W czterech meczach przed własną publicznością Jaga zdobyła tylko pięć punktów i jeśli się weźmie pod uwagę to, że nie miała za rywala nikogo z wielkich ekstraklasy, to przyszłość nie rysuje się w różowych barwach.
- To jest dla nas ostrzeżenie od losu, że z każdym rywalem trzeba grać na sto procent od pierwszej do ostatniej minuty - powiedział na pomeczowej konferencji trener Hajto. - Jednak to dopiero początek ligi i nasza pierwsza porażka - dodał.
Grali dobrze przez dziesięć minut
Początek nie wskazywał na to, by białostoczanie mieli przegrać. Sytuację sam na sam z Dariuszem Trelą zmarnował PawełTarnowski. Gliwicki golkiper spisał się też bez zarzutu przy strzale głową Tomasza Frankowskiego.
Niestety, dobra gra gospodarzy skończyła się już po dziesięciu minutach. Nie można jednak myśleć o zdobywaniu bramek, kiedy nie potrafi się wymienić kilku celnych podań. Bardzo źle grał jeden z liderów drużyny - Tomasz Kupisz, który albo się przewracał, albo oddawał piłkę przeciwnikom i w przerwie został zmieniony.
Inni spisywali się niewiele lepiej, może z wyjątkiem wygrywającego sporo pojedynków Niki Dzalamidze i powracającego po kontuzji do linii defensywnej Ugo Ukaha.
Goście wcale nie prezentowali się lepiej, ale objęli prowadzenie. W 41 minucie białostoccy pomocnicy przyglądali się jak 28 metrów przed bramką Łukasza Skowrona Tomasz Podgórski przyjmuje bezpańską futbolówkę, przymierza i oddaje celny strzał pod poprzeczkę. Można dyskutować czy młody golkiper mógł się lepiej ustawić, ale znacznie bardziej winni są jego koledzy z pola, którzy nie zrobili nic, by przeszkodzić kapitanowi Piasta.
W przerwie Hajto, obok Kupisza zdjął defensywnego pomocnika Rafała Grzyba, wprowadzając na murawę Euzebiusza Smolarka i Dawida Plizgę. Gospodarze uzyskali sporą przewagę, ale zamiast wyrównania padła druga bramka dla przyjezdnych. We własnym polu karnym MichałPazdan dał się łatwo ograć Wojciechowi Kędziorze, a potężnym uderzeniem z kilkunastu metrów kontrę skończył Mariusz Zganiacz.
Kilka szans na kontaktową bramkę było. W 65. minucie Trela intuicyjnie obronił strzał Dzalamidze i dobitkę Smolarka, a w końcówce w dobrej sytuacji spudłował Maciej Gajos. To wszystko okazało się jednak niewystarczające, by uchronić się przed wstydliwą porażką.
Lepszy aktor niż piłkarz
W końcówce z boiska wyleciał Smolarek za rzekome uderzenie w twarz Alvaro Jurado.
- Nie wiem, za co była ta czerwona kartka. Nie dotknąłem tego człowieka, a on padł, jakby został rozstrzelany z karabinu - ocenia Ebi.
Jakkolwiek talent teatralny zawodnika Piasta wydaje się przewyższać jego umiejętności piłkarskie, to nie da się ukryć, że jagiellończyk chciał go uderzyć, a w myśl przepisów już sam zamiar kwalifikował się do ukarana go. To wydarzenie było tylko gorzkim podsumowaniem kiepskiego występu Jagiellonii.
- Gramy tka jak gramy i na pewno w klubie będą rozmowy na temat tego, dlaczego z Polonią w Warszawie było tak dobrze, a z Piastem u siebie - tak źle - podsumowuje Tomasz Frankowski, który nie dotrwał do końca potyczki z powodu kontuzji łydki.
Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 0:2 (0:1). Bramki: 0:1 - Podgórski (41), 0:2 - Zganiacz (55). Żółte kartki: Tymiński - Klepczyński, Izvolt, Cicman. Czerwona kartka: Smolarek (90., Jagiellonia, za uderzenie przeciwnika). Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 3 054
Jagiellonia: Skowron - Modelski, Ukah, Pazdan, Norambuena, Kupisz (46. Smolarek), R. Grzyb (46. Plizga), Tymiński, Tarnowski, Dzalamidze, Frankowski (58. Gajos).
Piast: Trela - Zbozień, Klepczyński, Polak, Oleksy, Matras, Podgórski (74. Cicman), Zganiacz, Izvolt, R. Jurado (58. A. Jurado), Kędziora (90. Sikora).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?