Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Kaczyński pomógł wrócić Kasie Chorych, stworzył Cynamonową Kaczkę

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Moim zdaniem w naszym programie nie ma jeszcze lokomotywy,  jakiegoś hitu - mówi Jacek Kaczyński (drugi od prawej)
Moim zdaniem w naszym programie nie ma jeszcze lokomotywy, jakiegoś hitu - mówi Jacek Kaczyński (drugi od prawej)
Podczas pożegnalnego koncertu legendy białostockiego blues rocka można było usłyszeć krótki występ zespołu Cynamonowa Kaczka. Czy nowy zespół Jacka Kaczyńskiego odniesie sukces?

Czy czujesz się ojcem chrzestnym reaktywacji Kasy Chorych?

Jacek Kaczyński: Miałem w tym swój spory udział, można to tak nazwać.

Czy koncert 4 marca to był pogrzeb Twojej idei?

Wydaje mi się, że w momencie odejścia od Kasy Chorych pożegnałem się ze swoimi ideami, które chciałem zrealizować w tym zespole.

Dlaczego opuściłeś swoje dziecko wcześniej?

(Śmiech) Nigdy nie mówiłem o takich sprawach.

Musisz powiedzieć. Najpierw przywracasz do życia Kasę Chorych, budujesz pośrednio sławę Białegostoku jako miasta, które ma wybitny zespół bluesowy, a potem odchodzisz.

Wydawało mi się, że miałem pomysł na postawienie Kasy Chorych mocno na nogach. Zawodowa praca, zawodowe koncerty, dbanie o szczegóły, to, co w tej chwili realizuję w zespole Cynamonowa Kaczka. Przez 15 lat próbowaliśmy to robić w Kasie Chorych, ale jakoś... nie mogliśmy się dogadać. W końcu zrezygnowałem.

Taak, 15-letnie dziecko, szczególnie muzyczne, może już być samodzielne, nie potrzebuje ojca?

Nie potrzebuje.

A dlaczego blues?

Może dlatego, że w Białymstoku tyle osób zajmuje się tą muzyką co najmniej na krajowym poziomie? Mieliśmy do czynienia z profesjonalistami...

Stop, to Wy byliście profesjonalistami. Kasę reaktywowałeś w 1992 roku, wtedy już ludzie szaleli raczej w „Panderozie” w Janowie.

A wiesz, że moja mama powtarzała mi czasami: dlaczego nie zajmiesz się disco polo, przecież tam są pieniądze? Dlatego blues, bo lubię to robić. Gdybym chciał robić tylko to, co daje mi pieniądze, prawdopodobnie nikt by w Białymstoku nie słyszał o jazzie ani o bluesie.

Widziałeś kto przychodzi na Jesień z Bluesem? Ostatnio zagraliście jako Cynamonowa Kaczka na festiwalu, gdzie młodych można policzyć na palcach obu rąk.

Nigdy nie zastanawiałem się dla kogo gram. Robię to, bo znalazła się grupa osób, która chce razem muzykować. Widziałem, że aż kipią od energii i nie bardzo wiedzieli gdzie ją skierować, to użyczyłem swojego doświadczenia i pokazałem im, w jakim kierunku mogą pójść.

To może jesteś wampirem energetycznym, który bardzo lubi grać i postanowił wessać trochę młodej krwi?

To raczej seria zbiegów okoliczności, a przy okazji skład Cynamonowej Kaczki to fantastyczni kumple. Oprócz tego, że dobrze nam się ze sobą przebywa, to bardzo poważnie podchodzimy do pracy w zespole, po prostu zawodowo. Jeśli przyjdzie taki moment, daj Boże, że ten zespół zacznie funkcjonować w Polsce, chciałbym w ogóle odejść, niech grają młodsi.

Ale to Ty ich zaangażowałeś. Czujesz za nich odpowiedzialność?

A żebyś wiedział. Z sukcesem w muzyce jest jak z loterią. Możesz starać się, bardzo chcieć, pracować, a jeśli nie znajdziesz się w odpowiednim miejscu i czasie - nic z tego może nie wyjść i w większości przypadków nic nie wychodzi. Martwię się o nich, bo poczuli już tę wielką przyjemność bycia na scenie, szczególnie kiedy robi się coś dobrze i ludzie to akceptują. Wykonawcy mają wtedy ogromną radość, która może ich pochłonąć. Młody, niedoświadczony człowiek, który dotknie tej wielkości może mieć później różnego rodzaju problemy.

Wydawało mi się, że cztery piosenki, które zagraliście podczas pożegnalnego koncertu Kasy Chorych były wręcz walką o przetrwanie. Albo zagramy najlepszy koncert w historii albo to nie będzie miało sensu.

