenera - kończy Murawski.
Na pewno na nadmierne zachwyty i zakładanie walki o czołowe lokaty jeszcze za wcześnie. Poprawy wymaga na przykład gra obronna, bo trzy stracone dotąd gole, to sporo. Ale startem sezonu jagiellończycy zasłużyli na pochwały. Oby umieli utrzymać dobrą dyspozycję w kolejnych występach.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?