Na wtorkowym treningu Jagiellonii Białystok w Pogorzałkach pojawiła się kilkudziesięcioosobowa grupa szalikowców, zaniepokojonych ostatnimi wynikami i zachowaniem niektórych zawodników.
Kibice mieli żal do zespołu o to, że po meczu z Widzewem w Łodzi gracze nie podeszli do sektora zajmowanego przez sympatyków gości.
- Jeździmy za wami po całym kraju niezależnie od wyników, dopingujemy i należy się nam szacunek - mówili fani.
Po porażce w Łodzi wiele słów krytyki spadło na Marcina Burkhardta, którego kilkanaście sekund po dotkliwej porażce 2:4 kamery telewizyjne uchwyciły rozpromienionego w rozmowie z Jarosławem Bieniukiem z Widzewa.
"Bury" tłumaczył, ze obchodził właśnie urodziny i po prostu kolega złożył mu życzenia i stąd wziął się uśmiech na jego twarzy.
Słowa otuchy dostał za to Krzysztof Baran. Młody golkiper, który w czterech występach przepuścił aż 13 goli usłyszał, że kibice nie mają do niego żadnych pretensji i żeby się nie załamywał tym, co się wydarzyło.
Wnioski z rozmowy były takie, że szalikowcy tak jak dotychczas będą wspierać drużynę dopingiem, a piłkarze mają w każdy występ wkładać maksimum zaangażowania, by nie dochodziło do takich meczów, jak w Pucharze Polski z Ruchem Zdzieszowice, który białostoczanie we wstydliwy sposób oddali bez walki, przegrywając 1:3.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?