Dziękuję, jeżeli tylko będziemy mieli możliwość grania obiecuję, że kolejne koncerty będą wyglądały podobnie albo jeszcze lepiej.

To co teraz zamierzasz?

Na razie trzeba zarejestrować te piosenki. Myślę o płycie, ale problemem są oczywiście pieniądze, może nawet zwrócę się do miasta o dofinansowanie?

Ale dlaczego miasto miałoby was wesprzeć, w Białymstoku są setki muzyków...

Nie będziemy przecież powoływać komisji, która oceni, komu warto dać pieniądze...

Ale to w taki sposób działa. Magistrat rozpatruje wnioski i podejmuje decyzję.

To niech ocenia. Nie czuję, żeby ktoś nam deptał po piętach w Białymstoku.

Chodzi ci o bluesa, rocka, czy w ogóle muzyków nazwijmy to - rozrywkowych?

Sami mamy z tym problem, bo nie wiemy jak to zaszufladkować. Moim zdaniem to muzyka „grubo podszyta bluesem”. Nie jest to oczywiście blues, do którego przyzwyczajeni są słuchacze jesieni z Bluesem.

A co sądzisz o białostockim środowisku, mediach - liczysz na jakieś wsparcie?

Sam się często nad tym zastanawiałem. To bardzo cenne tu w Białymstoku, ale potrzebujemy czegoś więcej, żeby usłyszała o nas Polska.

Właśnie o to pytam - jaki macie pomysł, żeby tak się stało?!

Kiedy wydawaliśmy płyty z Kasą Chorych wystarczyło podjąć kilka błędnych decyzji i wszystko się sypało. I to myśmy robili te błędy. Wystarczy wybrać niewłaściwą wytwórnię płytową i wszystko się zawali. W tej chwili wiem, że dużo dłużej analizowałbym każdy kontrakt i każdą ofertę.

Spokojnie, zanim podpiszecie kontrakt to coś zamierzacie robić? Gdzieś grać czy koniecznie trzeba nagrać płytę?

Materiału mamy sporo, ale w wersjach koncertowych, które nie nadają się ani na płytę, ani do radia, bo są za długie. Moim zdaniem w naszym programie nie ma jeszcze lokomotywy, jakiegoś hitu. Może zwrócimy się do kogoś z zawodowców, a może sami będziemy szukać.

Kasa Chorych miała hit „Chcę cię kochać” w największych komercyjnych stacjach radiowych…

A wiesz dlaczego zniknęła? Bo nasz sponsor strategiczny uznał, że to za mała promocja i rozwiązał umowy. I to są właśnie te złe decyzje, o których mówiłem.

Śpiewacie po polsku - ograniczacie się?

Na początku niech się stanie Polska, a potem… zrobić tekst angielski to żaden problem. W ogóle o tym nie myślę.

Kasa Chorych rozwiązała się. Co będzie dalej z białostockim bluesem, jest jeszcze coś takiego jak środowisko bluesowe?

Nie jest to armia, właściwie kilka osób, które wiedzą co robić z tym bluesem.

Trzy, cztery?

No, są młodzi ludzie, na przykład Maciek Samluk.

Macie wsparcie jakichś młodych ludzi, którzy na przykład informowaliby o waszym istnieniu, nagraniach, w mediach społecznościowych?

W tych sprawach jestem zupełnie do tyłu, musiałbym się oprzeć na kimś młodym. Nie wierzę, że znajdę zapaleńca, który to będzie robił z chęcią i w dodatku za darmo.

Może kogoś wynajmiecie? Powiedziałeś, że czujesz odpowiedzialność za zespół, to wracam do pytania - jaki jest pomysł na Cynamonową Kaczkę?

Kapele się rozwiązują, kiedy nie grają.

A macie umówione jakieś występy, choćby na wakacje?

Nie i nie zabiegałem o to. Po koncercie pamięci Jerzego Opalińskiego zaskoczyło mnie zaproszenie zespołu na Jesień z Bluesem. Pewnie bym się nie pakował w utrzymanie zespołu, ale kiedy widzę te rozpalone oczy młodzieży, to chyba jeszcze raz spróbuję się w to zabawić.

Dziękuję za rozmowę.

Jacek Kaczyński

Dwa lata grał na kontrabasie w Filharmonii Białostockiej, później w różnych zespołach jazzowych. „Pisałem też muzykę do spektakli teatralnych, za co otrzymywałem najlepsze jak dotąd pieniądze” - wspomina i przyznaje się, że „chałtur zagrał bez liku”. W 1992 roku doprowadził do reaktywacji Kasy Chorych. Grał także w Devil Blues, a w 2013 roku powołał Cynamonową Kaczkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny